no normalnie, u mnie aktualnie w lodówce kawałek prawdziwego masła (ale nigdy nie smaruje pieczywa) ser, szynka, mleko, pasztet, jaja i coś tam jeszcze, pomidory (ale nie trzymam w lodówce bo tracą smak) jogurty rzadko kupuje na zapas, bo zwykle mają krótkie terminy, nie raz wyrzuciłam bo leżały i nikt nie miał ochoty, sklepy mam za rogiem, więc to nie problem podejść jak ma się ochotę, płatków również nie trzymam w lodówce
(mają swoje miejsce i każdy znajdzie coś dla siebie, naturalne, czekoladowe, czy musli), jeżeli jakaś zachcianka najdzie to albo ubieram się do sklepu a jak mi się nie chce to jem to co mam
zazwyczaj ustalamy co jemy w dany dzień i ktoś idzie do sklepu (zwykle mąż), jak jest niedziela bez handlu to od razu ustalamy menu na 2 dni, np surówka do obiadu od razu na 2 dni (czasami robimy od razu na 2 dni, a czasami wydzielamy i robimy w każdy dzień na świeżo - zależy co sobie wymyślimy) do tego dziś np mamy kotleta a jutro schab pieczony (mam nadzieję że przeżyję 2 mięsne dni
), jak mąż ma 2 zmiany i zaprowadza małego do przedszkola to od razu idzie po świeże bułeczki i nie bierze ileś tam, tylko zawsze tyle ile zjemy, do tego kupuje to na co mamy akurat ochotę, jak mąż ma 1 zmiany to tę czynność robię ja