grazka81
Początkująca w BB
Witam serdecznie jeszcze raz po długiej przerwie wszystkie mamuśki. Codziennie czytam nasz wątek ale z braku czasu jakoś nie udało mi się nigdy wyskrobać posta. Czynię to dzisiaj. ;-)
Ja już mam za sobą dwie wizyty u ginekologa. Dodam tylko że obie były na nfz. Na każdej miałam wykonane usg a na ostatnim słyszałam bicie serduszka. Następna wizyta za prawie 2 tygodnie i już zostałam poinformowana że mam pojawić się z mężem bo będę miała robione wstępne usg prenatalne czy coś takiego i że mąż będzie miał okazję zobaczyć maluszka.
Objawy naturalnie są i meczą mnie potwornie, zwłaszcza nudności i towarzyszące im odruchy wymiotne.
Mojeboje ja od 15 roku życia słyszałam że szansa na zajście w ciąże (w moim przypadku) będzie niska. Dlaczego? Otóż jak miałam 15 lat usunięto mi jajnik. Wiadomo że miało to miejsce w okresie dojrzewania i lekarze nie potrafili mi odpowiedzieć jak "potoczą się" losy mojego drugiego jajnika. Na każdej wizycie u gina słyszałam że ten jajnik co jest może nie być wystarczająco "dobry", że pewnie nie jest drożny itp. A jednak jestem w 8tc4d. I póki co (odpukać w niemalowane) wszystko jest ok. Dzidzia rośnie a ciąża rozwija się tak jak powinna. (oczywiście mam aplikować sobie luteinę ale to bardziej zachowawczo) I wiesz co....na pierwszej wizycie usłyszałam również, że po pierwsze: mam się tak nie cieszyć że jestem w ciąży bo ja jestem już stara (32 lata) na pierwsze dziecko i prawdopodobieństwo poronienia jest bardzo wysokie; po drugie: mam podejść do tej ciąży jak do pierwszej i ostatniej w życiu tzn. leżeć, zero seksu, zero wyjazdów. A największy hit: I żeby mi nie przyszło do głowy rozpaczać z powodu poronienia...mam się cieszyć że nie urodzę warzywa na które będzie musiało całe społeczeństwo płacić. I wiesz co zrobiłam...po tych wszystkich latach chodzenia do tego samego lekarza, zmieniłam go. Więc...głowa do góry! Będzie dobrze.
A z zachcianek to muszę się przyznać że namiętnie chodzę do mojego baru i zamawiam barszczyk, dziwne to trochę bo ja barszczu nie lubię ale zauważyłam że rewelacyjnie gasi u mnie pragnienie.
Ja już mam za sobą dwie wizyty u ginekologa. Dodam tylko że obie były na nfz. Na każdej miałam wykonane usg a na ostatnim słyszałam bicie serduszka. Następna wizyta za prawie 2 tygodnie i już zostałam poinformowana że mam pojawić się z mężem bo będę miała robione wstępne usg prenatalne czy coś takiego i że mąż będzie miał okazję zobaczyć maluszka.
Objawy naturalnie są i meczą mnie potwornie, zwłaszcza nudności i towarzyszące im odruchy wymiotne.
Mojeboje ja od 15 roku życia słyszałam że szansa na zajście w ciąże (w moim przypadku) będzie niska. Dlaczego? Otóż jak miałam 15 lat usunięto mi jajnik. Wiadomo że miało to miejsce w okresie dojrzewania i lekarze nie potrafili mi odpowiedzieć jak "potoczą się" losy mojego drugiego jajnika. Na każdej wizycie u gina słyszałam że ten jajnik co jest może nie być wystarczająco "dobry", że pewnie nie jest drożny itp. A jednak jestem w 8tc4d. I póki co (odpukać w niemalowane) wszystko jest ok. Dzidzia rośnie a ciąża rozwija się tak jak powinna. (oczywiście mam aplikować sobie luteinę ale to bardziej zachowawczo) I wiesz co....na pierwszej wizycie usłyszałam również, że po pierwsze: mam się tak nie cieszyć że jestem w ciąży bo ja jestem już stara (32 lata) na pierwsze dziecko i prawdopodobieństwo poronienia jest bardzo wysokie; po drugie: mam podejść do tej ciąży jak do pierwszej i ostatniej w życiu tzn. leżeć, zero seksu, zero wyjazdów. A największy hit: I żeby mi nie przyszło do głowy rozpaczać z powodu poronienia...mam się cieszyć że nie urodzę warzywa na które będzie musiało całe społeczeństwo płacić. I wiesz co zrobiłam...po tych wszystkich latach chodzenia do tego samego lekarza, zmieniłam go. Więc...głowa do góry! Będzie dobrze.
A z zachcianek to muszę się przyznać że namiętnie chodzę do mojego baru i zamawiam barszczyk, dziwne to trochę bo ja barszczu nie lubię ale zauważyłam że rewelacyjnie gasi u mnie pragnienie.