Witam po dlugiej przerwie!
Jakos tak mi dziwnie po tak dlugim czasie pisac do Was...
Raz, ze nie bardzo w temacie moge sie odnalezc (duzo piszecie), a dwa, ze nie chce sie tak ni z gruchy, ni z pietruchy wcinac bez tematu....
Jak wiekszosc z Was pisze, Julcia tez spi w ciagu dnia max 30 min. Jedyne odstepstwo od tej normy nastepuje na spacerze, kiedy to laskawie Paniusia Jula spi nieco podnad godz. po czym budzi sie na cyca i znow troche spi. Aha... no i auto jest jeszcze miejscem dobrym do spania. No, ale raczki.... Raczki to miejsce na wszysko. Spanie, jedzenie, przebywanie w ciagu dnia, jakby sie dalo to i na zmiane pieluchy. Przechodze teraz z Jula okres kiedy wcale, a wcale nie chce leze zupelnie na plasko. Ile musze sie nagadac, zeby zmienic pieluche bez placzu.
Tak, jak Wam pisalam kiedys z ta spacerowka juz na dobre sie zaprzyjaznilysmy. Oczywiscie jezdzimy w pozycji nieco po skosie. Na plasko jest avanti.
Troche zaniechalismy prob z butelka, poniewaz naszej corci cos sie uwidzialo i nie chciala jej do tego stopnia, ze jak tylko poczula smoka, to byla purpurowa ze zlosci. Jednak teraz zastanawiam sie nad ponownym rozpoczeciem akcji "butelka". Chociaz juz nie jest to jakies bardzo priorytetowe, bo aktualnie karmienie przy ludziach juz mi (mowiac kolokwialnie) "wisi". Wyciagam cyca, czasem nawet nie przykrywajac pielucha Julci i karmie. Pogodzilam sie juz z tym, ze jestem "Matka karmiaca piersia"
Teraz wlasnie wiecej wychodze na spacery, bo mala spi wiecej na powietrzu. Zazwyczaj na placy zabaw trzeba cycochem poswiecic, wiec juz sie przyzwyczailam.
No i spotkalam sie wreszcie z kolezanka ze szpitala. Bosze... Super jest spotkac sie z i pogadac z kims kto ma podobne problemy jak ja!
Aczkolwiek jej synek jest nieco grzeczniejszy, przynajmniej na spacerach. To ona wlasnie mnie przyzwyczaila do takich dluzszych spacerkow.
Ale zastanawia mnie jedna rzecz u mojej coruni.... Kiedy kladziemy ja spac na noc do lozeczka, nie ma awantury, zasypia i spi tak do rana. Nawet jak jest pobudka na cyca, to pozniej ja odkladam i dalej spi w lozeczki. Natomiast w ciagu dnia, kiedy juz obudzi sie na cacy (tak kolo 9-10) nie ma mowy o spaniu. Karmie ja, usypia przy cycu, odbekujemy, jeszcze troszke daje jej do pocmokania (zazwyczaj odbekanie lekko ja budzi) i ide twardo do lozeczka, klade pupe, bo reka zazwyczaj jeszcze trzymam glowe (dla oszykanstwa). No i kiedy tylko zadeczek dotknie materacyka, Buba budzi sie, troche trzocha szukajac mamy i budzi sie z wielkim "HALO!". Czasem twardo staram sie wytrzymac, ale 30 min. wrzasku to dla mnie za wiele. Wtedy ide do naszego lozka, klade ja na poduszce pod skosem i spi chociaz te 30 min! Dodam, ze lozeczko tez jest pod skosem, wedle zalecen pediatry. O co tu chodzi?
Tak, wiec mimo, ze sie czasem nie odzywam jestem z wami, tak jakby "duchem". Mysle i tesknie. Tylko czasem nie mam silki pisac juz. Wstyd sie przyznac, ale czasem to zasypiam w ubraniach, kiedy czekam az maz przyjdzie z lazienki, zebym ja mogla isc. A jak juz zasne, to tak, ze nikt nie jest w stanie mnie dobudzic ;-)
No nic zmykam. Skorzystam z kapieli poki Buba spi....
P.S.1
Duzo mam z Wa-wy i okolic jest chetnych na zjazd?
P.S.2
Julka juz jest nastepca Zosi, pseudonim Coperfild (coreczki Agi). Pokonuje cale 180 stopni w lozeczku i rano wstajemy juz do dziecka z glowka "w nogach" :-)