Witajcie Kochane
Za mną ciężki wczorajszy wieczór i nieco lepsza nocka.
Mały po powrocie wczoraj ze spaceru (ok.17ej) zaczął być coraz bardziej markotny. Często płakał, a wręcz się darł, łapki chciał zjeść i sie prężył. Ale ani pierś ani butla Mu niezbyt pasowały. Trochę pojadł, ale mało. Przysypiał na dosłownie 5 minut
I tak do 23ej:-( Płakał w sumie bez przerwy. Nie miał kolki, bo prykał i miał miękki brzuszek. Ale coś Mu było
ok.22 już opadłam z sił... Zaczęłam płakać i ja... A On tak się darł, ze aż był cały mokry i z 5 razy Go musiałam przebierać. Nie lubi tego, więc tym bardziej krzyczał
Myślałam, ze oszaleję. Tata nic mi nie pomagał, tylko siedział u brata w pokoju i gadał przez tel., myślałam, że i jego rozszarpię.
I aż wstyd się przyznać, ale krzyczałam na Malucha, by się nie darł, dawałam Mu smoczka na siłę wpychając do buzi... Już nerwowo wysiadałam
A T przez telefon tak się spłakałam, że nie wiedział jak mnie uspokoić. Obiecał, ze w Wawie będzie mi pomagał - okaże sie.
Jak Mały zasnął ok.23 tak spał do 3, czyli długo. A ja przynajmniej mogłam przysnąć na dłużej. To była Jego druga samodzielna noc w łóżeczku, puki co nie jest najgorzej, choć woli być przy mnie.
Z tego wszystkiego wczoraj tak bardzo źle się czułam, że szok... Głowa pękała w szwach ze zmęczenia, do tego kręgosłup wysiadał i podbrzusze tak napierdzielało, że ledwo kroka dawałam... Aż się wystraszyłam
Na szczęście po nocce znacznie lepiej, choć zmęczenie jest nadal.
I jeszcze ta dzisiejsza pogoda - leje jak z cebra
a ja mam trochę biegania po mieście i chciałam pozałatwiać wsjo z Małym będąc na spacerze, ale nie ma szans na spacer w ogóle
Was też boli kręgosłup wieczorami dzień w dzień???
Zobaczcie moje zdolne Dziecie, sam trzyma butlę;-) i jeszcze kilka innych fot