reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Październikowe mamy 2018

Niezalezna tzn.? Ze masz swoje zarobki i swoje osobne konto etc..a na jedzenie i dzieci zrzucacie sie po połowie??

Tylko w zyciu jest roznie...zawsze noga sie powinac moze każdemu....i partner czy mąż powinien byc wsparciem wtedy... ktoras stracila tu prace tuz przed ciążą... i nie wyobrazam sobie ze wtedy nie starczylo by mi na tak jak inna mamusia tu pisala ze banany musiala odlozyc przy kasie...owoc powinno dziecko jesc raz dziennoe wiec to nie byla fanaberia zakupowa

Ja tez akurat niezalezna kobieta jestem... i zgadzam sie z tym co piszesz w 100 %
oboje zarabiamy, ale ale jak któreś tracilo prace to drugiemu nic nie brakowalo, a oboje bylismy juz w takiej sytuacji i moglisny na siebie liczyc... mamy wspolne konto ..zyjemy wspolnie..wydajemy wspólnie..wlasciwie to ja :)
Niezgadzam sie z zachowaniem faceta ktory skapi na dziecko i na żonę/ partnerkę
To ja straciłam pracę. Mąż kilka dni później wyrobił drugą kartę do swojego konta i dał mi bez słowa
 
reklama
W Krakowie. Tu zawsze jest ciepło, od kilku dni temperatura dochodzi nawet do 3O stopni, nie da się wytrzymać. Zazdroszczę ludziom w Gdańsku, jeszcze bryza od morza. Ale szykuje się na przyjazd tam na koniec maja, zakupiłam już piękny strój w którym będę siedzieć pod parasolem z krem plus 50.
Link do: Tankini ciążowe (2 części)

Ja wczoraj spacerowalam o 19 i dalej było mega ciepło.


O rety a gdzie Ty mieszkasz? U nas na pomorzu ledwie wczoraj bylo 16-17 C i wiatr...
Nie mogę się doczekać aż naprawdę będzie mi ciepło jak wyjdę na spacer.
Mimo odczuwalnego chłodu byłam na spacerze od godz. 13 do 20...z krótką przerwą na siku w domu [emoji12]
Nie chcę się zastać...2 dni wcześniej rower...wczoraj długi spacer...o wiele łatwiej mi wejść na 4 piętro [emoji1] po takich dreptaniach.
 
U mnie akurat jest taka sytuacja że zarabiam więcej od męża i ja robię opłaty i mam coś na swoje wydatki a on właściwie cała swoją pensje przeznacza na życie. Nie mamy wspólnego konta, mamy zawsze gotówkę w domu na wydatki wspólne czyli jedzenie czy jakieś potrzeby córki ;) jakoś tak nam się przyjelo że wydawanie gotówki łatwiej kontrolować . Generalnie nawet jak kupuje coś za swoje ale droższego to się konsultuje bo wiem że na zakupach potrafię popłynąć a mąż jest głosem rozsądku ;)
Zależność finansowa od drugiej osoby to ciężki temat, moja przyjaciółka jest na wychowawczym więc nic nie zarabia ... Jej mąż ma nieźle dochody i moga sobie na to pozwolić, ale co z tego jak się musi tłumaczyć że dzieciom jest coś potrzebne... A on sobie odkłada kasę na konto do którego ona nie ma dostępu. Chore to jest i widzę że między nimi jest coraz gorzej
 
Dziwne te układy mój mąż zarabia dwa razy tyle co ja. Kiedys było odwrotnie, nie wiadomo jak będzie w przyszłości. Wspólne konto, wszystko do jednego worka, nikt nikogo o nic nie prosi, nie pyta. Każdy wie że większe wydatki ustalamy razem. Byłam kiedyś z chłopakiem gdzie mieliśmy osobne rachunki, ja robiłam opłaty i zakupy a on odkładal kasę, oczywistoście pozniej ja bylam bez kasy a on z oszczędnościami :-) . No ale wiadomo, każdy ma inne zwyczaje i robi tak jak mu najlepiej.
 
Ostatnia edycja:
Mamy, ale każdy ma osobne konto i swoje "wypłaty"
On zapłaci za mieszkanie i to jedyny jego wydatek. To tyle co cała moja pensja ale on 2 razy wiecej odemnie zarabia. Dzisiaj też już mówi że jak pojadę na zakupy to abym kupiła...
Cała wyprawkę dla dziecka również ja kupowałam, czy pierwszego czy drugiego, tak samo jak meblowalismy mieszkanie to ja kupowałam a potem myślisz jak rozdysponowac 300 zł na resztę miesiąca i o dziwo rzadko mi niestarczs że muszę mu powiedzieć że kasy nie mam. Mu zostaje na siebie ponad 1000 zł. W tym papierosy 400 -.- kupi bułki z rana i picie do roboty i to jest 600 zł? Serio nie wiem co on robi z tymi pieniędzmi. Na jakie głupoty wydaje.

Tym bardziej, że u mnie w domu to było zawsze krucho z gotówką. Mama co pracowała na pół etatu, bo siostra mala a my z bratem musieliśmy się nią zająć przez te 4h (my 9 ona 2 lata) i do tego alimenty jak pamiętam 400 zł na 3 dzieci (?) Więc mama starała się jak mogła, a jak powiedziała mojemu ojcu ze wniesie sprawę o podwyższenie alimentów to ją wysmial, że jej więcej nie da. Więc czy były wycieczki, to nawet mamie nie mówiłam aby jej przykro nie było ze nie możemy jechać, albo co gorsza aby zapierniczala jak wół. I mam takie włączona psychikę ze liczę wydatki i rzadko sobie coś kupię bo wole wydać na dziecko.
Kurcze no niefajna ta sytuacja, musicie siaść i powaznie pogadac... bo utrzymanie domu to jedno..na to sie zrzucacie ale utrzymanie dziecka to drugie..on jest ojcem.... moze dotrze do niego argument ze inne dzieci rozwijaja sie przez zabawki takie i takie..a nasz syn zostanie w tyle.... ze inne dzieci jedza owoce...Twoje dziecko nie je owoców bo mi nie starcza.. nie zrobi mu soe glupio?
Jak rozmowa nie zadziala... to drugi sposob bym sie wziela..skoro Ty robisz zakupy spozywcze dla Was wszystkich..to gotowalabym nie pod męża.. moj np nie lubi zup...a zupy sa tanie..to gotowalabym same zupy... cos co maz uwaza ze powinno byc w domu... to nie kupowalabym bo kasy brak... np schowalabym pasty do zębów... mowiac ze pueniedzy mi nie wystarczyło.... a mylabym zeby jak w pracy by byl ..tegi typu rzeczy bym pochowala. ... a bnany bym kupiła
Probowalabym rozmawiac jeszcze na rozne sposoby..
A jak to by nie przynioslo efekty..to poszlabym na bezplatne porady prawne... bo sory ale facet na papierosy ma 400zl !!! A Ty nie masz na owoc dla dziecka i masz 300 zl na caly miesiąc... pismo bym tam zaniosla swoje napisane z internetem do sprawdzenia.... i alimenty na siebie i dziecko ..to by byl ostateczny krok.. bo jak bedzie dziecko i np z karmieniem nie wyjdzie to na mleko i pampersy z 300zl polowa zostanie..
Ty z dzieckiem bedziesz żyla w biedzie obok faceta ktrory powinien was chronic i wspierac....moze ktos powinien z nim pogadac..moze na Twoje argumebty z gory jest zamknięty... kurcze tak nie mozesz byc... bedzie dziecko..wydatki Ci tylko sporo wzrosną.... same buciki co chwila kupuje sie nowe... a to kosztuje...dziecku noga rośnie szybko..so tego na zime cieple na lato sandalki....a po innym dziecku nie powinno sie nosic..bo tylko problemow ortopedycznych sie moze dziecko nabawic... a to przyklad z samymi butami.... podlicz comiesieczne wydatki na mleko i pampersy....i pokaz ze to wynosi 600zl miesiecznie..i spytaj...meza z czego masz zrezygniwac...czy z panpersiw czy z butow na zime bo dama nie wiesz.... moze ktoryms sposobem sie dotrze do faceta.. oni nie lubia gadania..a jak czarno na bialym zestawisz ile kosztuje dziecjo ktore jest jego to moze jako ze faceci to wzrokowcy..moze Ci dorzyci. Te 300zl miesiecznie
 
Hej dziewczyny... U mnie wczoraj dzień zakończył się bardzo smutno. Po latach działalności jako wolontariusz, a następnie członek stowarzyszenia - zostałam posądzona o przekręty finansowe. Jest mi tak bardzo, bardzo przykro. Przeplakalam pół nocy. Włożyłam całe serce w pomóc zwierzakom i to stowarzyszenie. Niejednokrotnie kosztem wolnego czasu z rodziną. Prowadziłam stronę z adopcjami, zbiorkami, dziennie zajmowało mi to minimum godzinę - dwie. Jeździłam na większe eventy z puszkami na zbiórki. Jeździłam na interwencje. Szukałam i znajdowałam domy stałe i tymczasowe.
A wczoraj nasza prezes, nawet nie do mnie - tylko do koleżanki z zarządu napisała, że ma mi przekazać, że mam nie podejmować żadnych działań bez jej zgody. Nie wiedzialysmy o co chodzi. Zadzwoniłam i okazało się, że nie ma rozliczenia jednej zbiórki ze stycznia. Którą ja na pewno rozliczalam. Poqiedzialam jej o tym i usłyszałam 'nie mogę ci wierzyć na słowo, od dzisiaj proszę o nie angażowanie i konsultowanie ze mną wszystkich działań'. Poczułam się jakbym dostała w pysk. Zadzwoniłam do księgowej, rozliczenie znalazło się w ciągu godziny. Prezes naqet nie skomentowała. Tyle lat się znamy! Poqiedzialam dość. Składam oficjalna rezygnację. Po tych wszystkich latach i pi tym ile robiłam nie pozwolę się tak traktować...
Ciezka sytuacja, wspolczuje, tez bym zrezygnowala na Twoim miejscu, bo jak teraz wrocic do tego wiedzac, ze nie ma zaufania. Szkoda tylko, ze zwierzaki straca super opiekuna, ale na pewno znajdziesz jakies inne miejsce zeby sie udzielac[emoji5] glowa do gory![emoji5] wazne jest to co my sami wiemy o sobie, a taki babsztyl na pewno sam cos przeskrobal, skoro tak latwo ocenia innych.
 
A do tej grupy prywatnej będę mogła jeszcze dołączyć? Bo zgłoszenia były chyba już jakiś czas temu. Czy mi wszystkie któregoś dnia uciekiniecie? ;-)

Mój mąż zawsze tłumaczył wyliczanie mi pieniędzy tym, że mam skłonności do kupowania niepotrzebnych ciuchów. Bo czy reszta była faktycznie niepotrzebna to już kwestia sporna. On uważał, że jestem zakupoholiczką, ale prawda była taka, że jak miałam trochę więcej kasy raz na pół roku, to wiadomo było, że wszystko wydam, bo przez pół roku lista rzeczy, które potrzebuję robiła się długa. Ale on nie potrafił zrozumieć po co mi krem, przecież jeden już mam. Albo po co w ogóle jest odżywka do włosów, on przecież nie używa i żyje. Albo po co nowe spodnie, stare się jeszcze na tyłku nie rozpadły. U nich sknerostwo idzie w genach. Moja teściowa nawet nie wie ile jej mąż ma pieniędzy. On oczywiście odkłada ciągle. Ona musiała pójść do pracy żeby mieć jakiekolwiek pieniądze dla siebie. A przy tym sama ogarniała dom i trójkę dzieci. Teściu nigdy w życiu nic nie ugotował, nie posprzątał, nie zrobił nic przy dziecku. I mój mąż uważał to za normalną kolej rzeczy. Na szczęście teściowa ma na mojego męża wpływ i pomogła mi w przekonaniu go, że to nie jest dobre. Choć nie wiem na 100% jak wszystko będzie wyglądać jak nie będę miała swojej kasy. Ale i tak jest postęp. Dziadek mojego męża do śmierci nie powiedział nawet gdzie ma swoje odłożone pieniądze. Potem znajdowali np. 10 tys. pod klepką w podłodze albo za jakąś luźną cegłówką...
 
reklama
Ja tez jestem z tych niezalezych nie dopszcze nigdy zeby nie miec wlasnych pieniedzy to jest dla mnie bardzo wazne, my z mezem zarabiamy podobnie wyplaty kazdy dostaje na swoje konto i mamy ustalona kwote do przelania co miesiac na konto rodzinne i za te pieniadze zyjemy i odkladamy na wspolne oszczednosciowe [emoji106]

Gdybym nie miala stabilnej swojej syt finansowej ze mam 2 pracodawcow z umowa na dlugi czas i pieniadze z l4 ktore biore i pozniej te 80% macierzynskiego z 2 pensji jest dla mnie ok to w zyciu bym sie nie zdecydowa na drugie dziecko takze moja utrzymanie niezaleznosci bylo kluczowe przy podjeciu decyzji o drugim dziecku, tak ze bedziemy miec jedno po drugim.

My zarabialismy dlugi czas tyle samo.....ale ja teraz 3 ciaza pod rzad...to zawodowo stanelam w miejscu....a mąż awansowal 2 razy w tym czasie...i zarabia teraz 2 x wiecej.... my mamy 1 wspolne konto rodzinne tam wszystko wplywa..ja robie zakupy..jak chce kupuje sobie ciuchy maz telefony i inne gadzety... starcza nam na wszystko wiec sobie nie zalujemy i nie wyliczamy..tylko wieksze zakupy gdzie wartosc jest spora konsultujemy razem... a ze starcza na wszystko to i 3 malucha wychowamy...ale gdyby nie stabilna sytuacja finansowa rowniez nie zdecydowalabym sie na dziecko...baaaa ja bez umowy na czas nieokreslony nie zdecydowalabym się... musze miec stabilny grunt
 
Do góry