Kasikd biedny maluszek :-(No właśnie, ja też miałam zapytać, czemu tyle badań robicie?
Elutka jeśli chodzi o laktację, to lepsza jednak klęska urodzaju, niż odwrotnie. Także ciesz się.
Choć wiem, że bolące cycki to żadna frajda, ale... Ja mam to codziennie, choć nie ma masakry. Rzecz w tym, że Julek świetnie śpi w nocy - teraz przesypia już spokojnie 7 godzin. No i wtedy budzę się ze straszliwie bolącymi bombami. Powinnam chyba wstawać w nocy i odciągać - taaa... jeszcze nie oszalałam ;-)Skoro mam takiego farta, że dziecko daje mi pospać, to się cieszę, i śpię. Przy starszym nie miałam takich luksusów, o nie.
U nas odpukać wszystko OK. Choroby nas trochę męczyły przez święta i przed świętami, ale szczęśliwie ominęło to Juliana. Ja za to kaszlę do dziś, i mam już tego dość. Mogłoby opuścić, ile można. Młody przestał tak strasznie ulewać, już jakiś czas temu. Coś mi się widzi, że to jego ulewanie jest jednak związane z nietolerancją nabiału (choć innych objawów nie widzę). Bo jak ostro ograniczyłam nabiał, to wszystko pięknie, a jak sobie pofolguję i wsunę np. twarożek na śniadanie, to zaraz mi ulewa bardziej. No nic, Będę to obserwować.
Na Sylwka byliśmy u znajomej, niedaleko. Z oboma chłopcami. Obaj zapowiadają się na niezłych imprezowiczów. Starszy wytrzymał na imprezie dłużej niż ja, a młodszy w ogóle lubi być w tłumie. Wszelkie rodzinne spędy, spotkania towarzyskie, wyjścia do knajp czy znajomych powodują, że odgrywa idealnego niemowlaka. Wszyscy są przekonani, że mam cudowne dziecko, które to nigdy, przenigdy nie płacze i nie marudzi. Ha, aż tak dobrze to nie jest. Choć generalnie jest pogodnym facetem, a ostatnio śmieje się też w głos, co jest rozkoszne - same to zresztą wszystkie znacie.
Uwielbia być przewijany, a raczej może leżeć na przewijaku. Pojęcia nie mam, dlaczego, ale jak tylko go tam kładziemy, to wysyła od razu powalający uśmiech.
Co do zostawiania dziecka z babcią, to u mnie nie wywołuje to specjalnych emocjonalnych problemów.
Spokojnie zostawiam. Na krótko rzecz jasna. Choć wolę, jak zostaje z tatą. Przy starszym miałam z tego co pamiętam większe opory... także może to luz, który przychodzi przy drugim dziecku, lub większe zmęczenie, które też przychodzi przy drugim dziecku, a może po prostu jestem wyrodna i tyle
Ale, że dziecko, jak pisałam, jest pogodne, roześmiane, ma apetyt, a w nocy śpi jak anioł, to myślę, że chyba mu moja wyrodność specjalnie nie szkodzi i lubi sobie czasem zostać z babcią. W końcu każdemu czasem potrzebna odmiana, i mi, i jemu. ;-)
Wszystkiego najlepszego w 2013, przede wszystkim zdrowia!