reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wielka chwila moja i mojej dzidzi

Anii najpierw pogratuluję ci urodzenia ślicznej córeczki:-) .
Jesteś naprawdę dzielna że przetrwałaś ten ciężki poród. Szkoda że wcześniej cię nie nacięli bo na pewno znacznie mniej byś się męczyła.
Najważniejsze że już po wszystkim i możecie si z Lilą cieszyć sobą nawzajem a to wynagradza ten porodowy koszmar...
Aha czy to tój 1 poród?
 
reklama
jesu, teraz to sie przerazilam nie na zarty...

Aniu, jestes chyba najdzielniejsza mama, jaka znam :-/ straszny, straszny porod! myslalam, ze "takie rzeczy to tylko w.. horrorze.. a tu taka prawda.
czemu nie zrobili ci cesarki!? tragedia. dobrze, ze jutro ide na wywiad do anestezjologa, zeby sie z nim umowic na prywatne zzo. nie wytrzymalabym tyle co ty, nigdy w zyciu...
GRATULUJE sily i odwagi!!! i najwazniejszego - kogos, dla ktorego warto bylo zniesc to wszystko. Wielki buziak od wyczekujacej porodu mamy grudniowej :-)
 
dzięki dziewczynki. teraz jest równe trzy tyg. po porodzie więc jakoś inaczej zaczynam na to patrzeć. ale przez pierwsze noce miałam koszmary i nawet jak ktoś mnie o to pytał to ja od razu ryczałam. dodam że byłam ponacinana ale popękałam w całkiem innym kierunku...
tak to był pierwszy poród i napewno ostatni siłami natury...jak będę miała cesarkę to przynajmniej porównam bóle bo też podobno nieźle daje...
pozdrawiam i całuję...
 
Aniu najwazniejsz ze juz po teraz tylko jest przed.... nie warto rozpamietywac tego co bolalo teraz trzeba zbierac sily i cala mase usmiechow do nowego zycia z dzidzia..... bedzie dobrze ...musi byc!!!!:-) ;-)
 
Nie bede opisywac calego porodu. Byl ciezki. Mialam zielone wody plodowe (nie wiem dlaczego). Nie urodzilam z mezem, bo przed polnoca zabrali mnie na inna sale (spadalo tetno Kubusiowi) podali mi tlen i stalam podlaczona do kroplowki i ktg przestepujac z nogi na noge. Bolu juz nie pamietam. Urodzilam w 4-y parcia, ale proznociag stal przygotowany obok lozka porodowego. Kubus byl owiniety pepowina 4 razy wokol szyi. Podobnie jak dziecko Innej zabrali go do cieplarki na intesywna. Rano o 9 przyszedl szef noworodkow i powiedzial ze dzidzi juz w lozeczku, ale bedzie dostawal antybiotyk. Niemalze zaraz pobieglam do niego, za co mnie opieprzyly pielegniary glupie (jakby same nie rodzily).
Lezy teraz kolomnie nasz skarb :-)
 
Jak widać nie każdej z nas było dane przejść poród szybko i bezboleśnie:dry: , najważniejsze że w rezultacie naszych poświęceń i bóli mamy nasze kruszynki przy sobie ;-) a one potrafią nam wszystko wynagrodzić :happy:.
Tak naprawdę to dopiero po takim przeżyciu, jak już mam swoje dzieci potrafię w pełni docenić swoją mamę i jej starania w nasze wychowanie (ze mną jest nas pięcioro). Troche to przykre, ale prawdziwe :baffled: :sick:

Czego matka nie zrobi dla swojego dziecka ?:confused:
 
No wlasnie czego bysmy nie zrobily? ja czasem przyznaje sie zostawiam chomikajak placze ale tak to wszytko na zadanie....
Ja bardzo zaczelam doceniac swoja mame jak poczulam co to znaczy oowiedzialnosc pare ladnych lat temu .... i powiem wam szcerze ze bez niej to ciezko by bylo dlatego bardzo podziwiam nasze Ewa ze tak dzielnie daje sobie rade.... calusy dla calego mamoego swiata...... ale ale babcie sa tez staszne moja juz bieze i nosi na kazde kwekniecie tego malego terrorysty...:dry: :cool2:
 
W ogole macie fajnie, zawsze ktos przy Was jest a to mąż, a to siostra, a to babcia a ja teraz jestem sama i najprostrze czynnosci czasem sprawiaja klopot. Np teraz, pada deszcz i jest paskudnie, a ja nie mam kawalka chleba i co? Musze ubierac dzieciaka i targac go w te szaruge do sklepu.
 
Współczuje Ci Cynamonko:-( napewno nieraz musi być ci ciężko. Ale pomyśl że przez te przymusowe spacery w każda pogode Kubuś napewno wzmocni swoją odporność.:tak: Trochę Cię chyba rozumiem, bo chociaż mieszkam z mężęm i teściową to ich prawie w domu nie ma. I częśto czuje bezsilną złość bo nie ma mi kto pomóc kiedy tej pomocy potrzebuje. Ale cóż przyzwyczaiłam się chyba, chociaż teraz z dwójką dzieci jest mi ciężej. Ale zobaczysz jeszcze troche a synek będzie Ci pomagał:-)
 
reklama
Ja bylam pewna jeszcze tydzien temu, ze nie opisze swego porodu, bo wydawal mi sie strasznym przezyciem. Nie chcialam straszyc tych, które maja to jeszcze przed soba. Ale teraz z perspektywy czasu i czytajac inne opisy dochodze do wniosku, ze mialam poród marzenie.
Wszystko zaczelo sie o 3 w nocy. pierwszy skurcz i czop podbarwiony krwia. Obudzilam meza i mame, wypilismy herbatke, ogolilam nogi i wydepilowalam brwi :)baffled:) i ruszylismy do szpitala (do miejscowosci oddalonej o 30 km). Skurcze od samego poczatku mialam co 5 minut i byly znosne. Gdy dojechalismy do szpitala byly coraz czessze i nie dalam rady juz podczas nich chodzic ale nadal srednio bolesne. Zartowalam sobie i cieszylam sie jak nigdy, ze tak lekko idzie. Po 2 godzinach od pierwszego skurczu mialam juz 7 cm rozwarcia i bylam swiecie przekonana, ze z tymi bolami porodowymi to przesada. Jak bardzo sie mylilam dowiedzialam sie juz wkrótce ;-) Bolalo jak diabli, darlam sie na caly szpital (choc obiecywalam sobie, ze nie bede krzyczala). Przebito mi pecherz plodowy i po paru (zabijcie a nie pamietam po ilu) parciach Hania byla juz ze mna. Rodzilam tylko 5 godzin (to chyba nieduzo jak na pierworódke) w niepelnym rozwarciu.
Sam poród wiec nie byl straszny, gorzej z opieka potem. Co polozna to nowa teoria na temat karmienia i skonczylo sie na tym, ze mala wyla z glodu a ja z nia. Malo brakowalo aby nas nie wypuscili (za duzy spadek wagi) ale mila pielegniarka podkolorowala troche wage malej i darowano nam wolnosc.
Okazalo sie, ze mimo wielu moich staran karmic piersia nie bede (brak pokarmu choc cycochy jak u pameli ;) Trudno sie z tym pogodzic szczegolnie gdy zewszad bombarduja jak karmienie jest wazne w rozwoju dziecka. Czasami niestety naprawde sie nie da!
 
Do góry