MalaZosia
,,Szkoła rodzenia - tak zapytałam. Bo faktycznie wydaje mi się stratą czasu. Jestem już przeszkolona w opiece nam maluchem. Mojego P sama poinstruuję. Poza tym liczę i mam nadzieję, że się uda załatwić na fundusz cc. Wiem, że niektóre albo i większość przyszłych mam mnie potępi, ale chociaż rodziłam w świetnych warunkach w Oxfordzie, miałam znieczulenie zewnątrzoponowe, to sam poród (pierwsza i druga faza) był koszmarem. Tyle godzin męki, bóle z krzyża to był koszmar. Musieli dać mi ZZO, bo mam bardzo niski próg bólu i myślałam, że umrę tak się darłam a to dopiero początek był. Potem nie mogłam przez miesiąc usiąść a z załatwieniem się był ogromny problem. Jeszcze kilka lat po porodzie ciągnęło mnie w pochwie tam gdzie miałam cięcie. I choć sam poród odbywał się w świetnych warunkach, personel był przewspaniały to dążę do CC ale na NFZ. Może załatwię od psychiatry. Ewentualnie myślę o ZZO gdyby jednak SN. Jednak później to mordęga. A na CC prywatnie nas nie stać (7-10 tyś). Właśnie. Jakie macie zdanie na temat porodu. Ja dużo czytałam o SN i CC i decyzje miałabym jedną - CC. Po tym co przeszłam. "
Powiem szczerze, że też o tym myślę.. o porodzie. Tak naprawdę chyba każda z nas. Ja w dodatku jestem położną zawodu, więc miałam okazje napatrzeć się na różne sytuacje. Wiele kobiet kombinuje teraz z cesarką, bo się po prostu boi.. i nic dziwnego. Pamiętajmy jednak, że CC jest niefizjologiczne, nienaturalne. Zawsze niesie za sobą ryzyko, głównie obejmujące układ oddechowy dziecka. Mimo, ze starają się obecnie stworzyć jak najbardziej fizjologiczne warunki "wyjmując " malucha.
Za to poród naturalny. Powiem Wam, że to naprawde kwestia szcześcia. Znam tyle przypadków bardzo pięknie prawidłowej ciązy, a błąd przy porodzie (przedłużenie akcji, supeł pierwotny) i niestety.
Sama zastanawiam sie czy nie dmuchac na zimne i nie powalczyc z CC. Boje sie, że coś sie nie uda. Dla kazdej z nas nasz SKARB, TO NASZ SKARB
Co do ciuchów to sporo porozdawałam. Miałam też masę zabawek, huśtawkę na baterie, super łóżeczko turystyczne z bajerami, bujaczek, foteliki. Wszystko pooddawałam, część sprzedałam. Pozostało mi trochę ubrań po młodym ale tak od rozmiaru 104. Trochę zabawek, spacerówka. Na szczęście wózek będę miała od szwagierki. Ciuchy też. Moja siostra i druga szwagierka też mają cosik. Może się pozbiera. Tu i tam. Po młodym teraz już zostawiam ubrania. Ech.... takie odległe plany
[/QUOTE]