reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe mamy 2018

reklama
Dla mnie to nie skrajnosci, mamy gdzie indziej granice i tyle....studia skonczylam w tym kierunku..pracowalam rowniez... codziennie próby zywnosci w laboratorium dawalam do badan... to jak obrabiamy zywnosc na codzien ma też wplyw .... nie jest tak ze jemy marchewke to b- karoten dostarczamy.....to tak nie wyglada :)
.. zywnosc ma kolosalny wplyw na nasze zdrowie i samopoczucie... to co jemy tym sie stajemy... predzej czy pozniej sie kazdy przekona.... a ze na cos umrzemy.....no to ja wole pozyc dluzej... i jak najdluzej byc zdrowa.....
Nie neguje jak ktos odgrzewa ..ja i moja rodzina tak nie jemy...i u tesciow tez nie bedziemy

Kiedys tak we wszystkich domach robili... teraz nauka do przodu poszla
Fakt, kiedys sie jadlo to co bylo. Jak surowe mieso zaczynalo smierdziec to tylko więcej soli i przypraw dawali zeby zabic smak i zapach.

Ja tez gotuje male ilosci codziennie i raczej nic nie zostaje, bo na nadmiar surowki zawsze ktos ma ochote godzine po obiedzie ;) nie robie tego z takich powodow jak Ty, nam zwyczajnie bardziej smakuje swiezo gotowane/smazone/pieczone niz wczorajsze. Dziecku tez gotuje codziennie, bo ma osobna diete, a odgrzewanego, nawet gdybym chciala mu dac, to on po prostu nie zje... I ja go rozumiem :) niestety wymaga to wszystko duzo wiekszego nakladu pracy i czasu, ale przynajmniej wszyscy z apetytem jemy :)
 
Hej u mnie dzis pikinik rodzinny takze wybiore sie z corka bo maz w pracy. Jesli chodzi o jedzenie to ja lubie odgrzewane ziemniaczki albo robie kopytka. Staram sie wlasnie wykorzystywac to co mam w lodowce.
 
Tu granica moja nie siega
i pije wode z plastikowych butelek..malo tego z puszek rozne napoje tez.... ale kilkudniowe maslo poza lodowka... no to nie bardzo...
Ale zywnosc to temat rzeka.... lepiej lub gorzej ale cos jesc trzeba
Wszystko mozna tak rozwinąć... :) ale kazdy jest lepszy ze swojej dziedziny [emoji4] ja cos bym zjadla ale nie wiem co
 
Ja po prostu uwielbiam swoezy chlebek.z chrupiaca skórka :) najlepiej cieply z pieca... mamy 2 piekarnie pod domem...

Ja z maslem tez zapominam...i robie tak ze kawalki odkrajam do maslniczki....i tak codziennie... wiec jest miękkie i srobac nie trzeba.. a cala kostka..albo takie oselki to duuuuza kostka..to w ile dni wam schodzi.... bo u nas przez tydzien..czasem 1.5 tyg.... 10 dni poza lodowka to za duzo..a jeszcze w te upaly.... chociaz dzisiaj to Wam powiem ze zimno na spacerze mi bylo..a mialam bluzke i płaszczyk...ciagle sie chmurzy...a deszczu nie widac
W łodzi zimno chociaz 16 st... Wieje mocno, deszcz pada i przestaje. Bluzka, bluza, kurtka i dopiero znosnie... Na rynku widzialam ludzi co w bluzkach na ramiaczkach zebami dzwonili i pokuleni jak zmokle kury.
 
Ja nigdy nie jem i nie piję z jednorazowych naczyn, gdy zostawiam coś na talerzu typu pita, lub bagietka to zawsze przełamuje na pół. Miałam znajomych którzy pracowali w gastronomii, musieli wyciągać plastiki że śmieci i je myć i znowu były w użyciu, natomiast bułki w popularnej restauracji w której można zjeść shoarme znajdowały się na talerzu po kilka razy.
Ja pracowalam w takiej restauracji, gdzie wszystkie zlewki wrzucalo sie do beczki i na wieczor przed zamknieciem przyjezdzal pan i zabieral dla swinek.. ale tez makarony, ziemniaki, zupy, ktore nie zeszly, surowki i inne dania, ktore zostawaly w lodowce na wieczor tam ladowaly, bo na nastepny dzien wszystko bylo swiezutkie... kiedys zapytalam czy nie lepiej by dawac takie jedzenie do schroniska dla bezdomnych skoro jest to dobre jedzenie, a szef mi na to ze nie bedzie pasozytow karmil :(
A co do jedzenia dwudniowych rzeczy, to ja nie jem, bo zwyczajnie nie lubie. Wszystko musze miec na swiezo przygotowane. Jednak nic sie nie marnuje, bo maz i moj tata zjadaja [emoji14]
 
reklama
Ja też tak.robie.Ale mam znajomą co wyrzuca wszystko, nawet wędlinę '' z wczoraj" (co jest bez sensu bo przecież w sklepie też nie mają tylko dzisiejszej)
To przegiecie... e sklepach nawet przeterminowane na wage mozna kupic...... jak sie odpowiednio trzyma w lodowce....czyli nie w tych papierkach czy foliach co daja w sklepie..to polezy ...ja wedlinki kupuje co 2 dni...bo 2 okoliczne zaklady miesne tez mamay ich sklepy pod nosem...i widac co im schodzi na bieżąco..... a jak po 2 dniach zostanie to w piekarnik 180 stC i sa zapiekanki :) ale zazwyczaj nie zostaje i co 2 dni musze kupic nowe
 
Do góry