Spokojnie, nasze dzieci są mądre i będą się uczyć, tak jak my razem z nimi.Domyślam się, że do mnie to było. Cóż, jeśli się okaże, że któraś będzie sprawiać problemy, to zrobię wszystko, by jej pomóc je wyeliminować. Przede wszystkim w jej interesie, bo wychowuję dzieci do życia w społeczeństwie, a nie po to, żeby sama się podbudować czy po co tam jeszcze inni ludzie mają dzieci. Chcę by miały przyjaciół, partnerów, dobre relacje w pracy i zadbam o to. Nie powiem, że oj, no ona już taka jest, że bije, zaczepia, nie słucha pani, itp. Tak jak tu koleżanka wyżej wspomniała, agresją u takiego malucha bierze się z przyczyn zewnętrznych, nie z własnego widzimisię. Ergo, jeśli moje dziecko jest agresywne, to JA robię gdzieś błąd i to ja powinnam, zgodnie z instrukcją pedagoga, go naprawić. A nie rozłożyć ręce i powiedzieć, że ja tego nie widzę.
Edit. Ja z kolei martwię się, że dzieci będą uważać moją córkę za namolną, bo ona zdaje się myśli, że na wszystko lekiem jest przytulas i buziak. Może trafić na kogoś, kto nie lubi dotyku obcych osób i będzie problem. Wtedy trzeba będzie to naprawić, bo każdy ma prawo nie chcieć, żeby go ktoś macał non stop.
Mnie macierzynstwo zmusiło nie tylko do zmiany sposobu postrzegania rzeczywistości, zmieniło mnie również w działaniu. Uczę się razem z dziecmi