reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe mamy 2018

Moze sa puste i bardziej puste..moja tesciowa prawie kompletnie pusta... na 2 dniowy chleb...maslo ktore 24h stoi poza lodowka... kawalek wedliny...i tak codziennie na sniadanie i kolacje...sniadanie ...drugie sniadanie......a ser?? a ogorek.??? Moze pomidora???... a moze platki..??albo jogurt..?? jak nie macie puste lodowki to ja nie wiem jak to robicie zeby Jesc a to jogurt a to twarożek..... ja codziennie zakupy robie... ale na max 2~ 3 dni..zawsze wybor w lodowce jest...dziecko chce a to jogurt ..a to parowke... jedzeni3 sie nie marnujebprzez 3 dni... sie nie popsuje....
i co jak pusta lodowka to lecicie po 1 rzecz do sklepu? Czy nie urozmaicacie jedzenia? Nie bardzo kumam jak to organizacyjnie by mialo wygladac...:) no ale nie istotne...kazdy ma jak chce mieć... ja ajdac do tesciow..musialam nie raz kupic do lodowki dla dzieci i siebie jedzenie, bo bym z glodu padla :)

no normalnie, u mnie aktualnie w lodówce kawałek prawdziwego masła (ale nigdy nie smaruje pieczywa) ser, szynka, mleko, pasztet, jaja i coś tam jeszcze, pomidory (ale nie trzymam w lodówce bo tracą smak) jogurty rzadko kupuje na zapas, bo zwykle mają krótkie terminy, nie raz wyrzuciłam bo leżały i nikt nie miał ochoty, sklepy mam za rogiem, więc to nie problem podejść jak ma się ochotę, płatków również nie trzymam w lodówce ;) (mają swoje miejsce i każdy znajdzie coś dla siebie, naturalne, czekoladowe, czy musli), jeżeli jakaś zachcianka najdzie to albo ubieram się do sklepu a jak mi się nie chce to jem to co mam ;)
zazwyczaj ustalamy co jemy w dany dzień i ktoś idzie do sklepu (zwykle mąż), jak jest niedziela bez handlu to od razu ustalamy menu na 2 dni, np surówka do obiadu od razu na 2 dni (czasami robimy od razu na 2 dni, a czasami wydzielamy i robimy w każdy dzień na świeżo - zależy co sobie wymyślimy) do tego dziś np mamy kotleta a jutro schab pieczony (mam nadzieję że przeżyję 2 mięsne dni :D ), jak mąż ma 2 zmiany i zaprowadza małego do przedszkola to od razu idzie po świeże bułeczki i nie bierze ileś tam, tylko zawsze tyle ile zjemy, do tego kupuje to na co mamy akurat ochotę, jak mąż ma 1 zmiany to tę czynność robię ja ;)
 
reklama
juz nie odgrzewaja ziemniakow...makaronu.. czy ryzu na drugi dzien..... JEST DUZO LEPIEJ :)

[emoji14] a my odgrzewamy, uważasz że to coś złego?
...uwielbiam odsmarzane ziemniaki jeszcze takie przypieczone mocniej.
Nie robię tego z oszczędności tylko dlatego, że takie wolę. Nie widzę w tym nic dziwnego.
 
Na coś trzeba umrzeć :) to tak jak mnie w szkole kiedyś facet uczył czegoś i miał zboczenie ze majonez do sałatki dodajemy bezpośrednio przed podaniem. W praktyce weź przed impreza rób sałatki jak goście stoją pod drzwiami, albo jak zostanie to do wywalenia.
Popadamy w straszne skrajności.
W zasadzie jesli u mnie salatka z majonezem stoi na stole np przez 6 h bo impreza to idzie prosto do smieci. Wole wyjmowac mniejsze ilosci i dokladac na bieżąco niż jak ma komus zaszkodzic. Tak samo nie rozumiem jak mozna tatara ze stołu po kilku godzinach schowac do lodowy i jesc na drugi dzien. A tym bardziej z weselnego stolu jak sprzataja albo po komuniach w te upaly.
 
O matko dlaczego? Ja tylko taką pije w ilościach hurtowych :$
Ogolnie kazala nawet sprawdzac numerek na opakowaniach plastikowych, bo sa lepsze i gorsze plastiki a dziecko jest jak gąbka i wszystko wchlania. Takze woda butelkowa nie jest calkiem super bo zawsze ten nieszczęsny plastik ja dotyka. Ale wiadomo nie dajmy sie zwariowac [emoji3][emoji3]
 
W Krakowie mamy dobrze z wodą, bo mamy w kranie jedną z najlepszych wód kranowych na świecie (parę lat temu była druga na świecie za Singapurem). Koleżanka naszych dobrych znajomych pracuje w wodociągach tutaj i sama tę wodę bada i pije, i do tego wszystkich zachęca. Więc nie rozumiem ludzi w mojej pracy, którzy pomimo tłumaczenia, że w Krakowie woda z kranu ma tyle zdrowych minerałów co dobra woda średniomineralizowana, dalej wolą pić wodę z dystrybutora (tam jest woda źródlana praktycznie bez minerałów). U nas wszyscy w domu i wszyscy nasi znajomi przerzucili się na wodę z kranu. Tylko jedyny mój mąż pije z butelki, bo lubi gazowaną :-)
 
Ojaaaaa ja tez jem 2 dniowy chleb. Masło u mnie tez stoi poza lodówka żeby było od razu gotowe do użycia. Nienawidzę skrobać po takich zmarzniętymi maśle prosto z lodówki (za to mój niemąż uwielbia haha) a zawsze zapominam wyciągnąć odpowiednio wcześnie. No ja kupuje żeby zazwyczaj na 1-2 dni. W takiej ilości jaka wiem ze zjem. A jak mam na coś zachciankę to idę do sklepu, mieszkam w mieście wiec mam sklep pod blokiem, mogę się kawałek przejść dla zdrowia ;D

No dokładnie każdy ma jak chce mieć. Jedni nie zjedzą czegoś na drugi dzień i wyrzucają a innym jest szkoda bo tyle jedzenia się marnuje. Grunt żeby nikt głodny nie chodził xd
Ja po prostu uwielbiam swiezy chlebek.z chrupiaca skórka :) najlepiej cieply z pieca... mamy 2 piekarnie pod domem...

Ja z maslem tez zapominam...i robie tak ze kawalki odkrajam do maslniczki....i tak codziennie... wiec jest miękkie i srobac nie trzeba.. a cala kostka..albo takie oselki to duuuuza kostka..to w ile dni wam schodzi.... bo u nas przez tydzien..czasem 1.5 tyg.... 10 dni poza lodowka to za duzo..a jeszcze w te upaly.... chociaz dzisiaj to Wam powiem ze zimno na spacerze mi bylo..a mialam bluzke i płaszczyk...ciagle sie chmurzy...a deszczu nie widac
 
Ostatnia edycja:
Ja po prostu uwielbiam swoezy chlebek.z chrupiaca skórka :) najlepiej cieply z pieca... mamyb2 piekarnie pod domem...

Ja z maslem tez zapominam...i robie tak ze kawalki odkrajam do maslniczki....i tak codziennie... wiec jest miękkie i srobac nie trzeba.. a cala kostka..albo takie oselki to duuuuza kostka..to w ile dni wam schodzi.... bo u nas przez tydzien..czasem 1.5 tyg.... 10 dni poza lodowka to za duzo..a jeszcze w te upaly.... chociaz dzisiaj to Wam powiem ze zimno na spacerze mi bylo..a mialam bluzke i płaszczyk...ciagle sie chmurzy...a deszczu nie widac

U mnie masło schodzi w około 3 dni [emoji23]
Ja jestem maslocholiczka ;D
 
Ogolnie kazala nawet sprawdzac numerek na opakowaniach plastikowych, bo sa lepsze i gorsze plastiki a dziecko jest jak gąbka i wszystko wchlania. Takze woda butelkowa nie jest calkiem super bo zawsze ten nieszczęsny plastik ja dotyka. Ale wiadomo nie dajmy sie zwariowac [emoji3][emoji3]

Tu granica moja nie siega
i pije wode z plastikowych butelek..malo tego z puszek rozne napoje tez.... ale kilkudniowe maslo poza lodowka... no to nie bardzo...
Ale zywnosc to temat rzeka.... lepiej lub gorzej ale cos jesc trzeba
 
reklama
Dokładnie, czysta ale ukurzona pościel.
Kiedyś dostałam takiej alergii że zaczęłam się dusić. Ale oni ciągle twierdzą że pierze są zdrowe a nie jakieś tam syntetyczne kołdry...

OTE="aniaplus, post: 16799352, member: 182571"]Ble pierze... Jeszcze takie z szafy i rzadko wyciagane, a fuj!
[/QUOTE]Ja też mam alergie, ale teściowa akurat oto wszytko dba jak przyjeżdżamy. Świeża, wyprana pościel i wysprzatany pokój i koty mają zakaz wchodzenia tam. Troszczy się ogromnie! :)
 
Do góry