Ja cię, gratulacje!!!! Zazdroszczę, ja trochę liczyłam na bliźniaki bo w rodzinie mam ich sporo
Czytam teraz książkę o ciąży i zaczęłam się zastanawiać nad sensem badań 11-14 tyg. Planowałam iść na samo USG ale wychodzi na to, że bez Pappa nie ma sensu. Gdybym miała robić obydwa badania to koszt 500-600 zł - a nie mam w rodzinie żadnych przypadków niepełnosprawności, sama jestem zdrowa i mam 30 lat. Z taką wiedzą też bym nic nie zrobiła. Tym bardziej, że coraz częściej słyszę o przypadkach, kiedy test się pomylił - w jedną albo drugą stronę i albo był niepotrzebny stres przez kolejne sześć miesięcy albo mimo wyniku wskazującego na brak wad - dziecko urodziło się chore. Dopiero te droższe albo bardziej inwazyjne testy dają większą pewność.
Słyszałam argumenty, że mając taką wiedzę można zdecydować się na lepsza opiekę medyczną albo na szpital o większej referencyjności - ale w sumie i tak chyba przyszła matka wybiera najlepszą opiekę (na jaką sobie może pozwolić) i najlepszy szpital? A ewentualne operacje na płodzie - to z tego co rozumiem tego typu wady wychodzą dopiero na połówkowym.
Jak to było u Was, jest ktoś, kto decydował się takich badań nie robić? Ja się ciagle waham :/