ma_dzi_ulka u nas jest to samo ze złością u Mai. Ale w takich chwilach, choć mam ochotę dać klapsa w złości zaciskam zęby w myślach liczę do dziesięciu i albo tłumaczę że nie wolno (ma to w nosie), każę iść do kąta (nie chce) albo zostawiam tak siedzącą na podłodze i czekam aż jej przejdzie, zajmuję się czymś innym - nie nią. Zaraz jej przechodzi. Albo jeszcze załamuje ręce, łapię się za głowę i mówię "masakra" albo "dramat" a wtedy czasem ona podchodzi do mnie kładzie mi dłoń na ramieniu, pochyla się i zagląda mi w twarz mówiąc coś po swojemu, pewnie "nie przejmuj się mamusiu"
Ogólnie jeśli tłumaczenie nie pomaga, przez chwilę przestaję się nią interesować, a wtedy ona zazwyczaj nagle przestaje mieć ochotę na ryk i wściekłość
Wieki mnie tu nie było
Ale kompletnie nie mam czasu. Przeprowadziłam się z Krakowa na wieś, remont trwa w najlepsze od listopada, żyjemy na pudłach. Po poworcie z pracy mam te dwie, trzy godziny które staram sie najintensywniej spędzić z Mają i M. a wieczorem już padam. Zreszta praca przed kompem 8h sprawia że w domu juz nie mam ochoty patrzeć na monitor.
Maja jakoś przed drugimi urodzinami nauczyła się mówić dokładnie swoje imię, bo do tamtej chwili albo mówiła na Maję 'mama', albo 'Mai' albo połączenie obydwu ' Mamai'
Zaczęła też mówić swoje nazwisko. Powtarza mnóstwo słów po nas, ale czasem są zmiękczone a nie wyraźne. Jeśli zdania to tylko składające się z dwóch najwyżej trzech wyrazów. Robie jej kule z chleba jak nie chce zjeść normalnej kanapki, wtedy woła 'mama kula, mama kula!' a jak sie chwilę nie odzywam a niedaleko niej jest M. to woła 'tata mama kula' - co pewnie znaczy 'tata powiedz mamie żeby mi wreszcie dała kulę'
Kiedy czegoś chce (np. 'gigal' czyli żelka) mówi "proszę" ('tochę') i sie jakby kłania
Rzucając piłkę woła "łap". A jak powiedziałam kiedyś "złapałam" to ona na to: 'złafafałam'. Na zegar mówi 'zegaj' ale na zegarek już 'zegajajek'. Śmiesznie to przekręca. Aaa zawsze mówiłam do mojej mamy albo mamusiu jak byłam mała albo mamuś, nie mamo. Pomyślałam żeby Maję tez nauczyć mówić mamusiu i tatusiu. I złapała w mig, jest albo mamusiu albo mumusiu i tak samo tatusiu albo tutusiu
Ogólnie rozwija się dobrze. jeszcze nie byłysmy na bilansie dwulatka. Niech te mrozy miną wreszcie, bo Maja wiecznie zasmarkana chodzi. Teraz zaczęła jeszcze kaszleć. Oszaleć można. Jeszcze jak pomyślę że do święcenia będziemy brnąć przez deszcz ze śniegiem przy +10stopniach to naprawdę chce się żyć
Pozdrawiam Was serdecznie! Ściskam ciężarówki, których Marcjaniątka będą miały niedługo młodsze rodzeństwo i życzę miłego tygodnia!