meago mój Łukasz też tak robił - skarpety po robocie zostawały na przedpokoju, majciory koło pralki albo kosza na pranie, podkoszulki na szafce albo na fotelu w salonie. Oprócz tego butelki puste i opakowania po jogurcie albo chrupkach na stoliku, na oknie koło łóżka. No szlag mnie trafiał... Zaprosiłam jego kumpli oczywiście wcześniej jeszcze podrasowałam duży pokój jego gratami i ciuchami. No w życiu nie widziałam żeby tak szybko to sprzątał jak kumple z piwkiem wpadli. A ja siedziałam i kątem oka spoglądałam jak się uwijał z tym wszystkim. Widziałam że mu wstyd było zwłaszcza że jak poszedł do kibla jeden kumpel to poleciał odrazu i zbierał swoje gacie :-) może i na Twojego takie coś podziała bo mój sie zauczył i sam czasami mówi że pozmywa odrazu po obiedzie jakby ktoś miał wpaść niezapowiedzianie :-)
reklama
meago a ja od dwóch dni nie mogę się doczekać aby mój M wyniósł z łązienki 3 pary butów...bo co skadś wraca idzie do lazienki i tam sciąga buty i tak zostają...ciuchy też z pracy, w [rzedpokoju..a przedpokój jest dosłownie centymetr od łazienki..wiec i buty i koszulki mógły dac tam gdzie ich miejsce..
ciągle mu powtarzam że nie hcce i nie bede po nim sprzątać jak bedzie dzisiuś bo nie bede miala czasu ! grochem o sciane..czasem myśle ze jest albo tak głupi albo wogóle nie slucha..albo kutfa udaje..a ja sie tylko wku...m
tez mam dosc juz sprzataniai bałaganu po nim..np ugotuje pyszny obiadek ale posrzatać po robocie to ne ma komu..głupie lupki od cebuli i czosnku potrafi zostawić, gdy zwróce mu uwagę to tak jakby nie slyszał.. i leżą dalej i smierdzą w calej chałupie..
annie - na mojego takie cos nie dzaiala.. ma olewkę na zdanie innych. mówi ze jak komus cos nie pasuje to jego sprawa..nie ma wsydu wogóle . za to ja przed jego matką muszę swiecić gałami jak syf i przyłazi i mówi ze nie posrzatane, albo szybko psrzątam przed jej "przyjdę za 5 minut"
dziś bylismy po wózioo..jestesmy super mega zadowoleni 3w1 wogóle nie zniszczony..zadbany super się prowadzi. rewelacja
ciągle mu powtarzam że nie hcce i nie bede po nim sprzątać jak bedzie dzisiuś bo nie bede miala czasu ! grochem o sciane..czasem myśle ze jest albo tak głupi albo wogóle nie slucha..albo kutfa udaje..a ja sie tylko wku...m
tez mam dosc juz sprzataniai bałaganu po nim..np ugotuje pyszny obiadek ale posrzatać po robocie to ne ma komu..głupie lupki od cebuli i czosnku potrafi zostawić, gdy zwróce mu uwagę to tak jakby nie slyszał.. i leżą dalej i smierdzą w calej chałupie..
annie - na mojego takie cos nie dzaiala.. ma olewkę na zdanie innych. mówi ze jak komus cos nie pasuje to jego sprawa..nie ma wsydu wogóle . za to ja przed jego matką muszę swiecić gałami jak syf i przyłazi i mówi ze nie posrzatane, albo szybko psrzątam przed jej "przyjdę za 5 minut"
dziś bylismy po wózioo..jestesmy super mega zadowoleni 3w1 wogóle nie zniszczony..zadbany super się prowadzi. rewelacja
Ostatnia edycja:
A
avocado
Gość
...
Ostatnio edytowane przez moderatora:
R
rojku
Gość
Mama Kangura też w Biedronie byłam po te pieluchy. Mają te fajne pojemniki do dziecięcego pokoju, ale to już na czasy kiedy trzeba będzie zbierać cuda nie tylko po mężu, ale i po dziecku
Co do pościeli, jeżeli komuś przypadla do gustu zielona albo beżowa krateczka z linków podesłanych przez annie., to mogę odsprzedać, bo moje dzieci kocykowe są I takiej pościeli ni używają.
Też jestem wielbicielką jesieni, ale jak za długo nie pada Generalnie wysokie temperatury to nie dla mnie, bo od razu mnie głowa boli :|
A listopad zawsze osłodzony był dla mnie moimi urodzinami. Teraz będzie podwójnie urodzinowo
Gruszka
Aspirator
Co do pościeli, jeżeli komuś przypadla do gustu zielona albo beżowa krateczka z linków podesłanych przez annie., to mogę odsprzedać, bo moje dzieci kocykowe są I takiej pościeli ni używają.
Też jestem wielbicielką jesieni, ale jak za długo nie pada Generalnie wysokie temperatury to nie dla mnie, bo od razu mnie głowa boli :|
A listopad zawsze osłodzony był dla mnie moimi urodzinami. Teraz będzie podwójnie urodzinowo
Gruszka
Aspirator
Załączniki
lolitka200
Wiem tyle,ze nic nie wiem
- Dołączył(a)
- 21 Grudzień 2008
- Postów
- 5 510
dziewczyny
poszukuje Bromergonu do kupna - potrzebuje ok 20 tabletek. jesli ktos ma do odsprzedania - dajcie prosze znac na privie
serdeczne dzieki
poszukuje Bromergonu do kupna - potrzebuje ok 20 tabletek. jesli ktos ma do odsprzedania - dajcie prosze znac na privie
serdeczne dzieki
Witam z domu z kawką!
Ale fajnie, wczoraj wróciłam w okolicach 16, zjadłam chińczyka bo w domu nic do jedzenia nie było i padłam spać, wstałam o 20, prysznic i poszłam spać dalej Prawie odespałam już ten pobyt w szpitalu
Po wstępnych zapowiedziach że M powiesi zasłony pod moją nieobecność bo akurat je prałam przed tym szpitalem, skończyło się na tym że zasłony nadal czekają aż ja je uprasuję
W domu jakiegoś większego syfu nie było, ale momentalnie widać brak babskiej ręki - klasycznie pies z kroplą wody w misce i pustą miską "jedzeniową" Naczynia na suszarce spiętrzone tak że cud, że nie odpadła od ściany - widać M uważa że one w magiczny sposób w nocy same do szafek się chowają
Uwielbiam jesień, nawet jak pada. Coś jest w tej porze roku, może troszkę nostalgii, może to że częściej się człowiek przytula w takie długie wieczory Jakoś na jesini łatwiej mi idzie sprzątanie, gotowanie, nie szkoda mi dnia bo i tak jest ciemno
W poniedziałek muszę jeszcze podjechać do szpitala po wypis i chcą mi jeszcze raz obejrzeć szyjkę na USG bo 3 lekarzy robiło już badania i każdy uważał co innego - jedni że jest lekko rozwarta inni że nie :/ więc po paru dniach chcą to zobaczyć.
My wózek będziemy kupować na początku października, zdecydowaliśmy się na Jedo Fyn i jakoś tak mi zostało, nawet nie rozglądam się za innymi - została kwestia koloru ale ja do tego jakoś wagi nie przykładam.
Przeglądałam własnie listę wyprawkową, i widzę że zostało naprawdę niewiele. Wszystko się kupi na tą wypłatę po niedzieli i będzie z głowy. Torba do szpitala chcąc nie chcąc sama się już troszkę zrobiła, jak dobrze że ja jestem z tych planujących i część rzeczy miałam poodkładanych na pobyt w szpitalu Sama z siebie byłam dumna
meago nie mam pojęcia jak Ci pomóc, ja wojny ze swoim dość porządne miałam na początku mieszkania razem. Na szczęście nie rozrzucał rzeczy bo jego ex to robiła i on musiał to sprzątać, ale walczyłam np o to żeby skarpetek ze sobą nie plątał wrzucając do kosza z brudną bielizną bo potem każdą jedną osobno musiałam wysupływać przed praniem a jak zapomniałam to wyjmowałam z pralki taki mokry węzeł nie wyprany do końca :/
Walka trwałą krótko, wszystko związane skarpetki zostawiałam nie piorąch ich...wystarczyło że raz rano nie miał czystych
Teraz walczę z brundą toaletą :/ ale to jest nie do pokonania, nie wiem jak można zostawiać po sobie brudną łazienkę, jak się goli to zarost mam nawet w szczoteczce do zębów, podłoga jak u fryzjera no i oczywiście wielka kałuża na kafelkach zadeptana kapciami. I też w końcu ja biedna ląduję na kolanach i to sprzątam, on wtedy się unosi że mam tego nie robić, ale żeby sam z siebie wychodząc wziął to wytarł to nie - liczy chyba na to że ja nie zauważę, albo posprzątam nie marudząc - ale nie odpuszczam i ględzę za każdym razem.
Wydaje mi się że do tych rozrzucachy ciuchów trzeba podejść jakoś taktycznie...bez ognia się chyba nie obejdzie. Ja bym chyba zrobiła awanturę albo zbierała te rzeczy i kładła mu na kolanach. Koleżanka jak weszła w wojne z mężem to podobnie jak bodaj annie tu pisała - robiła mu wstyd przed kumplami, i np do torby ze sniadaniem do pracy wrzucała włoszczyznę albo ziemniaki. Zawsze można się przestać odzywać i gdy w końcu załapie że milczysz (bo to też pewnie potrwa) to wyłożyć jak krowie na miedzy że masz dość bycia sprzątaczką bo za takie usługi to się płaci, jesteś żoną i sprzątanie po nim to jest jest Twoja praca. Ja to po prostu któregoś razu wyszłam i poszłam do matki, nie odbierałam od niego telefonów. Jezuuu jaki on przerażony zadzwonił do mojej mamy - gdzie ja jestem i czy może przyjść. Lało jak z cebra, stał pod blokiem mamy z godzinę, tylko psa mi szkoda było więc wyszłam do nich. Grunt to chyba konsekwencja, coś jak działanie zdartej płyty - bez krzyku, na codzień - typu, pozmywaj proszę...kwardans później...pozmywaj prosiłam... w końcu mój ma dośc i zmywa, ja się przestałam denerwować tym że muszę się o to prosić bo efekt mam - jest w końcu pozmywane a to gderanie jakoś samo ze mnie wychodzi więc w codziennym życiu nie przeszkadza Ciąza sporo teraz pomaga bo już kilka razy zostawiłam zmywanie w połowie łapiąc się za plecy i mówiąc "pier***le nie mogę tak stać" no i on wtedy działa na zasadzie rycerza - wybawia mnie z rąk zlewu i zmywa sam
No i chyba podstawą jest to żeby nie robić za niego, bo w końcu on przywyknie nawet do gderania, na zasadę - pogdera i ogarnie sama. A to już dramat się z tego zrobi :/
Oj się rozpisałam
Ale fajnie, wczoraj wróciłam w okolicach 16, zjadłam chińczyka bo w domu nic do jedzenia nie było i padłam spać, wstałam o 20, prysznic i poszłam spać dalej Prawie odespałam już ten pobyt w szpitalu
Po wstępnych zapowiedziach że M powiesi zasłony pod moją nieobecność bo akurat je prałam przed tym szpitalem, skończyło się na tym że zasłony nadal czekają aż ja je uprasuję
W domu jakiegoś większego syfu nie było, ale momentalnie widać brak babskiej ręki - klasycznie pies z kroplą wody w misce i pustą miską "jedzeniową" Naczynia na suszarce spiętrzone tak że cud, że nie odpadła od ściany - widać M uważa że one w magiczny sposób w nocy same do szafek się chowają
Uwielbiam jesień, nawet jak pada. Coś jest w tej porze roku, może troszkę nostalgii, może to że częściej się człowiek przytula w takie długie wieczory Jakoś na jesini łatwiej mi idzie sprzątanie, gotowanie, nie szkoda mi dnia bo i tak jest ciemno
W poniedziałek muszę jeszcze podjechać do szpitala po wypis i chcą mi jeszcze raz obejrzeć szyjkę na USG bo 3 lekarzy robiło już badania i każdy uważał co innego - jedni że jest lekko rozwarta inni że nie :/ więc po paru dniach chcą to zobaczyć.
My wózek będziemy kupować na początku października, zdecydowaliśmy się na Jedo Fyn i jakoś tak mi zostało, nawet nie rozglądam się za innymi - została kwestia koloru ale ja do tego jakoś wagi nie przykładam.
Przeglądałam własnie listę wyprawkową, i widzę że zostało naprawdę niewiele. Wszystko się kupi na tą wypłatę po niedzieli i będzie z głowy. Torba do szpitala chcąc nie chcąc sama się już troszkę zrobiła, jak dobrze że ja jestem z tych planujących i część rzeczy miałam poodkładanych na pobyt w szpitalu Sama z siebie byłam dumna
meago nie mam pojęcia jak Ci pomóc, ja wojny ze swoim dość porządne miałam na początku mieszkania razem. Na szczęście nie rozrzucał rzeczy bo jego ex to robiła i on musiał to sprzątać, ale walczyłam np o to żeby skarpetek ze sobą nie plątał wrzucając do kosza z brudną bielizną bo potem każdą jedną osobno musiałam wysupływać przed praniem a jak zapomniałam to wyjmowałam z pralki taki mokry węzeł nie wyprany do końca :/
Walka trwałą krótko, wszystko związane skarpetki zostawiałam nie piorąch ich...wystarczyło że raz rano nie miał czystych
Teraz walczę z brundą toaletą :/ ale to jest nie do pokonania, nie wiem jak można zostawiać po sobie brudną łazienkę, jak się goli to zarost mam nawet w szczoteczce do zębów, podłoga jak u fryzjera no i oczywiście wielka kałuża na kafelkach zadeptana kapciami. I też w końcu ja biedna ląduję na kolanach i to sprzątam, on wtedy się unosi że mam tego nie robić, ale żeby sam z siebie wychodząc wziął to wytarł to nie - liczy chyba na to że ja nie zauważę, albo posprzątam nie marudząc - ale nie odpuszczam i ględzę za każdym razem.
Wydaje mi się że do tych rozrzucachy ciuchów trzeba podejść jakoś taktycznie...bez ognia się chyba nie obejdzie. Ja bym chyba zrobiła awanturę albo zbierała te rzeczy i kładła mu na kolanach. Koleżanka jak weszła w wojne z mężem to podobnie jak bodaj annie tu pisała - robiła mu wstyd przed kumplami, i np do torby ze sniadaniem do pracy wrzucała włoszczyznę albo ziemniaki. Zawsze można się przestać odzywać i gdy w końcu załapie że milczysz (bo to też pewnie potrwa) to wyłożyć jak krowie na miedzy że masz dość bycia sprzątaczką bo za takie usługi to się płaci, jesteś żoną i sprzątanie po nim to jest jest Twoja praca. Ja to po prostu któregoś razu wyszłam i poszłam do matki, nie odbierałam od niego telefonów. Jezuuu jaki on przerażony zadzwonił do mojej mamy - gdzie ja jestem i czy może przyjść. Lało jak z cebra, stał pod blokiem mamy z godzinę, tylko psa mi szkoda było więc wyszłam do nich. Grunt to chyba konsekwencja, coś jak działanie zdartej płyty - bez krzyku, na codzień - typu, pozmywaj proszę...kwardans później...pozmywaj prosiłam... w końcu mój ma dośc i zmywa, ja się przestałam denerwować tym że muszę się o to prosić bo efekt mam - jest w końcu pozmywane a to gderanie jakoś samo ze mnie wychodzi więc w codziennym życiu nie przeszkadza Ciąza sporo teraz pomaga bo już kilka razy zostawiłam zmywanie w połowie łapiąc się za plecy i mówiąc "pier***le nie mogę tak stać" no i on wtedy działa na zasadzie rycerza - wybawia mnie z rąk zlewu i zmywa sam
No i chyba podstawą jest to żeby nie robić za niego, bo w końcu on przywyknie nawet do gderania, na zasadę - pogdera i ogarnie sama. A to już dramat się z tego zrobi :/
Oj się rozpisałam
Ostatnia edycja:
Witajcie z rana!
Mamo Kangura uśmiałam się z Twojej śmietnikowej przygody ale ja bym się chyba wkurzyła na Twoim miejscu na męża, że Ci nie powiedział wcześniej o tym paragonie, skoro wiedział, że pewnie będziesz szukać;-)
Meago jak czytałam Twojego posta, to pierwsze, co mi przyszło do głowy, to nie sprzątać jego rzeczy tak długo, aż zobaczą to jacyś goście. U annie. zadziałało Może wstyd sprawi, że się ogarnie, bo przecież doskonale widać, kto generuje syf, skoro wszędzie porządek, tylko jego gacie na środku;-)
Swoją drogą niby mówi się, że to wina naszych kochanych teściowych, że synkowie nie sprzątają, mój to chyba wyjątek pod tym względem, bo raczej syfu nie robi, a wychowany jest tak, że mamusia mu wszystko pod nos podtykała, a on w domu nie robił kompletnie nic:/ Pewnie to kwestia charakteru, bo mój jest perfekcjonistą pod każdym (prawie) względem. Chociaż jak teraz o tym myślę, to puste opakowania po ciastkach w salonie mi zostawia... i jeszcze w łazience też po sobie np. lustra nie wytrze, jak zachlapie, ale to jakoś przeżyję. To raczej ja jestem bałaganiarą, sprzątam biegiem i po łebkach na 10min przed jego powrotem z pracy
Akaiah super, że jesteś zadowolona z wózka!
Ula, fajnie, że jesteś już w domu. U mnie niestety jest tak, że kuchnia to moja działka, on tylko jajecznicę robi na niedzielne śniadanie. Robi, nie zmywa. Gdybym ja w połowie zmywania się gorzej poczuła, to musiałabym przerwać i dokończyć później. Na szczęście mamy zmywarkę, ale garnki, patelnie czy jakieś większe miski i tak myję ręcznie, bo mi się wszystko nie mieści.
Żadnych planów na dziś nie mam, pewnie tylko na plac zabaw z młodym skoczymy.
Mamo Kangura uśmiałam się z Twojej śmietnikowej przygody ale ja bym się chyba wkurzyła na Twoim miejscu na męża, że Ci nie powiedział wcześniej o tym paragonie, skoro wiedział, że pewnie będziesz szukać;-)
Meago jak czytałam Twojego posta, to pierwsze, co mi przyszło do głowy, to nie sprzątać jego rzeczy tak długo, aż zobaczą to jacyś goście. U annie. zadziałało Może wstyd sprawi, że się ogarnie, bo przecież doskonale widać, kto generuje syf, skoro wszędzie porządek, tylko jego gacie na środku;-)
Swoją drogą niby mówi się, że to wina naszych kochanych teściowych, że synkowie nie sprzątają, mój to chyba wyjątek pod tym względem, bo raczej syfu nie robi, a wychowany jest tak, że mamusia mu wszystko pod nos podtykała, a on w domu nie robił kompletnie nic:/ Pewnie to kwestia charakteru, bo mój jest perfekcjonistą pod każdym (prawie) względem. Chociaż jak teraz o tym myślę, to puste opakowania po ciastkach w salonie mi zostawia... i jeszcze w łazience też po sobie np. lustra nie wytrze, jak zachlapie, ale to jakoś przeżyję. To raczej ja jestem bałaganiarą, sprzątam biegiem i po łebkach na 10min przed jego powrotem z pracy
Akaiah super, że jesteś zadowolona z wózka!
Ula, fajnie, że jesteś już w domu. U mnie niestety jest tak, że kuchnia to moja działka, on tylko jajecznicę robi na niedzielne śniadanie. Robi, nie zmywa. Gdybym ja w połowie zmywania się gorzej poczuła, to musiałabym przerwać i dokończyć później. Na szczęście mamy zmywarkę, ale garnki, patelnie czy jakieś większe miski i tak myję ręcznie, bo mi się wszystko nie mieści.
Żadnych planów na dziś nie mam, pewnie tylko na plac zabaw z młodym skoczymy.
Jolka6621
Fanka BB :)
Witam się i ja
Współczuję Wam takich bałaganiarzy. Ja na szczęście nie mam z moim M takiego problemu. Nauczony jest porządku, tzn. sprząta swoje ubrania, nawet sam sobie je upierze. Ma taki nawyk, bo wie, że za granicą nikt za niego sprzątał nie będzie, a dużym plusem było też to, że jego matka nie sprzątała za nim w młodości, tylko sam musiał dbać o swój pokój.
Ja dopiero przed śniadaniem. Dziś wyjątkowo nie obudziłam się w nocy na siku. Ale za to miałam taki koszmar.... śniło mi się, że mam staż w szpitalu. Ktoś wezwał karetkę, kazali mi z nimi jechać, a ja nic nie miałam, krzyczałam, żeby ktoś mi dał torbę lekarską. Okazało się, że jakaś babcia ma jakieś dziwne schorzenie, a ja nawet nie wiem co jej zapisać. Po skończonym dniu pracy odebrał mnie mój M z synkiem. Na oko miał już 2 lata. Poszliśmy nad rzekę i tam nasz synek przewrócił się do tyłu i uderzył głową o kamień. I usłyszałam takie puknięcie, jakby mu czaszka pękła. Zaniosłam go na rękach do szpitala, tak bardzo płakaliśmy z M, a lekarz go zoperował i wyśmiał nas, że nic mu nie jest, a my siejemy panikę. Obudziłam się z krzykiem.
Wczoraj miałam spięcie z moim M, aż mu obiecałam, że obsmaruję go na forum, ale póki co odpuszczam
Mam taki mały problem. Od kilku dni swędzą mnie stopy i pięty, a skóra na nich zrobiła się bardzo sucha. Macie jakiś pomysł czym je nawilżyć?
Współczuję Wam takich bałaganiarzy. Ja na szczęście nie mam z moim M takiego problemu. Nauczony jest porządku, tzn. sprząta swoje ubrania, nawet sam sobie je upierze. Ma taki nawyk, bo wie, że za granicą nikt za niego sprzątał nie będzie, a dużym plusem było też to, że jego matka nie sprzątała za nim w młodości, tylko sam musiał dbać o swój pokój.
Ja dopiero przed śniadaniem. Dziś wyjątkowo nie obudziłam się w nocy na siku. Ale za to miałam taki koszmar.... śniło mi się, że mam staż w szpitalu. Ktoś wezwał karetkę, kazali mi z nimi jechać, a ja nic nie miałam, krzyczałam, żeby ktoś mi dał torbę lekarską. Okazało się, że jakaś babcia ma jakieś dziwne schorzenie, a ja nawet nie wiem co jej zapisać. Po skończonym dniu pracy odebrał mnie mój M z synkiem. Na oko miał już 2 lata. Poszliśmy nad rzekę i tam nasz synek przewrócił się do tyłu i uderzył głową o kamień. I usłyszałam takie puknięcie, jakby mu czaszka pękła. Zaniosłam go na rękach do szpitala, tak bardzo płakaliśmy z M, a lekarz go zoperował i wyśmiał nas, że nic mu nie jest, a my siejemy panikę. Obudziłam się z krzykiem.
Wczoraj miałam spięcie z moim M, aż mu obiecałam, że obsmaruję go na forum, ale póki co odpuszczam
Mam taki mały problem. Od kilku dni swędzą mnie stopy i pięty, a skóra na nich zrobiła się bardzo sucha. Macie jakiś pomysł czym je nawilżyć?
reklama
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 179 tys
- Odpowiedzi
- 52
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 18 tys
- Wyświetleń
- 1M
Podziel się: