Ja nie wiem, mi z ciążowych dolegliwości zostało tylko zmęczenie.
Przestały mnie już tak boleć piersi.
Nie są tak napompowane jak były na początku.
Podbrzusze pobolewa jak do okresy.
Mam różne stany - czasem głupota potrafi mnie wzruszyć do łez.
No i mój nos = niezawodność w 100%
Martwię się tymi piersiami, że przestały być takie napompowane i przestały boleć, ale każda kobieta podobno inaczej odczuwa ciąże i niektóre właśnie tak mają.
Najważniejsze dla mnie, że nie mam żadnego czerwonego plamienia (odpukać).
Plamienie mam, ale nie krwiste, a takie żółtawe
W poniedziałek mam wizytę u gina.
Może wreszcie doproszę się skierowania na wszytkie niezbędne badania, bo póki co trafiam na takich konowałów, że szkoda mówić wogóle
Piję codziennie napar z nagietka.
Wyczytałam w necie, że można go pić jak się wcześniej poroniło, podobno pomaga.
To kupiłam i codziennie zażywam.
Nóż widelec pomoże.
Czekam na serduszko maluszka, ale to jeszcze ponad tydzień, jednak wolę zrobić trochę później, jak miałabym zrobić za wcześnie i np. nie byłoby nic widać.
6 marca idę.
Cierpliwie będę czekać, bo nic innego mi nie zostało.
Nic teraz na siłę.
Na spokojnie, bo stres też szkodzi maluszkowi, a nie wolno się denerwować, także nie będę się na siłę nakręcać, że coś będzie nie tak.
Wychodzę z założenia, że co ma być, to i tak będzie i ja niestety tego nie będę w stanie zmienić.
Staram się po prostu nie zamartwiać na siłę i nie wciskać sobie głupiej paranoji do głowy!
Trzeba czekać cierpliwie, nie ma wyjścia, bo czasu się nie przeskoczy niestety!