Słabe w tych czasach jest podejście pracodawców.. Powiem Wam że ja pracuje w korpo. Jestem office managerem w biurze dla 400 osób. Tak naprawdę moim back upem są dwie młode osoby, z czego jedna stawia pierwsze kroki w pracy.
Mam super atmosferę w pracy, moja dyrektorka mnie uwielbia i Pani prezes również.
Nawet ostatnio usłyszałam że w razie co... Mam zielone światło. I zawsze będę miała gdzie wrócić.
Choć wizja tego że przez ostatnie 4lata byłam ZAWSZE, dosłownie ZAWSZE. i po za kilkoma urlopami nie opuściłam ani jednego dnia pracy to mnie trochę przeraża.
Jade zaraz na wizytę, miałam się wstrzymać do 6-7 tyg. Ale stwierdziłam, że TSH chociażby wypada sprawdzić wszeaniej, bo czasem lubi oscylowac około 3
I zastanawiam się czy iść dzisiaj do szefowej i powiedzieć jak jest, jak może być, ale chcę być jak najdłużej, moje stresujące sprawy chętnie komuś przekażę.
Może być tak że nic z tego, a może być tak że będą potrzebowali mnie zastąpić. Nie chcę nic podnosić i siedzieć dłużej niż pół dnia przed monitorem.
Już dzisiaj pierwsze mdłości się pojawiły (chyba placebo efekt bo wczoraj jeszcze było wszystko ok
Zastanawiam się czy zagrać w opisane wyżej otwarte karty, czy przyjmować na razie na klatę to co da mi los w pracy
?
Jak u Was w tym temacie?