Podrzucić to podrzucić, ale fajnie jest tak moc wychowywac się w rodzinie. Mi np w ciąży czy w okresie okołoporodowym brakowało moc z kimś pogadać o tym, mialam takie uczucie że chciałabym usłyszeć np od mamy czy od babci jak to było u nich, jak to było ze mną, jak sobie kobiety radziły kiedyś. Brakowało mi takich hmm rad? Sama nie wiem jak to określić. Ostatnio kiedy bylismy u moich rodziców moja mama powiedziała na mojego synka że oo zrobił siusiu, ja zrobiłam oczy i skąd wiesz
a ona ze sie wstrząsnął. Wiem, głupi przykład, ale ja nie mam takiej "wiedzy ludowej". Dla kogoś może to wydawać się śmieszne czy głupie, a samo mieszkanie z innymi rodzinami czy z dziadkami uciazliwe, ja jednak dostrzegam wiele pozytywów. Dzięki temu że wszyscy mieszkali w mojej rodzinie w jednym dużym domu np zachowało się dużo starych przepisów, bo babcia przekazywała swoje umiejętności młodszym pokoleniom itp kobiety bardzo dobrze gotują, potrafią piec chleb, faworki, lepić piękne pierogi itp umieją robić na drutach, Szyc na maszynie itp. Ja nie umiem nic, bo mnie nie miał kto nauczyć
teoretycznie jak się chce, to można samemu, oczywista oczywistość, ale razem jest raźniej, łatwiej.
A wspólne wychowywanie może być piękne