reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Moje dziecko walczy o życie a ja nie mam już siły

Witam!!!!
Przepraszam że tak długo nie dawałam znaku życia ale mając małego wcześniaczka w domu trudno jest znaleźć trochę wolnego czasu. Ostatnio pisałam na forum w połowie marca to było tuż przed naszym wyjściem do domu, do domku wyszliśmy w piątek i już w niedzielę trafiliśmy znowu do szpitala, okazało się że mały ma zapalenie płuc (zaczęło się jeszcze w szpitalu) na szczęście po 10 dniach t.j. 31 marca wyszliśmy do domu na dobre. Mały od tego czasu nie choruje (odpukać) i co najważniejsze przestał być tlenozależny, po dwóch dniach w domu odstawiliśmy mu tlen bo całkiem dobrze trzymał saturację. Początkowo cały czas go monitorowaliśmy, pulsoksymetr miał podłączony dzień i noc, po około 2-3 tygodniach podłączaliśmy mu tylko na noc, a teraz w sumie tylko sporadycznie żeby sprawdzić jak sobie radzi, na noc oczywiście ma włączony monitor oddechów. Maluszek rośnie (zakładamy mu ubranka na rozmiar 62) dobrze zjada, waga cały czas idzie w górę (ma już prawie 5 kilo. Najbardziej stresujące są wyjazdy z małym do Łodzi do różnych poradni, na rehabilitację, ale wszystko trzeba przejść dla dobra małego najważniejsze że wyszliśmy już prawie na prostą
 
reklama
zapomniałam napisać że zbliżam się do 12 tygodnia ciąży(termin mam na 23 listopada), w sumie czuję się dobrze ale jestem ciągle przemęczona, boję się że będzie tak samo jak z Wojtusiem, mąż mnie pociesza ale lęk mnie nie opuszcza. Dziewczyny życzcie mi powodzenia i przede wszystkim dotrwania w "dwupaku" przynajmniej do listopada
 
Mamo Wojtusia, poczytałam i morze łez wylałam...
Cieszę się, że na koncu był post... Gratuluję silnego synka!! On chciał żyć!! Inaczej być nie mogło!!
Teraz będzie już tylko lepiej... :)
Wielkie buziaki dla Was!! Niesamowici ludzie jesteście... :):*:*:*

Trzymam kciuki za drugą dzidzię!! Na pewno będzie dobrze!! Odgoń złe myśli od siebie!!

Tulę Was mocno... :)
 
Mamo Wojtusia.Gratulacje z powodu powrotu do domu.Długa droga przed wami,ale będzie dobrze.Życze dużo siły i powodzenia.Wojtuś to dzielny chłopczyk.
 
Wojtusiowi życzę, aby jak najszybciej wracał do pełnego zdrówka i Tobie, żebyś uważała na siebie.. To będzie bardzo trudne, bo przecież te ciągłe wizyty u lekarzy, rehabilitacja, stres... kurcze.. nie masz łatwego "zadania".. Pisz tu regularnie prosze o postępach Wojtusia i o młodszym braciszku/młodszej siostrzyczce. Przeciez nie musi być wcześniaczkiem! Wszystko zalezy od tego, dlaczego Wojtuś tak szybko sie urodził..
Dbaj o siebie, kochana.
Zdróweczka i siły dużo dla całej waszej czwórki:)
 
życze Wam dużo zdrówka..dbaj o siebie i maleństwo.Jeden przedwczesny poród nie musi oznaczać drugiego.A mając tyle zajęć przy małym nie będziesz miała czasu na myślenie o złych rzeczach:)
 
mamo wojtusia lzy mi lecialy gdy czytala Twoje posty ;(

ale cieszymy sie bardzo ze u was juz lepiej i ze druga fasoleczke bedziesz miala :)

Trzymamy kciukaskiii oby wszystko ukladalo sie jak najlepiej :))


Buziaczki sla Sylwia z rodzinka :)
 
Witajcie....

Przeczytałam całą historię Wojtusia. Niesamowite, ile siły ma takie maleństwo, i ile nadziei w swoich oczkach daje swoim rodzicom! Też jestem mamą wcześniaka, Adaś urodził się w 33tc przez CC, ważył 2250g i miał 50cm. Na szczęście mnie zdążyli podać celeston na rozwój płuc, dlatego mały nie miał problemów z oddychaniem. Teraz Adaś ma prawie 5 miesięcy, choć mniejszy i drobniejszy od rówieśników dla nas jest wszystkim! Nawet mój mąż mówi: Tatusia wceśniacek :)
Twoja historia pokazuje, ile siły musi mieć matka wcześniaka, aby pokonać wszystkie przeciwności. Ale miłość do takiego maleństwa warta jest wszystkiego! Trzymam kciuki za Wojtusia i za Was!
Gratuluję także kolejnego maleństwa i wierze w to, że siostrzyczka lub braciszek Wojtusia nie będzie się tak spieszył/a na świat! Jesteście wspaniałą rodziną!

Jesteśmy z Wami-
Ania z mężem i Adasiem!
 
Witam wszystkie mamy i tatusiów wcześniaczków. Dawno nie pisałam, ale tak jakoś wyszło że nie miałam czasu. U mojego Wojtusia wszystko ok. Mały rośnie, przybiera na wadze i zaczyna już nieźle rozrabiać. zacznę może od początku, mały wazy ok 6,5 kg, wiem że nie jest to może dużo ale najważniejsze że stopniowo mu ta waga idzie w górę. :-D Co do wzrostu to nosi ubranka na 74 i już zaczyna z nich wyrastać, jest długi i szczupły. Ciągle jeździmy po różnych poradniach, właśnie jutro mamy poradnię powikłań wcześniactwa, ostatnio mieliśmy okulistyczną (mały widzi, siatkówka jest na swoim miejscu, ma blizny po dwóch zabiegach lasera czyli fotokoagulacji i jak do tej pory nie wiemy jaki to będzie miało wpływ na jego widzenie ale jesteśmy dobrej myśli, następna wizyta we wrześniu). Ostatnio także mieliśmy wizytę w poradni audiologicznej gdyż mały nie miał wcześniej badanego słuchu, niestety badanie nie wyszło gdyż najpierw mieliśmy problemy z uśpieniem małego a potem okazało się że "chrapolenie" w nosku uniemożliwiło wykonanie badania, jak na złość akurat tego dnia coś mu w tym nosku zaczęło przeszkadzać, następne badanie będzie we wrześniu i jeżeli tez znowu mu będzie chrapoliło w nosku to będzie musiał pójść do szpitala na 2 dni na badanie ABR czyli Badanie potencjałów słuchowych wywołanych żeby określić czy ma ubytek słuchu i w jakim zakresie. Moim zdaniem mały słyszy ale trzeba mieć pewność co do tego więc wyrażę zgodę na to badanie. Neurologa mamy także we wrześniu, ostatnio pani neurolog kazała nam zrobić usg główki, wykonaliśmy je i tak jak kilka miesięcy temu (ostatnie badanie w lutym) jest tam wszystko ok, chciałam żeby neurolog wypisała nam skierowanie na EEG i tomografię bo jednak miał masywne krwawienia dokomorowe ale neurolog powiedziała nam że nie widzi takiej potrzeby więc chyba z Wojtusiem nie jest tak źle :-) Jeździmy także z małym na rehabilitację (vojta i bobath) raz w tygodniu i dużo ćwiczymy z małym w domu, właściwie to mąż ćwiczy bo ja z uwagi na swój stan nie za bardzo mogę pracować przy małym. Wojtuś robi postępy i jeszcze troszeczkę a będzie siedział.

Co do mnie to jestem w 24 tygodniu ciąży (w piątek będzie 25) i mam zagrożoną ciążę, wszystko było ok do ostatniego badania gdy okazało się że moja szyjka zaczyna się przedwcześnie przygotowywać do porodu (czyli powtórka z rozrywki) :wściekła/y:
Dostałam lek rozkurczowy i mimo że lekarz mi mówił że nie jest jeszcze tragicznie że mam leżeć, nic nie dźwigać itp. a będzie dobrze to mnie ogarnął taki lęk, wiecie dziewczyny wszystko wróciło w ułamku sekundy (szpital, poród, inkubator i ta kilkumiesięczna walka). W przyszłym tygodniu idę na kontrolę jeżeli nie będzie lepiej to czeka mnie szpital :-(
2 tygodnie temu byłam na usg i wiem że to będzie dziewczynka (tak na 80%) i teraz ciągle do niej mówię żeby się nie spieszyła z przyjściem na świat, modlę się żeby wytrzymać przynajmniej do tego 30 tygodnia. Maleństwo jest bardzo ruchliwe i ciągle mnie kopie, jak byłam w ciąży z Wojtusiem to nie czułam tak wyraźnie ruchów jak teraz. Przy Wojtusiu praktycznie nic nie robię, nie mogę go wziąć na ręce, wykąpać, czasami do karmienia podaje mi go mąż, praktycznie mogę go tylko bawić się z nim gdy leży obok mnie. Serce mi się kroi gdyż wiem że Wojtuś na tym traci. Cała praca przy małym spadła na mojego męża, dobrze że on sobie z tym radzi wyśmienicie, jak na razie jest na zwolnieniu lekarskim potem ma urlop do połowy września a potem będziemy znowu kombinować ze zwolnieniem.

Dziewczyny proszę módlcie się za nas a zwłaszcza za moją najmniejszą pociechę bo jak na razie jestem mamą jednego wcześniaczka ale bycie mamą dwóch wcześniaczków to by było chyba ponad moje siły
 
reklama
awotusia-ciesze sie że przynosisz same dobre wieści od Wojtusia. Cały czas mocno trzymałam za niego kciuki i wierzyłam że da rade!Rośnie pieknie, ślicznie sie rozwija. Będzie dobrze. Nie martw się, że Wojtuś traci przez to, że nie możesz się nim zająć. Przecież tata koha go równie mocno a Ty okazujesz mu miłość przytulaniem, zabawą. Gdyby czuł sie niekochany to nie rozwijał by się tak jak dotychczas. Musisz myśleć o maleństwie i walczyć o kązdy dzień w brzuszku. Będę się modlić za pomyślny finał i wierze, że będzie dobrze. A jeżeli nawet maleństwo postanowi przyjść na świat wcześniej (oby nie) to i z tym sobie poradzisz. Już okazałaś niesamowwitą siłe w walce o Wojtusia. Trzymajcie się iplutko, duzo odpoczywaj i ucałuj Wojtusia od ciotki Feli:)
 
Do góry