Ja natomiast uważam, że oczywiście, decyzja o posiadaniu dziecka należy wyłącznie do potencjalnych rodziców i nikomu nic do tego, ale mówienie o stabilizacji i pewności co do męża w wieku nastu lat budzi u mnie uśmiech politowania starszej koleżanki.
Mam tylko 36 lat, to nie jest jakiś bardzo zaawansowany wiek, ale pozwala mi wiedzieć, że stabilizację w tym kraju trudno osiągnąć, a co do mężczyzny, to chyba nigdy nie można być ich pewną. Starość przynosi pokorę
Czy raczej, wystarczająco już w moim krótkim życiu widziałam, by wiedzieć, że można się bardzo zaskoczyć. I to nawet nie chodzi o faceta, a ogólnie o życie. Popatrzmy na to, co się działo podczas pandemii. Ilu restauratorów, pewnych swojej sytuacji, upadło albo obniżyło stan majątkowy? Znienacka. Nic złego nie zrobili, gotowali dobrze, mieli klientów, a im się pogorszyło.
Decyzja o dzieciach jest indywidualna i nikomu nic do tego, to oczywiste. Ale błagam, nie porównujmy przeciętnej dwudziestolatki z trzydziestoparolatką. Nie wiem, dla której strony to krzywdzące, ale nie porównujmy ani zarobków, ani stabilizacji, ani doświadczenia, ani dojrzałości. Szczerze? Młodziutka mama ma przewagę głównie w kwestii fizycznej, lepiej zniesie nieprzespane noce i bieganie za maluchem.