reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Młoda mama

Wiesz co, ja też jestem zdania, że jak ktoś chce to to zrobi. I nadal uważam, że jeśli nie da się tego przedyskutować tak żeby dojść do kompromisu, to decyzja należy do kobiety, ale nie wyobrażam sobie patrzeć w oczy codziennie mężczyźnie, z którym dzielę życie, zatajając przed nim nie tylko ciążę ale i aborcję. I o ile rozumiem przypadkowa, imprezowa wpadkę, że nie będzie kobieta biegać za jednorazowym partnerem, tak dla mnie to niewybaczalne, żeby być z kimś w poważnym związku i nie podjąć dyskusji w tak, jakby nie było, ważnej dla obojga sprawie. Ale to oczywiście moje subiektywne odczucia i nie będę potępiać kogoś kto myśli inaczej. Współczuję po prostu facetowi, przez pryzmat własnego związku. Wiem, że mój mąż, choć rozmowy o aborcji mamy za sobą na długo przed tym jak zaszlam w ciążę, to pomimo, że oboje zgadzamy się co do wolności wyboru i wiemy, że podjęlibyśmy decyzję o ewentualnej aborcji, jelsi nie czulibyśmy się komfortowo z ciąża, to nigdy nie wybaczyłby mi zatajenia już samej ciąży przed nim a nie mówiąc o tym, żebym usunęła bez jego wiedzy. Gdzieś tu się wtedy zatraca według mnie już partnerstwo, zaufanie i to wspólne życie. Bo w końcu decydując się na założenie rodziny z kimś (rodzina to już partnerzy, nawet bez dzieci), decydujemy się na dzielenie wspólnych radości i problemów. No ale powtarzam, to moje zdanie i jelsi facet którego znasz czuł się komfortowo z tym, że partnerka mu nie powiedziała o ciąży a do aborcji przyznała się już po fakcie to chwała mu!

A ja myślę, że to czy ta rozmowa będzie czyy nie kształtuje się już na początku związku. Wpływa na to ma wszytko co razem przezywamy i jak budujemy nasza relacje. Tak jak mówiłam wielokrotnie w zdrowym związku nie będzie tego problemu bo rozmowy o tak ważnych rzeczach zapewne odbyły się na długo przed podjęciem decyzji o współżyciu (a przynajmniej powinny) i jeśli ktoś ma z partnerem silną więź na co dzień tp oczywistym jest, że to z nim będzie o tym rozmawiał. Ale trzeba mieć świadomość, że niestety niewiele związków tak wygląda dlatego finalna decyzja jest tylko kobiety. Ona wie najlepiej czy powinna z partnerem rozmawiać czy nie
 
reklama
Tak zapytam: jak się zjedzie babę, która jest w beznadziejnym związku i naraża swoje dziecko na kiepski wzór rodziny, to zlatujecie się i krzyczycie, żeby nie oceniać. A jak ktoś chce podjąć decyzję o tym, żeby nie rodzić, to zlatujecie się i oceniacie. To o co tu chodzi?
Nie mam wrażenia żeby ktoś tu piętnował aborcję🤷Osobiście piętnowanie aborcji ze względów religijnych/poglądowych jest dla mnie tak odlegle że wydaje mi się że nie ma nawet co o tym dyskutować. Moje dzieci nawet nie są ochrzczone🤷JEDYNE na co zwracam uwagę a co wg mnie jest super ważne to stan psychiczny przyszłej mamy czy kobiety która decyduje się na aborcję i kwestia jej relacji z partnerem. Czy to taka sielanka i wolność po dokonaniu aborcji nie mam pojęcia,nigdy nie dokonywałam aborcji. Ostatnio rozmawiałam że szwagierka która została ,,popchnięta" przez teściów do tej decyzji gdy miała 20 lat właśnie. Teraz jej dziecko byłoby już dorosłe. Zapytałam czy żałuje. Powiedziała że trudno powiedzieć,że sama nie wie,ale czasem myśli o tym co by by było gdyby. Czy to trauma..? Chyba nie nie mam pojęcia 🤷Tak więc jak wszystko trudne w życiu: trzeba siebie samego dobrze znać i ogólnie ocenić sytuację i samemu zdecydować...A czy się przewidzi? To kurcze też nie wiadomo....
 
Moja Mama zaszła w ciąże , gdy miała 19, a urodziła mnie mając 20. Była w liceum i zapewne również miała wiele planów na przyszłość . Oczywiście byłam wpadką , moi dziadkowie czyli jej rodzice nie byli przepełnieni entuzjazmem . Z opowiadań wiem , że Mama też miała mieszane uczucia . W przeciwieństwie do Twojego partnera , mój ojciec zrzekł się praw do mnie , chociaż wcześniej tworzyli parę i nawet wzięli ślub . Mama w trakcie ciąży ukończyła szkołę policealną. Dziadkowie pracowali , a jeszcze była dwójka rodzeństwa Mamy . Finansowo nie było na pewno łatwo . Gdy tylko się urodziłam stałam się oczkiem w głowie dziadków i Mamy również . Pół życia spędziłam z babcią , bo Mama kończyła studia , pisała pracę licencjacką. Dziś mam 25 lat , moja Mama 45 . Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami . Może nie musiałabym pisac swojej historii , ale przez to chcę Ci przekazać , że wsparcie najbliższych jest niezmiernie ważne i to co wydaje się być beznadziejne , za jakiś czas może być błogosławieństwem . Moja Mama nie wyobraża sobie życia beze mnie , a ja bez niej . :)
 
Do góry