reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Opisy naszych porodów

Witajcie dziewczyny.
U mnie to było trochę niespodziewane bo rano poszłam wyniki z cytologi odebrać. A jak mnie zbadał to wysłał mnie na ktg i okazało się że już zostaję. Położyli mnie na trakt porodowy. to było koło 14 o 15.15 odeszły mi wody o 16.10 dali mi jakąś kroplówka o 18 już synek był na świecie może z 10 minut parłam i już po wszystkim. a potem tylko szyci i po wszystkim. Mój synek był fioletowy i pomarszczony bo urodził się 7 dni po terminie. Ale jak małego wzięłam na ręce to o bólu i wszystkim zapomnialam.:-)
 
reklama
wow!auliya, szybciutko to poszło! fajnie, że tak szybko i w miarę bezbolesnie mialaś 9 cm rozwarcia - pozazdrościć tylko! czy to Twoje pierwsze dziecko?
gosiaczek1973 - piękne to ostatnie zdjęcie :tak:

GRATULACJE!:-)
No właśnie pierwsze stąd takie zaskoczenie u personelu, że tak szybko poszło :D
 
to i ja opisze jak sie sprawy potoczyły

kilka dni wczesniej sie zle czułam a 6.04 mialam glupie uczucie odplywajacych wod ale nic niepotwierdzalo moich przypuszczen, za to 7.04 o 7 rano wstalam z łuzka i zrobilo mi sie mokro odeszlo sporo wod i ciagle leciało zadzwonilam po Tomka i po moja mame, wzielam prysznic dopakowalam torbe i wezwalam pogotowie z mezem mielismy spotkac sie w szpitalu o 9 zostalam przyjeta na trakt porodowy wszystko bylo super skurcze rozwarcie dziecko niecale 3,5 kg glowka gotowa do wyjscia a tu nagle tetno dziecka 220 i wiecej zrobili jeszcze jedno usg, wszyscy lekarze z oddzialu sie zebrali i obserwowali na monitorze serduszko mojego synka i dyskutowali ze soba po lekarsku, jeden usiadl kolomnie i zaczol mi tumaczyc ze serduszko wyglada na zdrowe ale mimo wszystko cos jest nietak bo tetno dochodzilo do 260, bylam przerarzona, po dluzszym namysle lekarze stwierdzili ze u mnie w szpitalu niema sprzetu do reanimacji noworodkow i postanowili przewiezc mnie do zielonej gory na cc dostalam leki hamujace skurcze i pojechalam. Tomek niemogl pojechc ze mna karetka wiec czekalm na niego na porodowce w zielonej calosc trwala krotko anastezjologjeszcze niezdazyl igly z plecow wyciagnac a ja niemialam juz czucia wnogach wszystko co robili widzialam w lampie bylo przerazajace ale jak zobaczylam ze lekarz wyciaga mojego synka to sie poplakalam.pokazali mi malego i zabrali na badania mnie przewiezli na sale pooperacyjna gdzie czekal na mnie Tomek, on byl przy wszystkich badaniach malego Patryka wydobyto o 12.55 dostaj 10 punktow. Opieka lekarska jest wspaniala wcale nieodbiega od tej w nowej soli zato warunki estetyczne pozostawiaja wiele do zyczenia, ale najwazniejsze ze moj synek jest zdrowyi juz w domu.
 
Ostatnia edycja:
Aniołek - przeżyłaś niezły horror! Mały postanowił Was postraszyć - nieładnie. Dobrze, że trafiłaś na solidnych lekarzy no i że wszystko skończyło się dobrze. I te 10pkt!!! Czy powiedzieli Ci później z czego mogło wynikać to szybkie tętno?
Gratuluję Patryka i życzę, byście teraz już docierali się całkiem bezstresowo i bezproblemowo!!!
 
Patryk w moim brzuchu przeszedl bardzo ciazka infekcje co spowodowalo tachykardie w brzuchu a po porodzie spadek plytek krwi, maly dostawal przeciw ciala i nameczyl sie jak niewiem codziennie mial badana krew i monitorowane serduszko, naszczescie wszystko dobrze sie skonczylo, po infekci zopstala mu paniatka blizna w komoze mozgu naszczescie to niema i niebedzie mialo wplywu na niego, jestem zla na swojego lekarza prowadzacego bo na ktg tetno zawsze bylo w granicach 200 i nic z tym niezrobil a mozna bylo dzialac juz wtedy gdyby zlecil odpowiednie badabnia.
 
Boże aniołek - to horror co przeszłaś i te lekceważenie różnych rzeczy przez lekarzy mnie dobija. Ja przez to w 25 tyg trafiłam na patologię. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło i oby już nic nie zakłócało spokoju i radości macierzyństwa.:tak:
 
a oto moja porodowa historia ;-)

7 dni po terminie położyli mnie do szpitala. przez 3 dni obserwowali, badali i wkurzali ciągle zmieniając zdanie co do tego, czy będą mi wywoływać poród czy nie (większość lekarzy chciała czekać do ukończenia 42 tc :nerd:)
w końcu mój lekarz wrócił z urlopu i zapytał, czy chcę czekać jeszcze tych kilka dni czy działamy juz teraz? ;-) nie chciałam czekać :-) wyjaśnił, że są 2 sposoby wywoływania porodu - głupi i mądry. głupim byłoby podanie mi kroplówki z oxytocyną, bo to tak jakby próbować przecisnąć dziecko przez zamkniętą pięść. najpierw trzeba zrobić wszystko, żeby ta pięść się otworzyła :-) założył mi więc taki balonik, który miał spowodować większe rozwarcie. dodatkowo zbadał mnie tak "dogłębnie", że wreszcie po 3 tygodniach rozwarcie ruszyło z 2 na 3 cm ;-) zaraz po zainstalowaniu mi tego balonika, podłączono mnie pod ktg i od razu miałam skurcze co 3-4 minuty :-) przewidywano, że urodzę jeszcze tego dnia, ale moje dziecię miało inne plany ;-) skurcze się wyciszyły, a ja podłamana poszłam spać. rano ok. 6-tej obudzili nas do badania - było 1 miejsce na porodówce, a nas - balonikowych dziewczyn 2 ;-) kładąc się na fotel byłam przekonana, że i dziś nie dane mi będzie urodzić ;-) (bo przecież ten balonik miał wypaść - u mnie nie wypadł). a tu nagle słyszę od lekarza:
- rozwarcie na 4-5 cm, gratuluję, zostanie dziś pani mamą :-)
o 7:45 podłączyli mnie pod kroplówkę, miałam już wtedy 6 cm rozwarcie. przez godzinę praktycznie nie czułam skurczy, mimo że ktg pokazywało regularne i dość silne. położyli mnie więc ma lewy bok i tak leżałam już prawie do końca porodu. skurcze się nasiliły, ale nie wspominam ich jako strasznie bolesnych - po prostu taki wkurzający, ciągle się powtarzający ból brzucha. przy silniejszych skurczach zamykałam oczy, ściskałam dłoń M., skupiałam się na oddechu i jakoś poszło :-) bardziej dokuczały mi cierpnące nogi i fakt, że nie mogłam się ruszać (tylko w tej pozycji czułam skurcze, co podobno było niezbędne, żeby przeć ;-)) o 11:30 odeszły mi wody, 35 minut później (po 20 minutach parcia) młody był na świecie :-) ostatnie parcie musiałam wykonać "na sucho", bo kroplówka przestała na mnie działać i skurcze zupełnie wygasły, ale dzięki położnej jakoś dałam radę :-) niestety nie udało się uniknąć nacinania i szycia krocza, ale warto było przez to przejść, żeby poczuć to ciepłe ciałko na swoim brzuchu i zobaczyć łzy szczęścia M. :-)
teraz, z perspektywy czasu, widzę że na dobre wyszło mi to czekanie, bo poród wspominam naprawdę super :-)

powodzenia dla tych jeszcze nierozpakowanych :-)
 
a urodziłam szybciutko wstałam o 1:30 bo myslałam że córcia tak mnie kopła, że sie posiusiałam...ale okazało się że mam skurcze ktróre po prysznicu nie przeszły...

gdy szlismy spac mezulek nastawił zegarek na 4:30 zeby do pracy wstac...i w nocy gdy mamy 1:30 wziełam sobie ten prysznic około 2 zaczełam sie ubierac i okolo 3 bylismy w sulechowie w szpitalu na ktg...skurcze jeden po drugim troszku bolało ale jak zaczeło sie nasilac to juz zaczeło sie dziać wszystko szybko...

miałam szczescie była moja ginka na nocnej zmianie i swietna położna wiedziałam ze jestem bezpieczna i w doskonałych rękach

a porod szybciutko kilka pozycji masaż picie i mowią że mam isc na fotel ustawiła mi babeczka było super wygodnie parłam jak trza była i to juz bardzo bolało...

nawet żartowac już nie miałam mocy hahaha
ale poszło bardzo szybko...aż sie zdzwiwiłam bo nagle mi mówią o główka...
nagle włącza sie budzik w komórce....wszyscy w smiech że ktos tu mial isc do pracy....! i w tej chwili połozna wyciągła Nelkę....cudnowna chwila
a budzik to mojego męża się włączył hihi:-)
Mężulek przeciał pepowinkę lekarka zaczeła robic foteczki oporzadzili małą mnie umyli przyniesli na karmienie córcię a wszystko w rodzinnej atomsferze....miłosci do dziecka i poszanowaniu kobiety...jestem szczęsliwa! lepszego porodu nie mogłam sobie wymarzyc -pratycznie od 3 do 4:30 hihi bez nacięcia wiec szwów brak...
ŻYCZĘ KAŻDEMU TAKIEGO PORODU :-)
 
reklama
Witam,

To ja miałam zupełnie inny poród. Zdecydowałam się na planowaną cesarkę (na szczęście miałam wskazania) i zupełnie nie żałuję. Opieka wspaniała, sam poród krótki i co najważniejsze - bezbolesny. Blizny prawie nie widać (jest znacznie poniżej linii majtek), a dziecko w 100% zdrowe. Naprawdę powiem Wam, że myślałam, że będzie dużo gorzej. Jeżeli któraś rodząca chciałaby się dowiedzieć konkretnie jak wygląda zaplanowana cesarka to proszę o kontakt na maila magnolia6@poczta.onet.pl.

pozdrawiam,

Krystyna :-)
 
Do góry