reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród SN czy CC?

zanim wstaniesz-masz cewnik. połozne nie zmieniją podkładów bo to raptem doba więc i tak z reguły wiekszośc przesypiasz a nie leje sie z ciebie az tak żeby juz podkład zmieniać. nie jest żle:)
 
reklama
kurcze chyba tez sie wybiore do okulisty. Niby mam malutka wade wzroku. -1,75 krotkowzrocznosc.
Kurcze nie chcialabym zaniedbac tej kwestii, nawet jezeli taka wada nie jest przeciwwskazaniem do SN..

Bo wada sama w sobie w ogóle nie jest przeciwskazaniem do sn. Tyle, ze u mnie jedno oko jest niedowidzące,a w drugim rozwarstwia mi się siatkówka. A nie chciałabym, żeby idało mi się rodzić naturalnie, a zaraz potem okaże się że straciłam wzrok w jedynym jeszcze widzącym oku i nigdy nie zobaczę ojego Dzidziolka. W każdym razie jeżeli masz wadę jakąkolwiek to warto jest iść do okulisty. Musi Ci sprawdzić dno oka właśnie pod kątem porodu.
 
ccaroline85 fajowo to opisalas tak przyjemnie :)
Ja bym wolala SN ale z tego co gin powiedzial bedzie CC
Tesciowa mi ostatnio powiedziala ze po CC nie mozna karmic piersia bo sie nie ma mleka :( ?
Jak to jest bo ja bym bardzo chciala karmic :)
I czy mozna przy CC poprosic o narkoze miejscowa tak zeby byc przytomnym i muc zaraz dostac malenstwo :)?

Kamikaa twoja tesciowa jak najbardziej nie ma racji.Ja jestem przykladem.Mialam dwie cesarki i jedno i drugie dziecko karmilam.Oczywiscie wymaga to wiekszej pracy ale po 2 dniach wszystko bylo ok.
 
To moze ja teraz opisze.Postaram sie krotko ale nie gwarantuje,kto nie chce czytac niech pominie tego posta.

KUBUS
Byla sobota 23 luty(term 19luty) ja juz wnerwiona wiec pozadki w domku,pomyte okna,poprane firanki czyste,podlogi wyszorowane.Zakupy zrobione i wlasnorecznie wniesione na 2 pietro.Stwierdzilam ze nic mi juz nie zaszkodzi.
O 23 ciepla kompiel i o dokladnie o 24 stanelam kolo meza kompa i mowie Kochanie chyba czas jechac bo wody mi leca.Maz oczywiscie spoko_Ok juz tylko skoncze(gral w ulubiona gre)ale zaraz do niego chyba doszlo i zerwal sie i na dol do mojej mamy ja zbudzic.I obydwoje biegiem po mnie.Ogolna panika(taty nie brali bo ja czko w glowie a on chory na serce)tylko o dziwo ja spokojna.
No i pojechalismy.O 00:30 my na IP a tam nikt nie otwiera.Moj malo nie wyszedl z siebie,po kilkunastu minutach wyszla polozna i kazala mu sie uspokoic bo nic sie nie dzieje.Zbadala mnie i 2cm rozwarcia skurcze marne tylko wody byly zielonkawe wiec kazali mi isc na gore a rodzinke cofneli do domu bo nie urodze dzis.Wzieli mnie pod KTG i polozna mowi ze spokojnie napewno urodze SN na drugi dzien a ja ze napewno nie tylko cc.OK zaklad poszedl.Ze nic sie nie ruszylo to na sale i spac.A mnie wtedy bole zlapaly oprocz normalnych to i krzyzowe.Wiec jak tu spac.Wiec cala noc spacerki.Rano zrobili mi KTG i okazalo sie ze dzidzia slabo sie rusza wiec na gwalt cc bo zagrozenie zamartwica.
(okazalo sie ze tego dnia moja byla 3 cc bo w nocy urodzily sie blizniaki i jescze jakies dziecko,a to tylko dlatego ze ordynator zwolennik SN pojechal na jakis wyjazd i go nie bylo a on czeka do samego konca)
Zadzwonilam do mamy zdalam relacje z placzem i zabronilam budzic mojego G bo narwaniec.Moja mama czowala na telefonie i jak tylko wyciagneli (8:30) Kubcia to juz wiedziala bo byla sasiadka polozna.Wtedy obudzila mojego i zdala mu relacje(spal w ubraniu cala noc na fotelu) ten zerwal sie i pierwsze slowa KOGO WALNAC. Za to ja jak pokazali mi 1 raz malego wylam jak glupia ze szczescia i prawie go nie widzialam.
Ja mialam problemy bo mialam ZZO i za silnie na mnie zadzialalo wiec sie dusilam i mialam skoki cisnienia,ale za to synek ok 9/10/10 Apgar wiec zaraz byl ze mna na sali.Mnie niestety znieczulenie schodzilo dlugo(12h)wiec maly byl dokarmiany i dopiero wieczorem karmilam 1 time.
Po 2 dobach przeszlam na ogolna sale i maly spal ze mna juz do konca.Raczej nie spal bo pierwsza noc nie zapomne cala przelezelismy na lozku i patrzylismy na siebie.Nigdy nie zapomne tych czarnych weglikow.Sama slodycz.

KAROLINKA URWIPOLEC

Oczywiscie 5 listopad(caly tydz pozadki bo koncem pazdziernika przeprowadzilismy sie do nowego mieszkania)dzwonie do mojej gin ze slabo czuje ruchy prawie wcale,wiec ona wyslala mnie na IP na KTG i kazala sie nie splawic do domu ze ona ma dyzur rano to wszystko zalatwimy.No to pojechalismy gdy moj wrocil z pracy i juz mnie nie puscili bo KTG raz bylo ok a raz zanikalo.
Polozyli mnie a ze bylo po poludniu to kolacja mi sie nie dostala.Rano obchod i rozmowa z naszym slynnym zwolennikiem porodow SN ordynatorem ze nie ma szansy na CC(moja gin i polozna i polozne na IP kazaly mi upierac na CC bo tylko 21miesiecy od pierwszego porodu i zagrozenie popekaniem macicy) bo juz 2 cm i porod zaczyna sie.Ja mu ze ostatnio 2cm mialam przez cala noc i nic i ze nie jadlam caly dzien wczesniej i dzis tez nie bede bo czekam na CC bo w domu moj Kubus czeka a i tak niczym innym sie to nie skonczy.T on mi ok. bo glupio mu bylo ze postawilam mu sie.A i powiedzialam mu ze jak nie to on bierze odpowiedzialnosc za dzidzie i za mnie.I zmiekl.Dodam ze bylam juz po terminie. Powiedzial ze jak bedzie okienko jakies to mi zrobia bo to byl dzien operacyjny. O 11 przyszli po mnie.Chcieli robic lewatywe nie zgodzilam sie i tak nie jadlam dwa dni a przy pierwszej nie robili.Polozyli mnie,a ze ja gadula to juz anestezjologowi zdalam relacje z moich poprzednich problemow z ZZO wiec obiecal delikatne(i tak bylo).Okazalo sie ze to kolega mojego G(moj nawet nie wiedzial ze ma kolege anestezjologa)i teraz szczegolnie bedzie mnie pilnowal.
Ta cesarka to normalnie kawka z ciastkiem w cukierni.Kawaly sie sypaly,Anestezjologowi dyktowalam przepis na salatke na kolacje rocznicowa dla zony.
Gdy mieli mi mala wyciagac zanestezjolog zapytal sie czy chce to zobaczyc i podniol mi podglowek i zobaczylam jako pierwsze 4 literki mojej kundzi.Mala dokladnie urodzila sie 0 12:00 a nawet slyszalam w pokoju obok hejnal.
Przyniesli mi mala polezala u mnie chwilke i zabrali ja na badania miala same 10.
W tym czasie mnie wywiezli a ja ryczalam.Gdy ordynator ktorego polozne zabraly do pomocy do pomocy przy przenoszeniu mnie na lozko zapytal co sie stalo a ja ze placze ze szzczescia to on mi no to placz dalej.
Zaraz zadzwonilam do G(byl w pracy mial koniec miesiaca ksiegowy)Kazalam mu przyjsc dopiero po pracy i przywiesc mame,ale nie wytrzymal i juz po 13 byl u nas a mam autobusem przyjechala zanim on zdazyl.Mala przywiezli mi o 14 ba spala,znieczulenie zeszlo juz po 5 h machalam nogami.
Moje szczescie mialo tylko jedna wade moglo funkcjonowac 24h/dobe .

Przy jednym jak i drugim wyszlam w 5 dobie,na drugi dzien po zabiegu juz biegalam(zalozylam sobie ze jak zobacza ze sie dobrze czuje to szybciej wypuszcza),Na drugiej dobie juz malenstwa mialam przy sobie i wszystko robilam oprocz kompania.I wogole polozne tylko krecily glowami ze nie chce ich pomocy,a ja im mowilam zeby pomagaly tym ktore zle sie czuja.

A i jeszcze jedno.Dla tych ktorych dzieci maja 2 lata.Wizyta ich w szpitalu to nie najlepszy pomysl.Moj maly jak zobaczyl mnie w szpitalu(mogl tylko byc na korytarzu)w szlafroku i po 3 dniach niewidzenia(zawsze byl przy mnie)po prostu odwrocil sie i uciekl z placzem do taty,nie pomogly ciastka zabawka,kazal sie zabracdo domku,a w samochodzie wysylal meza po mnie zeby zabral mnie do domu.I skonczylo sie to na placzu malego i moim prawie zlapalam depresje.Dobrze ze za dwa dni juz wyszlysmy a maly w domu jakby nigdy nic,a od malej nie odchodzil tylko ciagle chcial byc POMOCNIK.Na dzien dobry zrobil malej baran buc bo chcial sie bawic tak jak z nami.

Sorki ze sie rozpisalam,ale gdy tak poczytalam wczesniejsze posty przypomnialam sobie moje porody i zwylam sie(te glupie hormony) i musialam wywalic to z siebie.
Teraz chce rodzic juz SN(6,5 roku od odtatniego CC) tylko moj G upiera sie nad CC bo boi sie ze nam sie cos stanie.Zobaczymy co zycie przyniesie
Zaraz
 
Ostatnia edycja:
kamika ja karmiłam po CC 10 miesięcy - meleka miałam jak dla bliźniaków, szczególnie po niedzielnym rosole :sorry:
co do krwawienia po porodzie, to miałam bardzo znikome... praktycznie nosiłam wkładki, a nie podpaski (ok.3, 4 tygodni) Położna środow. powiedziała mi że lekarze czasem przy CC dokładnie czyszczą by sprawdzić że nic nie zostało, przy porodzie SN musi to samo się oczyścić.

Teraz lekarz mówi że drugi poród musi być szybki i postępujący, jak coś się będzie wlekło to się robi następne CC bo mogą peknąć szwy... to mnie troche pociesza bo chyba wolałabym urodzić SN i może spróbuje.... :eek: nie wiem

Mój poród:
lekkie kucia miałam od rana i co dziwne regularnie co 8 minut, po południu już co 3, 4 minuty i poszłam z mamą na długi spacer. ok.21 stwierdziliśmy z M że jedziemy na porodówkę (było to pare dni po planowanym porodzie). Tam mnie zbadano-rozwarcie znikome ale na KTG jakieś tam regularne skurcze wyszły. Rozsiedliśmy się na porodówce... piłeczka, kąpiel, prysznic... trwało to 12 godzin, oksytocyna - świństwo.... nic nie dało... ok 8rano było 10 rozwarcia i bóle parte -mocne jak pieron ale dodawały mi siły bo wiedzieałam że to już finał, niestety nie mogłam przeć bo dziecko było za wysoko (to dość ciężkie bo organizm prze sam). Jeszcze mnie cewnikowali bo nie umiałam się wysikać, później przebili pęcherz płodowy, i nic... Po 2 godzinach partych zdecydowano o cesarce.... i to było piękne... zastrzyk w kręgosłup-nic nie czułam i KONIEC BÓLU.. mówie do lekarza- "ja mogę rodzić dalej!!":-D szybko wyciągnęli Olusia i położyli go obok na takim stoliku, taki mokrusi i zapłakany, dali mi go zaraz do cycusia....łzy mi popłynęły... CUDOWNE UCZUCIE ;-)

Po porodzie długo czułam się jak po "wypadku" i byłam ogólnie taka rozbita, może to przez rozczarowanie, że nie poszło tak fajnie mimo pełnych chęci.
 
owrlene, milkshake- fajnie to opisałyście i z humorem:-DW sumie chyba każda z nas ma miłe wspomnienia z porodu. i w zasadzie za drugim lub czwartym razem powinnysmy sie mnie bać ale co z tego skoro ja boje się bardzie własnie dlatego ze teraz wiem juz jak wygląda poród. Przy pierwszym dziecku człowiek idzie na zywioł, nieświadomy zagrożeń, rodzaju bólu jaki go czeka i z nastawienim wsio będzie dobrze. Teraz mam przed oczami mozliwe powikłania i komplikacje. No i zrozum rozum...
 
Ewcia z przyjemnością przeczytałam Twoją porodową opowieść :-)

Generalnie jestem za tym, żeby każda kobieta mogła sama zadecydować, czy boli ją na tyle, że chce znieczulenie, czy też go nie potrzebuje.

:-)
 
reklama
A u mnie było tak...
Termin miałam na 9 listopada , ale że miałam cukrzyce, wielowodzie, nadcisnienie i astme ( mam ciagle) moja Pani doktor dała mi skierowanie do szpitala juz 29 pazdziernika i kazala mi tam pojechac zeby sie umowic no i tam pani doktor mi kazała przyjechac jutro czyli 30 pazdziernika bo powiedziala ze jak mam takie problemy to mam byc szybciej no i moja pani doktor od kas wyszly te wszystkie dolegliwosci nastawiala mnie na CC ktorego baaaaaardzo nie chcialam bo pamietam jak moja siostra sie czula strasznie po CC . No i bedac w szpitalu badali mnie wszyscy lekarze i stwierdzili ze sprobujemy abym rodzila SN bo mam dobre warunkia w razie czego to szybko na CC.... no i umowili sie ze nastepnego dnia 31.10. rano dostane kroplowke na wywolanie porodu , cala noc wtedy nie spalam bo tak strasznie sie cieszylam ze juz jutro bede miala moja kruszynke....no i na dodatek straszyli mnie ze dziecko bedzie podan 4 kg i to tez przyspieszylo porod.... no i gdy rano sie obudzilam juz o 6 poszlam sie wykapac wsystko spakowac i o 7:15 dostalam kroplowke...Maz odrazu przyjechal i caly czas byl ze mna....odrazu mialam skurcze co 5 minut....potem co 2 i ciagle pytalam moja polozna jak ona mysli kiedy urodze no i ona mi ze na jej oko do ok 14 hehe i ciagle pytalam meza czy juz 14 :-D:-D:-D no i gdy mialam rozwarcie na 8 cm orzyszedl ordynator i mnie zbadal i stwierdzil ze nie ma 8 tylko ze jest 6 i ze wioza mnie na CC bo sama nie urodze....ale Pani polozna bardzo mnie prosila zebym sie nie zgadzała bo ona wie lepiej jaki jest postep porodu i ze niedlugo urodze a byla juz ok 12 no i na sali CC byla jedna i potem mialam byc ja...Moj K strasznie mnie prosil zebym sie nie zgadzala razem z polozna ale ja juz nie mogam wytrzymac bo bolalo i to nie da sie opisac ale mowie se.....ze zrobie to dla K i sie wzielam w garsc i gdy przyszedl anestezjolog to mu powiedzialam zeby se poszedl bo nie chce zadnej cesarki no i zajakas godzine dostalam skurczy partych i o 14:15 razemz pomoca K i Poloznej urodzil sie Sebastianek 58 cm i 3800 g!!! To byly lzy w oczach odrazu mi go polozyli na piersi !!! byl taki malenki!! nie zapomne tego do konca zycia i nie uwierzycie ale w 1 sekunde znikły wszystkie bóle nic nie bolało kompletnie....czulam sie swietnie,gdy zabrali malego na mycie i ubieranie to K poszedl z polozna a ja ciagle pytalam lekarza ktory mnie zszywal bo troszke mnie nacieli gdzie jest moj synek a oni ciagle ze z tatusiem i tak co sekunde pytalam... Maz i polozna potem ciagle mi dziekowali ze sie nie zgodzilam na CC a Pani polozna powiedziala ze jest ze mnie dumna ze jej zaufalam!!! potem lezalam 2 godziny na sali porodowej tam mi macica sie musiala skurczyc lezalam na lozku sebus obok w tym wozeczku a K siedzial obok i strasznie mnie calowal i mi dziekowal jak nigdy w zyciu hehe mowil ze bardzo mi dziekuje za cudnego syneczka i ze jest ze mnie dumny. Po dwoch godzinach mnie przewiezli na sale oczywiscie dzidzi razem ze mna i kazali mi lezec chyba 4 godziny nie pamietam i odrazu poszlam sie wykapac i czulam sie super....tylko troche szwy bolały ale to nic w porownaniu do porodu...odrazu chodzilam robilam wszystko przy synusiu!!!
A najlepsze bylo to ja tego nie pamietam ale K mi mowil ze gdy maly byl jeszcze w brzuchu to polozna go pyta czy chce zobaczyc bo juz wsumie byl na progu to on poszedl i zobaczyl glowke pierwszy i mowil ze nawet poglaskal go po glowce...hehe kochany mezunio....

No to taki byl moj porod!!!
 
Do góry