Cześć laseczki! Nie było mnie ostatnio, bo raz, że Stellka chyba skok rozwojowy przeżywa ciężki i do tego ząbkuje, bo nie mogę się od niej oderwać nawet na chwilkę, zaraz jest mega marudna, odstawia mi cyrki przy jedzeniu i każde karmienie to jest godzina drogi przez mękę i śpi znowu kiepsko. Za to co troszkę zaskakuje nas nowymi umiejętnościami: od piątku roluje się na przemian brzuszek-plecki-brzuszek-plecki i potrafi się ułożyć sama na brzuchu, na wyprostowanych rączkach i zacząć bezczelnie oglądać tv. A od dzisiaj sama wyciąga dłonie do nas i podciąga się prościutka jak struna do pięknego siadu, a kiedy leży - wyciąga ręce, łapie w nie nasze twarze, przyciąga do swojej buźki i "całuje" - z dużą miłością i z duuuużą ilością śliny.
No i najważniejsze - w niedzielę odbyły się wreszcie chrzciny, do których mimo, że w knajpce - była masa przygotowań. Powiem tylko veni, vidi, vici! I nie mam ochoty przeżywać jeszcze raz. Z marudnym, ząbkującym dzieckiem i z dodatkową trójką niemowlaczków w restauracji - było "wesoło". Nocowała u nas chrzestna z mężem i 3 miesięczną córeczką, a dzisiaj wybrała się do umówionego wieki temu fryzjera. Z racji koszmarnej pogody zabroniłam jej wręcz wlec za sobą męża z dzieckiem i chyba jakaś siła wyższa mną kierowała, bo okazało się, że fryzjer na 3 piętrze starej kamienicy z wąziutkimi schodami, u fryzjera designersko, ale ciasno i z masą oparów farb i chemii, a na dworze plucha, więc spacer odpadał. Tym sposobem miałam na głowie przez 5 godzin Stellkę i jeszcze jedno maleństwo, bo tatuś przerażony, bo był pierwszy raz sam z dzieckiem, a dziecko pierwszy raz jadło z butelki. Było gorąco! Nie mam siły ruszyć nogą ani ręką. W zasadzie to ostatnio codziennie tak mam, ale dzisiaj do potęgi n-tej. Plecy mi wysiadają, bolą mnie mięśnie nawet pośladków! I jeszcze mąż na mnie burczy, że mam zostawić komputer i położyć się jak grzeczne dziecko spać, hihi.
Może jutro do południa Stellka będzie łaskawsza i pozwoli mi do Was spokojnie zajrzeć? Bo po południu mam kolejną sesję zdjęciową i wieczorem chyba podłączę się pod kroplówkę :-(
Spadam do łóżeczka. Tęsknię za regularnym bywaniem tutaj, buuuu!!!!!!