Witam i ja przedpołudniowo (bo porannie to już raczej nie jest). Strasznie niewyspana jestem dzisiaj. Wczoraj dorabialiśmy synka ;-) więc później zasnęłam, w nocy Tymek się kręcił i płakał że mu misio z łóżeczka wypadł, a potem ostateczna pobudka znowu o 5.45. Masakra. Nie mogłam się z łóżka podnieść. Do tego jeszcze oko mnie boli i łzawi. Ratuje się kawą i mam nadzieję że chociaż trochę pomoże, bo za jakąś godzinkę muszę wyjść. Czekają mnie zakupy, wizyta u babci, notariusz. Może do 16 się wyrobie. Potem chwila odpoczynku no i wieczorkiem do znajomych. Na szczęście okazało się że jednej pary nie będzie, a znajoma do której idziemy musi jutro z rana jechać do Częstochowy, więc mam nadzieję że imprezka nie za długa. Ciekawe czy mężowi uda się tą koparkę na jutro załatwić.
Kroczek ja się wstrzymuje z zakupami wielkogabarytowymi bo mamy mało miejsca. Jak wstawimy do pokoju drugie łóżeczko i jeszcze komódkę to będzie naprawdę ciasno. A w kartonie też nie mamy tego gdzie trzymać. No i poza tym w przyszłym tygodniu czeka nas malowanie więc jeszcze trochę bałaganu będzie. Więc chce to wszystko przygotować jak już posprzątam.
Dobrze że z Zovitką wszystko w porządku. A Agutka widzę ze kolejna która się wpycha w kolejkę. Mam nadzieję że jeszcze trochę wytrzyma i że dzidzia jeszcze trochę podrośnie.
Mnie piersi w tej ciąży prawie wcale nie urosły. I prawie w ogóle nie bolały. Tylko czasami trochę. Siary też jeszcze nie mam, chociaż w poprzedniej ciąży już miałam. To znaczy jak ucisnę sutek to jakieś kropelki się pojawiają, ale tak same z siebie to nie. Mam nadzieję że po porodzie wszystko ładnie ruszy.
Rozstępów w tej ciąży brak
w poprzedniej miałam dwa na piersiach ale teraz są prawie niewidoczne. Oj dziękuje za te dobre geny.
Lecę doczytać pozostałe wątki i szykuje się powoli do wyjścia.