reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

.::: Mamusie kwiecień 2014:::.

Kali wiem, że z siostrami różnie bywa bo sama nie raz się kłóciłam z moją, raz to tak bardzo, że nie rozmawiałyśmy przez ok rok, ale jednak to więź siostrzana :tak:

Również mi brzuch już wywaliło MASAKRA
Dziś rano mój A.pojechał i wróci dopiero jutro, a ja strasznie nie lubię spać bez niego :-(

Edit. Nicia mam tak jak Ty robi mi się niedobrze i muszę coś zjeść, albo jak już mnie muli to też coś przekąszam bo choć na chwilę wtedy przestaje.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Cześć Dziewczyny!

Chciałam się przywitać i dołączyć do Waszego grona. Mam 29 lat, OM miałam 14 lipca, data porodu wg kalkulatora to 19 kwietnia. Podczytuję to forum od jakiegoś czasu, ale odezwać się miałam zamiar dopiero po pierwszym USG, gdy już będę wiedziała, że jest dobrze. Niestety na to USG jeszcze muszę trochę poczekać:(
Niestety moja sytuacja jest trochę skomplikowana, ze względu na jakąś złożoną wadę macicy. Sam fakt, że zaszłam w ciążę jest dla nas niesamowitym cudem, przez 5 lat nigdy nie miałam pozytywnego testu. A tym razem trafił się akurat w momencie kiedy kompletnie się tego nie spodziewaliśmy... To był akurat pierwszy miesiąc, kiedy zaczęłam mierzyć sobie temperaturę, bo chciałam sprawdzić czy mimo tej wady wszystko jakoś normalnie działa, ale ze względu na urlopy i wyjazdy miałam problem z utrzymaniem regularności we wczesnym wstawaniu i mierzeniu. No i myślałam, cóż, ten cykl poszedł na zmarnowanie, od następnej miesiączki bardziej się przyłożę.... A następna miesiączka nie przyszła... na szczęście:) Ale dzięki tym pomiarom znam dokładną datę, kiedy nasze starania okazały się owocne;)

Niestety jak pisałam trudno mi o optymizm. Przez tych kilka lat miałam robione różne badania, żadne nie stwierdziły jednoznacznie co mi jest, dlatego tak naprawdę nie wiem, ile jest szans na powodzenie. Wiem jednak, że te szanse są duuużo mniejsze niż standardowo i tak naprawdę skończenie tego magicznego 12 tygodnia wcale nie sprawi, że ryzyko będzie mniejsze. W piątek byłam u ginekologa. Zlecił mi wykonanie pierwszych badań oraz oczywiście USG, ale powiedział, że dopiero po niedzieli, skrytykował trochę mój pośpiech i chęć jak najszybszego zobaczenia maleństwa. W tym przypadku bombardowanie fasolki promieniami wtedy, gdy może jeszcze nic nie będzie widoczne, jest tylko niepotrzebnym ryzykowaniem. Za tydzień miałam zacząć urlop, odradził mi wszelkie dalekie podróże, bo "jeśli się coś stanie to lepiej być na miejscu". Odradził mi też np. jazdę na rowerze nawet na krótkie dystanse, bo przekazywane są przez siodełko ogromne wstrząsy.

Jak to powiedział, jest to ciąża wysokiego ryzyka, to powinna być teraz najważniejsza rzecz, której cała reszta musi być podporządkowana. Użył też określenia, że to moja pierwsza "i być może ostatnia" ciąża (cały czas dzwoni mi to w głowie, ale być może się nie myli). Trochę jednak trudno jest mi leżeć, oszczędzać się i odpoczywać jeśli w zasadzie czuję się całkowicie normalnie (poza lekkimi bólami brzucha i piersi), a po tych kilku latach przekonania o niepłodności w zasadzie informacja ta chyba jeszcze nie do końca do mnie nie dotarła, albo boję się ją przyjąć do świadomości.

W środę mam to USG, trochę się go obawiam bo też różne rzeczy mogą na nim wyjść.

Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale na razie w zasadzie cały ten fakt jest znany wyłącznie mi i Mojemu, nie chcemy się spieszyć z tym newsem. Troszkę Wam zazdroszczę że możecie z większą pewnością myśleć o ciążowych ciuszkach, wybieraniu imion itp, ja na razie wybiegam myślami tylko tydzień do przodu. Ale może z czasem to się zmieni - po iluś kolejnych tygodniach;)
 
Mojeboje- witam i gratuluje. Głowa do góry myśle że my wszystkie tu czujemy się podobnie jak ty nie dowierzamy zamartwiMamy się i ogólnie jestesmy lekko zszokowane. A w zasadzie na czym polega ta twoja choroba ze lekarz takie czarne wizje przed tobą roztacza. Od siebie powiem ci jeszcze tyle ze cuda sie zdarzają i czasami najbardziej beznadziejne przypadki konczą się happyendem.
 
mojeboje - gratuluje, i tez przyłączam się do niedowierzania, ja mam takie momenty, że sobie wyobrazam jak to będzie, złapię się na myśleniu o zakupach czy wózku, ale potem zaraz odrzucam te myśli bo nie wiadomo jak to będzie i wogóle. To moj mąż już bardiej nazywa mnie ciężarną, a najczęściej myślę, by sie nie przyzwyczajać za bardzo, by potem nie oszaleć z rozpaczy w razie komplikacji. Tak więc myślę, że większość kobiet tak ma.

Nie wiem jakie są u Ciebie komplikacje, ale moje dwie koleżanki miały diagnozy, że raczej nic z tego nie będzie, a teraz mają dzieci. Najważniejsze, że dzidziuś się zagnieździł, trzymam kciuki :)
 
Mojeboje - witaj i gratulacje! Wiem co to stres w ciąży, bo w I ciąży leżałam w szpitalu z cholestazą, a lekarze nie mieli czasu mi nic wytłumaczyć, za to w internecie naczytałam się strasznych rzeczy i do końca w głowie miałam "wewnątrzmaciczne obumarcie płodu", skońćzyło się dobrze i co więcej nie wiadomo w końcu czy miałam tą cholestazę, bo po odstawieniu leków, złe wyniki wątroby nie wróciły i prawdopodobnie swędzenie i złe wyniki krwi były spowodowane zatruciem (w 30 tyg), ale swoje 5 tyg przeleżałam w szpitalu (od 32 tyg do 37 tyg) i do końca się już stresowałam. Mam nadzieje, że u Ciebie też się wszystko dobrze skończy, ale wiem, że nie jest łatwo się nie stresować.
 
Madzia piękne II, beta musi być już wysoka, że obie krechy takie mocne :) Uwieeeerz!!!! Apropos słodkiego, to ja z synkiem też się zajadałam słodyczami, od mięsa mnie odpychało ;)
Agutka to Twojw ciasto wygląda masakrycznie obłednie mmmmmmmmmmm Nie jesteś sama z tym brzuchem :p Mnie zawsze wywala przed okresem, a że tym razem go już nie było to i brzuch się ostał hihi W jedne spodnie już się wciskam z trudem :/
Olka a Ty na nfz czy prywatnie chodzisz? Przyjemnego czasu z siorką :)
Kali może bioderka się rozchodzą..
Mojeboje gratulacje i spokojnych, wręcz nudnych najbliższych miesięcy ;) Należy Ci się po takiej walce!

Urodzinki zaliczone, pyszności pochłonięte, tort pralinowy od Sowy to jest kosmiczny smak ;) Powiedziałam kuzynce, tzn. mamie mojej chrześniaczki, a ona na to "wiedziałam sis wiedziałam, po cyckach wiedziałam, bo u nas w rodzinie takie naturalnie się nie zdarzają hahaha". A do tego była laska, która jest już po 40tce i właśnie kończy 17 tydzień! Wywalczyli w końcu upragnione maleństwo - super! Ona jest oddziałową na dziedziaczkach w szpitalu i kilka razy mi służyła poradą i pomocą w pierwszych tygodniach życia mojego Jasia, kochana kobieta. Ogromnie się cieszę, że im się udało!!
Powiedziałam też mojej mamie i bratu - jest radocha hihihi Została nam strona T do obwieszczenia nowiny..
No i muszę zaraz naskrobać maila do pracy, ciekawe jak zareagują na wieść, że nie będzie mnie przez najbliższe 2 lata :O
 
hej dziewczynki!

Ale piekna, sloneczna pogoda!
Wiecie co? poklocilam sie wczoraj z mezem, bo caly czas rozmawiamy o naszych wakacjach- przypomne- Hiszpania z przelotem.
On mi mowi, ze boi sie o dzidziusia, bo ja sie bede mega denerwowac w samolocie- bo ja sie boje latac i obrocz zmieniajacgo sie cisnienia to moje nerwy beda bardziej niebezpieczne i zebym sie nie denerwowala...
No to ja mu mowie, ze to niezalezne ode mnie, szczegolnie ze w jedna i druga strone po 2 loty i to drugi bedzie trwal ok 4 godzin...


Nie wiem, wahamy sie, najgorsze, ze wszystko oplacone i nie wiem, czy kogos znajdziemy na nasze miejsce...
 
Hej,pisałam tu wcześniej,ale później miałam różne sprawy i za bardzo nie mogłam,bo mamy mnóstwo dziwnych decyzji do podjęcia :-( Ale obiecuję się poprawić ;-)
Madziolina:ja latałam w ciąży i w pierwszej i w drugiej też.
I powiem tak-w pierwszej leciałam w okolicach 6 tygodnia,bo już mieliśmy wszystko opłacone itp.do Szwecji,w dwie strony.Lot normalnie,nie lubię latać-bo bolą mnie uszy zazwyczaj,ale jakoś przetrwałam.W pierwszą stronę był luz,w drugą stronę ze dwa dni przed odlotem pokłóciłam się z mężem(chyba hormony ciążowe)-że ma mi zamówić prom,bo ja już nigdy w życiu nie wsiądę w ciąży do samolotu-naczytałam się różnych rzeczy w internecie itp.Ale jakoś musiałam przetrwać lot-kilka dni po powrocie miałam słuchanie serduszka na usg,i jak już je usłyszałam,to już nabrałam wiary,że lot w niczym nie zaszkodził.Ale co się nadenerwowałam to moje...
Teraz w ciąży też leciałam z Anglii do Wawy-i już nie miałam innego wyjścia jak lecieć,bo w trakcie urlopu dowiedziałam się,że jestem w ciąży.Ale druga ciąża jest już inna,przynajmniej u mnie-bardziej na luzie,bo już jedno szczęście w domu mami wiem,że nerwy w niczym nie pomagają.
Z jednej strony szkoda Waszych wakacji,a z drugiej nie wiem czy bym poleciała.Ja jestem zdania,że jak ciąża jest silna to bardzo dużo zniesie,a np.mi podpowiadała intuicja co mogę robić w ciąży,a czego nie-i robiłam mnóstwo wysiłkowych rzeczy w pierwszej ciąży,generalny remont mieszkania i kupę innych rzeczy.
 
Ostatnia edycja:
reklama
mojeboje gratuluję ci z całego serca , nie przejmuj się aż tak tym co ci mówi lekarz że to może być pierwsza i ostatnia ciąża , po pierwsze nie powinien tak ci mówić tylko cie podtrzymać i cieszyć się razem z tobą że w końcu ci się udało.
Jak będziesz oszczędzać się na pewno wszystko będzie dobrze. Czasami zachodzą w ciąży kobiety które z opinii lekarzy nie mogą.
Tak że głowa do góry, ważne że już rośnie w tobie twoje szczęście i tylko z tym masz się liczyć :)
 
Do góry