Ewi, to nie zastój pokarmu. Zastój, to kiedy mleko "zablokuje" Ci się w piersiach - robią się takie jakby guzki. Nie życzę!!!!
Na razie dotknął Cię kryzys laktacyjny i na to rozwiązania też są:
- nie zważaj, że cyce flaczki, bo leka w nich i tak trochę się wyprodukuje - przystawiaj małą jak najczęściej, a będzie się produkować więcej;
- więcej pij;
- zapodaj sobie karmi i herbatki laktacyjne;
- walnij się do łóżka i dużo odpoczywaj.
Ale jako, że młoda może być głodna tu i teraz, to zanim sama naprodukujesz, to warto jednak dokarmić. Moja, zanim zaczęły się kłopoty z laktozą dostawała Bebilon HA - takie mm podawano jej w szpitalu i takie polecali pediatrzy szpitalni. Więc jeśli miałabym coś zasugerować, to właśnie to.
A u mnie taki kołowrót ostatnio, że nawet nie mam czasu napisać na bb. Wczoraj 3 godziny w pracy, potem spacerek, odwiezienie sprzątaczki na drugi koniec miasta, bo lało jak z cebra (no przecież musiało lać, cholerka, skoro właśnie miałam świeżuteńko umyte okna), wieczorne "odrykiwanie" młodej, kąpiel i walka o zaśnięcie. A potem wzięłam Bromergon i odcięło mnie na kilka godzin. Tyle dobrego, bo przyplątało mi się lekkie zapalenie piersi, więc jak spałam, to nie czułam jak boli. Gorączka niestety złapała, spociłam się jak mysz i w nocy zmieniałam aż pościel!
patik, na Bromergon nadal kiepsko reaguję, zwłaszcza na wieczorną tabletkę. Nieprzytomna po tym dziadostwie jestem po prostu. Drugą tabletkę biorę specjalnie ok. 4.00 rano, żeby na dzień nieco oprzytomnieć i nie bać się wsiąść do samochodu.
Na szczęście brzusio Stellki duuużo lepiej (odpukać!), za to ujawniają się jej uparciuchowate, indywidualistyczne i wrednowate dla rodziców cechy charakterku. Oj, sprawiliśmy sobie prawdziwą gwiazdę!
A dzisiaj wyskoczyłyśmy na lekkie zakupki, kupiłąm sobie 2 sukienki, spodnie, 2 pary butków do biegania na spacerki i wspaniały, pancerny gorset-body. Pas po cc średnio mi się sprawdzał, bo za bardzo uciskał tuż nad raną i brzuch mi puchł, a gorseto-body sprawę rozwiązało, bo nie kończy się nad samą blizną tylko równomiernie uciska. Zamierzam w tym ustrojstwie nawet spać!
Jutro natomiast będę wredną mamą, zostawię bejbe na jakieś 5-6 godzin z babcią i pojadę nadzorować sesję zdjęciową. Oj, już czuję jaką polkę-galopkę urządzę ekipie, żeby jak najsprawniej się udało i żeby szybko do dziecia wrócić ;-)
Marta, jak tam mój zięciu? Nadal udaje Chińczyka ;-)? Bo Stellka po mamie co prawda ma pozytywny stosunek do azjatów, ale wolałaby zdrowego narzeczonego :-)