A propos karmienia, słyszałam że w pierwszych dniach życia dziecko może "wisieć" na piersi, wtedy laktacja dostosowuje się do jego potrzeb. Ja tak miałam przez pierwszy tydzień, teraz jest już ok, najada się w ciągu max 30 min ;-):-)Poza tym, jak pisze Mirka, nie należy pozwalać dziecku zasypiać przy piersi, trzeba go pobudzać pod bródka, albo robić masaż stópek.Ja odbijam w czasie karmienia (i to nie zawsze), a jak się wybudzi daję cyca na chwilę i znowu śpi.
A teraz kilka słów o moim problemie przy karmieniu piersia. Może komuś się przyda.
Mam taki problem, że jak tylko pierś robił się miękka (tzn po 10 lub 15 min ssania) to mały denerwuje się okropnie.Czasem przystawienie do drugiej piersi pomaga a czasem nie. Byłam przekonana, że mam mało mleka,że skoro pierś miękka to mu nie leci i stosowałam mnóstwo herbatek laktacyjnych, a on strasznie się prężył, puszczał dużo bączków z wielkim wysiłkiem, dużo stękał, niespokojnie spał przez te bóle. W końcu dziś nie wytrzymałam i skontaktowałam się z
doradcą laktacyjnym. Powiedziano mi, że powyższe dolegliwości były spowodowane piciem tych wszystkich herbatek, które zawierają koper i powodują jakby wymuszanie tych wszystkich bączków i dziecko cierpi. A miękkie piersi wcale nie świadczą o malej produkcji mleka, tylko o tym, że laktacja w końcu się unormowała.
Jeszcze to że po przystawieniu do drugiej piersi czasami nie chce jeść tylko strasznie się denerwuje spowodowane jest tym, że na początku ssania pierwszej piersi je bardzo łapczywie, przez co połyka dużo powietrza i potem boli go brzuszek oraz że wypływa dużo mleczka. Doradzono mi, aby wypróbowała pozycje, w której maluszek leży na mojej piersi, wtedy pokarm słabiej wypływa, a on nie będzie łykał takich ilości powietrza. Pozostało mi tylko stosować się do zaleceń i zobaczymy
Ufff, to tyle- przepraszam, że tak chaotycznie, ale brak mi czasu na ładne formułowanie zdań;-)
Women, jeśli chodzi o apetyt to może jesteś zestresowana, ja miałam dokładnie tak samo przez te 7 dni w szpitalu, kiedy to praktycznie sama zajmowałam się małym. W domu odżyłam i jem normalnie, a jeść trzeba
P.S. przepraszam za długi post