U mnie było tak ze juz zeszli sie lekarze do ostatniej fazy dwa razy parłam a potem skurcze sie zatrzymały na dłuższa chwile i nikt mnie nie popędzał nie gmyral mi nigdzie
zeby cos sie ruszyło po prostu stali i czekali w rękawiczkach z łapami podniesionymi do gory
położne juz w fartuchach a tu stop
śmiali sie żartowali i wg mnie nie było w tym nic niestosownego bo troche rozluźnili atmosferę potem czułam ze idzie skurcz no to oni wszyscy na raz " dawaj dawaj zaraz bedzie mała na świecie "
Wiec naprawdę trafiłam dobrze a co do zmiany dyżury to u mnie tez tak było ze zaczęło sie o 4 nad ranem o 6 powinna byc zmiana to chwyciłam ta położna za rękę i mowię do niej błagalnym głosem " niech mnie Pani nie zostawia " ona sie tylko uśmiechnęła i mowi zostało nam naprawdę niewiele przecież Pani teraz nie zostawię tez chce zobaczyć mała "
ostatecznie urodziłam o 7:05 godzinę po jej skończonym dyżurze ona odbierała poród a inne z tego drugiego dyżury były tez przy mnie.
Także widzisz zależy na jakich ludzi sie trafi :/ czasami brak słów. Rodzic po ludzku tylko tyle .