Hej, witam się po walce z choróbskiem. Tak jak pisałam wczoraj - rozłożyło mnie totalnie. W miarę ratował mnie Apap, ale temp i tak osiągnęła raz 39 stopni. To było straszne. Mama z mężem okładali mnie pieluchami moczonymi w wodzie z lodem... wchodziłam do wanny z zimną wodą... ale i tak musiałam co 5 godzin brać Apap. To była ta konieczność o której dziś pisała
@sówka91 .
Byłam na IP u totalnego buca i przepisał mi coś tylko dlatego, że mój lekarz jest ordynatorem... Do tego opieprz, że „łażę zamiast leżeć”. Tak, bo ja z nudów chciałam sobie sobotni wypad na IP zorganizować.
Teraz już jest lepiej. Czuję się w ciąży, ale strach jest... We wtorek mam wizytę u mojego gina. Po tym incydencie będę drżeć na prenatalnych, jeśli we wtorek będzie ok