Nie jest to reguła, ja w szpitalu też po laparoskopii miałam jedzenie jak w restauracji. Z soboty na niedzielę w nocy miałam laparoskopię, śniadanie w niedzielę dostałam bardzo lekkie białe pieczywo z na prawdę dobra wedlina i gorzka herbate, a obiad w niedzielę dostałam już normalny: rosół, drugie danie i jeszcze na deser jogurt z musem i granola. I to jedzenie było bardzo dobre. Mąż przyjechał do mnie w niedzielę z obiadem który udotowal żeby mnie ratować, bo myślał że będę przymierać głodem, a tu mialam lepiej niż w restauracji, swój obiad zabierał spowrotem
i w poniedziałek też śniadanie już miałam normalne. Pamiętam że była sałatka do tego serek ze szczypiorkiem wędlina i ser żółty plus warzywa, więc mogłam wybierac. A obiad też mialam 3 częściowy. Do dziś jestem w głębokim szoku.