reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamy majowe 2009

Hanana5, teroetycznie jest taka możliwość

Kan. 872 - Przyjmujący chrzest powinien mieć, jeśli to możliwe, chrzestnego. Ma on dorosłemu towarzyszyć w chrześcijańskim wtajemniczeniu, a dziecko wraz z rodzicami przedstawiać do chrztu oraz pomagać, żeby ochrzczony prowadził życie chrześcijańskie odpowiadające przyjętemu sakramentowi i wypełniał wiernie złączone z nim obowiązki.

Kan. 873 - Należy wybrać jednego tylko chrzestnego lub chrzestną, albo dwoje chrzestnych.
ale jak to wygląda w praktyce, skoro niektórzy księża nie chcą dzieci chrzcić.. ciężko powiedzieć, na kogo trafisz
 
reklama
dziękuję dziewczyny za odpowiedzi w sprawie chrzcin nieślubnych dzieciaczków...
Z odpowiedzi wynika, że nie ma jednej prostej regóły. Wszystko zależy od człowieka... jeden ksiądz ochrzci drugi nie ...
Mam nadzieję, że uda nam się jednak trafić na tego pierwszego :tak:

Jeśli dojdzie do rozmowy z księdzem (ma przyjść 9 stycznia) to Wam zrelacjonuję ją ;-)
pozzdrawiam,
 
Rosea- dokladnie kiedys mi tak ksiadz tluaczyl jak ty namisalas:-), my jestesmy malzenstwem, ale kiedys ksiadz byl po koledzie i z czystej cikawosci pytalam dlaczego nie chca udzielac chrztu:tak:,hanana5 ja tez sie nad tym zastanawialam:-D,

kokoszka- przesliczna kolyska i wszystko cudenko, super ze tesciowa am funduje kurcze szkoda ze u mnie nikt taki chojny nie jest a watek zamkniety jest w abumie rodzinnym- mamy majowe09' nazywa sie jak go nie widzisz to znaczy zenie masz dostepu jak go widzisz to masz:-)
 
hej
to i ja dodam coś od siebie w tej kwestii chrztów.
Więc fakt czy rodzice biologiczni mają ślub kościelny czy nie nie jest podstawą do odmówienia dziecku chrztu. To prawda że niektórzy księża przytaczają argument o którym wspomniała Rosea że nie będzie pewności czy dziecko zostanie wychowane w wierze katolickiej, bo wówczas fakt przyjęcia chrztu może dziecku bardziej zaszkodzić, bo z kolei chrzest włącza do wspólnoty kościoła i ochrzczony przyjmuje na siebie obowiązki wynikające z wiary.
Kolejna kwestia rodzice chrzestni więc rodzcem chrzestnym może zostać osoba która jest tzw wierząca i praktykująca czyli przyjeła sakrament bierzomwania itd...
prawo kanoniczne wymaga aby dziecko miało jednego rodzica chrzestnego a druga osoba może być tzw. świadkiem chrztu (może to byc ateista lub innowierca). W Tradycji Kościoła przyjmuje się Że powinni być dwoje rodzice chrzestni i u nas przyjeło się że sa to matka chrzestna i ojciec chrzestny, ale zgodnie z prawem może byc dwoje rodziców chrzestnych jednej płci.... ale tu tez niestety wiele zalezy od widzi mi się księdza bo nie każdy przecietny katolik zna prawo kanoniczne albo skończył teologię.... i jest się w stanie wykłócić o swoje, a często wystarczy po prostu nieco grubsza koperta z tzw. "ofiarą"
 
Hej kobitki! Widze ze dzis "koscielne" klimaty tu panuja...;-) Ula mnie tez ksiadz 9.01. odwiedzi. A co do Chrztow, to pamietam, jak jako studenci i zarazem nieslubna para jeszcze wtedy poszlismy nasza Ale sglosic do Chrztu... no i bylo jechane na calego, ze jak to tak mozemy nieodpowiedziali byc, ze w takiej "niepelnowartosciowej rodzinie" chcemy dziecko wychowywac...:confused::happy: Nie daly nic tlumaczenia, ze planujemy slub, ale na razie nie mamy na to pieniedzy, bo ksiadz stwierdzil, ze zeby wziasc slub nie trzeba zadnych pieniedzy (no tak, zgodzilabym sie z tym, ale pod warunkiem ze do slubu poszlabym w dzinsach, nie zapraszala zadnych gosci, nie kupowala obraczek, nie dala "co laska" itp, itd...) Ojjj, duzo sie nasluchalismy od niego roznych kazan, ale w koncu doszlismy jakos do porozumienia, obiecalismy ze slub wezmiemy jak najszybciej, no i nasza Ala zostala ochrzczona:-)

A dzis to po prostu mialam koszmarny dzien....:baffled:
Moja Olenka w kuchni ma swoj kojec z zabawkami, w ktorym uwielbia sie bawic gdy ja cos sobie pichce lub sprzatam. No i rano robilam sniadanie, ona sie w nim jak zwykle bawila, az nagle uslyszalam potworny huk i zobaczylam ze Ola lezy na podlodze nieruchomo... Przez momet cos ja "przytkalo", nie wydawala z siebie zadnego glosu, a po chwili zaczela potwornie plakac... Nie mam pojecia jak to sie stalo, kojec jest wysoki, a ona (jak nam sie wydawalo) nie miala by mozliwosci by z niego wyjsc. No ale widac ze znalazla jakis "patent" i wypadla uderzajac centralnie glowa o plytki .... Ma ogromnego siniaka i zadrapania na glowie , niby nic powazniejszego sie jej nie stalo, ale lekarz mowil zeby do 3 dni ja obserwowac, bo objawy moga dac znac dopiero po jakims czasie. No i tej nocy mam ja calkowicie wybudzac ze snu co 2 godz. zeby sprawdzac czy przez sen nie traci przytomnosci.... Przez pol dnia nie moglam sie uspokoic, cala sie trzeslam, plakalam, i nie moge do tej pory sobie wybaczyc, ze jej nie dopilnowalam, choc wydawalo mi sie ze w tym kojcu jest bezpieczna, ze na pewno nie da rady wyjsc... A nawet ona sama przed tym wypadkiem nic nie kombinowala, nie chciala wychodzic. Grzecznie sie bawila, a za chwile juz lezala na podlodze... Kojec od razu wyladowal w piwnicy. A mnie do tej pory z nerwow brzuch boli i twardnieje. Maluchy dzis od rana kopia jak oszalale, pewnie moj nastroj calkowicie im sie udzielil :baffled::baffled::-(
 
reklama
LILIann - rzeczywiście nieciekawa przygoda. Mnie zawsze pociesza to że dzieci mają jeszcze w tym wieku w miarę miękką czaszkę. Ale wiem co przeżywasz bo ja na wiosnę przeżyłam podobną sytuację. I też byłam przy tym i tatuś też. Młody w jednej chwili siedząc na kanapie odwrócił się plecami i z całym impetetm rymsnął głową na panele. Huk, trzask, dziecko się nie ruszało, zrobił się zielono-blady. Szpital, prześwietlenie, te same zalecenia co u Ciebie. Na strachu się skończyło. Napisz kochana jak dziś czuje się Twoja córcia, dużo zdrówka.

Ja ostatnio sama przeżyłam chwile grozy po których brzuch mnie koszmarnie rozbolał, zaczął sztywnieć i pojawily się skurcze. Wyobraźcie sobie 1 stycznia wracaliśmy ze spaceru do domu. Było już ciemno ale przechodziliśmy przez przejście dla pieszych - oświetlone na maxa, jasno jak w dzień. Samochód widziałam, ale był on tak daleko że można było przejście trzy razy. I nagle zaczął przyśpieszać, w ostatniej chwili udało nam się uskoczyć z jezdni. Super, ja w ciąży z małym dzieckiem za rękę i biegi przez przejście. Byłam tak zdenerwowana że nie mogłam kroku zrobić. Mąż pobiegl za tym samochodem, gościu się zatrzymal jakieś 5 metrów za przejściem i tłumaczył się że nie widział nas. To było taxi. Mąż już nie wdawał się w dyskusje bo pasażer był pijany i agresywny, żałuję tylko że z tego wszystkiego na zapamietałam nr rejestracyjnego.
 
Do góry