reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Październikowe mamy 2018

Dziewczyny jestem w kropce i potrzebuje waszej opinii...
Jak juz kiedyś pisałam mam w planie z synkiem pojechać na 3-4 tygodnie do Polski (ok 5-6 h drogi) do moich rodziców. Synek tęskni za dziadkami i zawsze dzielnie odlicza dni do kazdej wizyty. Czas pobytu to prawie cały Sierpień to jest moj 8 miesiąc ciąży.
Dwie moje koleżanki ostatnio mi szczerze powiedziały że one by się bały na moim miejscu jechać... i dało mi to do myślenia :szok::baffled::errr: wiem że to już ryzyko bo samo siedzenie w aucie to już duże obciążenie no i teraz nie wiem. Mam wizyte u gina przed samym ewentualnym wyjazdem i jego opinia jest dla mnie decydująca, ale co wy o tym myślicie? Zdecydowały byście się? Dodam jeszcze że tutaj jestem bez rodziny i sama ze wszystkim (mąż sporo pracuje i to na zmiany) a u mamy to jak w hotelu na wakacjach i do tego młody będzie mial ciągle zajęcie. No ja widzę mnóstwo plusów które przeważają strach i w ogóle. Ale już nie jestem taka przekonana jak wcześniej... proszę was o szczerą opinię :confused:

ja też bym się bała jechac w 8m-c, przed nami wakacje jeszcze na ok tydzień, tak do 300km, ale w Polskę, wolę mieć "pod nosem" jakis szpital
 
reklama
Wiadomo praca nie jest najważniejsza, ale nie ukrywajmy też ważna. Nie wyobrażam sobie nie pracować tylko siedzieć w domu z dziećmi. Z Mężem mamy taki rodzaj pracy, że niestety jak Nas nie bedzie w pracy to nie będzie miał kto robić. Także cieżko mi sobie niestety chwilowo to chorowanie dzieci wyobrazić :(
A ja jak nie będę pracować pare lat w zawodzie, to utrace prawo wykonywania zawodu. Nie po to tyle studiowałam, żeby teraz to stracić.
Babcie będą daleko, wiec niestety w gre wchodzi żłobek/przedszkole albo niania. Innej możliwości nie ma :(
Aleeeeee będę się martwić póżniej. Chwilowo równy rok z dzieckiem na pewno będę siedzieć i tego się trzymam :)
Tylko pamietaj ze ten rok to baaaardzo szybko leci. Wiem po sobie ;) i najlepiej od razu myslcie czy zlobek czy niania, bo zalatwienie tego to tez nie hop siup :)
 
AZS


Coś ucichło o tym pytonie.
Odkąd Rutkowski się za to zabrał.
:-p
Mi jedna Mama bliska mówiła żeby na początku właśnie nie myć za często i nie smarować etc. Za dużo bo ma ta naturalna maź jeszcze na sobie. Delikatna skórę.
Żeby nie przesadzać w jedną i drugą stronę.
Nie używać za dużo kremików etc.
Coś mi mówiła o tym że nacierała Dzieci olejkiem migdałowym. Muszę o tym poczytać i sprawdzić.

złapali go :D
 
@Margonelka nie zgodzę się.
Mi się jednak wydaje, że spokojniej jest na wsi.
Mniejszy dostęp do "zła" .
Do tych grup osiedlowych chuliganów.
Dopalaczy.
Kolegi z samochodem bo tatuś kupił i przejdźmy się 150.
Nie wiem. Może jestem w błędzie.
Miasto to nie wymówka.
Tu Dziecka do któregoś roku życia nigdzie samego nie puścisz.
Ja do przedszkola. Wychowując się w małym miasteczku. Sama chodziłam.

Nieprawdopodobne ? Ja chce żeby był jak najbardziej samodzielny.
Biją Cię. To oddaj.
Może tak powinnam to ująć.
Może metoda ostrzeżenia zadziała.
Ale jak się na Niego uwezmą w 3 np. To będzie musiał reagować tu i teraz.
Dobra . Martwię się o etap późniejszy.
Tymczasem zobaczymy czy dobrze przewine mu pierwsza pieluche :-D
Miasto ma wpływ. Moja teściowa pedagog od uzależnień. Uczy w technikum i połowa to uzależnieniu od alkoholu lub/i cpuny. Ja niewiele starsza i mieszkając jeszcze pod opolem czegoś takiego nie było, 1 Max 2 osoby na całą szkołę było wiadomo że cpaja, kilka uzależnionych od alkoholu Ale to tyle.
Albo gimnazjum. W szkole pod opolem żadnego picia, palenia itd. Jak przeprowadzilam się to byłam jedyną osobą z klasy która nie próbowała alkoholu i byli zdziwieni, a 3 osoby w tym ja nie palily papierosów...

Za czasów szkolnych męża mieszkającego w Otwocku koło Warszawy 2 osoby nie palily trawy z klasy. A ile lat temu to było.

Miasto jest bliżej narkotyków i złego towarzystwa.
 
Miasto ma wpływ. Moja teściowa pedagog od uzależnień. Uczy w technikum i połowa to uzależnieniu od alkoholu lub/i cpuny. Ja niewiele starsza i mieszkając jeszcze pod opolem czegoś takiego nie było, 1 Max 2 osoby na całą szkołę było wiadomo że cpaja, kilka uzależnionych od alkoholu Ale to tyle.
Albo gimnazjum. W szkole pod opolem żadnego picia, palenia itd. Jak przeprowadzilam się to byłam jedyną osobą z klasy która nie próbowała alkoholu i byli zdziwieni, a 3 osoby w tym ja nie palily papierosów...

Za czasów szkolnych męża mieszkającego w Otwocku koło Warszawy 2 osoby nie palily trawy z klasy. A ile lat temu to było.

Miasto jest bliżej narkotyków i złego towarzystwa.
Ja jak dojezdzalam do liceum ze wsi, to się okazało, że trzech 'głównych' miastowych dostawców dragow jest że wsi obok mnie ;)
 
Odebralam wyniki glukozy i sie zastanawiam czy jest okey? Niby wychodzi ze cukrzycy nie mam ale czy ten pierwszy wynik nie za niski?
1532002171201.jpg
 

Załączniki

  • 1532002171201.jpg
    1532002171201.jpg
    607 KB · Wyświetleń: 333
Dziewczyny jestem w kropce i potrzebuje waszej opinii...
Jak juz kiedyś pisałam mam w planie z synkiem pojechać na 3-4 tygodnie do Polski (ok 5-6 h drogi) do moich rodziców. Synek tęskni za dziadkami i zawsze dzielnie odlicza dni do kazdej wizyty. Czas pobytu to prawie cały Sierpień to jest moj 8 miesiąc ciąży.
Dwie moje koleżanki ostatnio mi szczerze powiedziały że one by się bały na moim miejscu jechać... i dało mi to do myślenia :szok::baffled::errr: wiem że to już ryzyko bo samo siedzenie w aucie to już duże obciążenie no i teraz nie wiem. Mam wizyte u gina przed samym ewentualnym wyjazdem i jego opinia jest dla mnie decydująca, ale co wy o tym myślicie? Zdecydowały byście się? Dodam jeszcze że tutaj jestem bez rodziny i sama ze wszystkim (mąż sporo pracuje i to na zmiany) a u mamy to jak w hotelu na wakacjach i do tego młody będzie mial ciągle zajęcie. No ja widzę mnóstwo plusów które przeważają strach i w ogóle. Ale już nie jestem taka przekonana jak wcześniej... proszę was o szczerą opinię :confused:
Ja bym nie pojechała. Ale ja np źle się czuję w samochodzie jak dłużej prowadzę, może dlatego, że mam prawko pół roku. Tzn widzę po sobie, że bardziej panikuję w ciąży. Druga sprawa jest taka, że nawet jako pasażer nie lubię teraz długo jechać bo mi niewygodnie. Dlatego np. Do Warszawy (450km) pojadę pociągiem. Ale jakbym się czuła pewnie i komfortowo to czemu nie :)
 
reklama
Dokładnie. Do nas tez przychodza dzieci, zawsze sie upewniam czy zdrowe, ale jednak chodza do przedszkola. Juz trzy razy po takich zdrowych gosciach mielismy mlodego z objawami infekcji. Na drugi/trzeci dzien sie okazywalo ze tamto dziecko sie rozchorowalo. No przeciez nie złapało od naszego, tylko juz mialo infekcje, ale nie bylo widac objawow.

Nie da sie przed wszystkim ustrzec dziecka. Predzej czy pozniej pójdzie do tego zarazkowa czy to w zlobku, przedszkolu czy szkole i zetknie sie z calym syfem.
Moja znajoma mieszkała kiedyś w Brukseli i tam posłała do żłobka chyba 3-miesieczne dziecko (krótkie macierzyńskie mają). Tam uznawali, że dzieci i tak zarażają się nawzajem przed wystąpieniem pierwszych objawów i chorób i tak nie da się uniknąć. Więc wszystkie dzieci chodziły tam nawet jak były chore i opiekunki mogły podawać leki. Dzwoniły do rodziców dopiero jak dziecko miało powyżej 38,5 i było już ledwo żywe, ale mówiły wtedy tylko, że możnaby w sumie dziecko odebrać jak rodzice mogą, a jak nie to dadzą sobie radę. Później znajoma wychowywała drugie dziecko w Polsce i mówiła, że przy naszym systemie było dokładnie tyle samo chorób, co miała przy pierwszym dziecku.
 
Do góry