Cześć Dziewczyny!
Chciałam się przywitać i dołączyć do Waszego grona. Mam 29 lat, OM miałam 14 lipca, data porodu wg kalkulatora to 19 kwietnia. Podczytuję to forum od jakiegoś czasu, ale odezwać się miałam zamiar dopiero po pierwszym USG, gdy już będę wiedziała, że jest dobrze. Niestety na to USG jeszcze muszę trochę poczekać
Niestety moja sytuacja jest trochę skomplikowana, ze względu na jakąś złożoną wadę macicy. Sam fakt, że zaszłam w ciążę jest dla nas niesamowitym cudem, przez 5 lat nigdy nie miałam pozytywnego testu. A tym razem trafił się akurat w momencie kiedy kompletnie się tego nie spodziewaliśmy... To był akurat pierwszy miesiąc, kiedy zaczęłam mierzyć sobie temperaturę, bo chciałam sprawdzić czy mimo tej wady wszystko jakoś normalnie działa, ale ze względu na urlopy i wyjazdy miałam problem z utrzymaniem regularności we wczesnym wstawaniu i mierzeniu. No i myślałam, cóż, ten cykl poszedł na zmarnowanie, od następnej miesiączki bardziej się przyłożę.... A następna miesiączka nie przyszła... na szczęście
Ale dzięki tym pomiarom znam dokładną datę, kiedy nasze starania okazały się owocne
Niestety jak pisałam trudno mi o optymizm. Przez tych kilka lat miałam robione różne badania, żadne nie stwierdziły jednoznacznie co mi jest, dlatego tak naprawdę nie wiem, ile jest szans na powodzenie. Wiem jednak, że te szanse są duuużo mniejsze niż standardowo i tak naprawdę skończenie tego magicznego 12 tygodnia wcale nie sprawi, że ryzyko będzie mniejsze. W piątek byłam u ginekologa. Zlecił mi wykonanie pierwszych badań oraz oczywiście USG, ale powiedział, że dopiero po niedzieli, skrytykował trochę mój pośpiech i chęć jak najszybszego zobaczenia maleństwa. W tym przypadku bombardowanie fasolki promieniami wtedy, gdy może jeszcze nic nie będzie widoczne, jest tylko niepotrzebnym ryzykowaniem. Za tydzień miałam zacząć urlop, odradził mi wszelkie dalekie podróże, bo "jeśli się coś stanie to lepiej być na miejscu". Odradził mi też np. jazdę na rowerze nawet na krótkie dystanse, bo przekazywane są przez siodełko ogromne wstrząsy.
Jak to powiedział, jest to ciąża wysokiego ryzyka, to powinna być teraz najważniejsza rzecz, której cała reszta musi być podporządkowana. Użył też określenia, że to moja pierwsza "i być może ostatnia" ciąża (cały czas dzwoni mi to w głowie, ale być może się nie myli). Trochę jednak trudno jest mi leżeć, oszczędzać się i odpoczywać jeśli w zasadzie czuję się całkowicie normalnie (poza lekkimi bólami brzucha i piersi), a po tych kilku latach przekonania o niepłodności w zasadzie informacja ta chyba jeszcze nie do końca do mnie nie dotarła, albo boję się ją przyjąć do świadomości.
W środę mam to USG, trochę się go obawiam bo też różne rzeczy mogą na nim wyjść.
Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale na razie w zasadzie cały ten fakt jest znany wyłącznie mi i Mojemu, nie chcemy się spieszyć z tym newsem. Troszkę Wam zazdroszczę że możecie z większą pewnością myśleć o ciążowych ciuszkach, wybieraniu imion itp, ja na razie wybiegam myślami tylko tydzień do przodu. Ale może z czasem to się zmieni - po iluś kolejnych tygodniach