86ruda, ciesz się, że mdłości przeszły! Ale ja nie pouczam, bo sama już sobie wkręcałam, że to może źle, że mam mdłości, ale w zasadzie nie wymiotuję. Taka moja mała ciążowa paranoja.
Ja niestety, jak chyba większość z nas, w gronie zemdlonych. I to raczej permanentnie. To nawet nie to, że mdli mnie jakoś strasznie. Ale to uczucie towarzyszy non-stop, a nasila się, kiedy bardzo zmęczona wracam z pracy. Jedyne na co mam wtedy ochotę, to resztką energii rzucić się na kanapę. Chwała, że Małż święty niemalże i nic w domu robić nie muszę, a wręcz mi nie wolno. Inaczej byłoby źle. Energii starcza mi maksymalnie tylko na pracę i ledwo-ledwo "na oparach" - dojazd do domu. Małe to Kaczątko, a wysysa mnie jak wampirek energetyczny ;-).
Chcę pracować jak najdłużej, uwielbiam swoją pracę, ale są takie dni, że przestaję się dziwić swojej szwagierce, która w ciąży jest 2 tygodnie dłużej niż ja i już od 3 tygodni jest na zwolnieniu lekarskim. Pewnie szybko bym zwariowała siedząc w domu, ale czasami tak mi się straaaaasznie nic nie chce.
Ja niestety, jak chyba większość z nas, w gronie zemdlonych. I to raczej permanentnie. To nawet nie to, że mdli mnie jakoś strasznie. Ale to uczucie towarzyszy non-stop, a nasila się, kiedy bardzo zmęczona wracam z pracy. Jedyne na co mam wtedy ochotę, to resztką energii rzucić się na kanapę. Chwała, że Małż święty niemalże i nic w domu robić nie muszę, a wręcz mi nie wolno. Inaczej byłoby źle. Energii starcza mi maksymalnie tylko na pracę i ledwo-ledwo "na oparach" - dojazd do domu. Małe to Kaczątko, a wysysa mnie jak wampirek energetyczny ;-).
Chcę pracować jak najdłużej, uwielbiam swoją pracę, ale są takie dni, że przestaję się dziwić swojej szwagierce, która w ciąży jest 2 tygodnie dłużej niż ja i już od 3 tygodni jest na zwolnieniu lekarskim. Pewnie szybko bym zwariowała siedząc w domu, ale czasami tak mi się straaaaasznie nic nie chce.