Oj to wspolczuje. kurujcie sie szybciutko Kochaniwitam,
czytam, ale nie pisze bo nie mam sił i czasu. Mąż leży w domu na antybiotyku, bo ma zapalenie płuc i nie może wychodzic z domu, ani zbliżać się do Julka. Julek złapał od niego wirusa przez co jest siedem razy bardziej marudny niż zwykle, no i też dostał antybiotyk - oczywiście nie mogę z nim wychodzić z domu. Do kompletu mnie tez coś bieże i póki mogę wychodzić z domu, ale Julka ze sobą nie zabiorę, bo nie mogę, a z mężem też go nie zostawię, bo nie mogą się do siebie zbliżać. I tak oto wszyscy siedzimy w naszych 60m2 unikając się nawzajem (co nie jest łatwe) i dojadając resztki jedzenia, które wynajduję w różnych zakamarkach. Do tego mam mnóstwo pracy, bo gonią mnie terminy, a telefon nie milknie nawet na chwilę. Chyba se w łeb zaraz strzele
mnie dzisiaj wkurzyli u lekarza. Jak bylam rok temu na szczepieniach to mowilam ze planuje karmic piersia. A Pani doktor ze spokoo, to za rok przyjechac i III dawke podamy. No i pojechalam. A ona do mnie ze jak karmie to sie nie aleca szczepic, mimo iz sa to tez przeciwciala. Myslalam ze ja palne..pol miasta przejechalam, a z Malym to juz nie lada wyprawa, zeby uslyszec ze sie nie da. Ehh...no ale nie ryzykuje, jesli sie nie szczepi to nie.