reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

.::: Mamusie kwiecień 2014:::.

Viltutti taki luz i opanowanie płynie z Twojego postu :rofl2: Super, dzięki, że dałaś znać co u Was!
Zovita trzymaj się :happy: nie wymyślę nic innego jak to, że musisz myśleć pozytywnie, masz swojego skarba przy sobie, niedługo wszystko się unormuje :tak: Dzieciaki zazwyczaj płaczą przy czynnościach pielęgnacyjnych, mam dwumiesięcznego bratanka i jakoś nie zauważam u niego anielskiego spokoju przy zakładaniu czegokolwiek ;-)
 
reklama
Dzisiaj mam całkowity brak energii :baffled:
Położyłam się na godzinkę, spałam może z 10 minut, ale dobre i to. Później pojechałam do sklepu - samochodem, bo jakoś nie mam dziś siły na spacerki. A teraz wzięłam się w końcu za obiad - dzisiaj fasolowa.
Ogólnie nic mi się nie chce, pogoda niezbyt nastraja do działania.

Moi_pas teraz już sobie przypomniałam. Dobrze, że jesteś pod kontrolą, ale życzę żeby udało Ci się do Twojego szpitala przenieść.
Viltutti super wieści i jaka pozytywna energia z nich płynie :-)
Kroczek mężuś dzisiaj przyjeżdża?
Truskawkowa dobrze, że w końcu zobaczyłaś, zrobisz przegląd i będzie ok.
Madziolina ja jeszcze nie rodzę ;-) W każdym razie tak mi się wydaje. W poniedziałek mam wizytę to się okaże co i jak. Ale mam przeczucie, że na razie nic się nie szykuje.
Zovita wszystko się ułoży, a synek z czasem przywyknie do wszystkiego.
 
No laski, ja każdej szczerym sercem życzę takiego porodu jak ja miałam i tym bardziej takiego dzieciątka... mówiłam, że będzie tak leniwe że nawet płakać mu się nie będzie chciało ;)
Powiem wam, że nastawienie duuużo daje, ja z foleyem latałam, jak to za przeroszeniem się mówi, jak z piórkiem w dupie ;) się wszyscy ze mnie śmiali że się cieszę jak dziecko w gwiazdkę ;) nie powiem, skurcze po oxytocynie to była najgorsza część programu, no ale trzeba to było przetrwać, ja obrałam taktyktę "nie ma mnie, nie ruszam się, nie oddycham" i jakoś przetrwałam, dopomógł lek przeciwbólowy po którym ponoć się odpływa i jest się na haju ale tylko godzinę działa. A moim przypadku nie odleciałam, tylko zastanawiałam się czy nie podali mi przez pomyłkę pawulonu, bo mi ciało zwiotczało tak, że nie mogłam później utrzymać gazu :p no a część z partymi to już ekspres aczkolwiek u mnie to było i tak ponoć długo po miałam krótkie skurcze i postępy były zbyt wolne w związku z czym musiałam zostać nacięta i lekarz musiał wycisnąć nieco małego. Ale nie powiem żeby było to tragiczne przeżycie.
Zdecydowanie gorzej było po, mimo że fizycznie czułam się ekstra :-) Ale było minęło, jesteśmy w domu i jest super!

A dzieciątko jakie mam idealne i grzeczne... :-) Tylko nie wiem jakim to cudem, mimo że ma 57cm długości to nie mamy ani jednego dobrego ubranka, wszystko wielgachne :angry:
 
DJMka - ja jestem panikara, więc pewnie już dawno siedziałabym na ip.
Viltutti - tak. Od razu narobiłaś innym ochoty na rodzenie ;-) to świetnie, że tak dobrze sobie radzicie.
Oliwia55 - w zeszłym tygodniu tak miałam - handra i złe samopoczucie. Ale teraz, odpukać, jest nieźle. Może i mnie dopadło wicie gniazda ;-)?
Zovita - oklepane to strasznie - ale będzie lepiej. Nie dziwię się, że się stresujesz tą żółtaczką, bo niby tak może być, ale zawsze to jednak choroba. Olaf trochę przybierze, unormuje mu się jedzenie i rytm dobowy i będzie o niebo lepiej.
Madziolina - ja tak jak Truskawkowa, mam nieokreślony termin cc i na razie specjalnie mi się nie spieszy. Odpowiadał by mi poród ok terminu czyli tak 11-14.04 - zobaczymy czy tak wyjdzie ;-)
Truskawkowa - ja podobnie zorientowalam się że nie mam ubezpieczenia. Dobrze że nikt nas w międzyczasie nie złapał ;-)
 
Cześć Dziewczyny,

Nie nadrobiłam jeszcze poprzednich wpisów i nie wiem czy dam radę, ale w wolnej chwili się postaram.
W poniedziałek wypisali nas ze szpitala i póki co docieramy się z Olafem. Muszę przyznać, że lekko nie jest. Dni lecą ekspresem a ja już zapomniałam co to znaczy być wyspanym. Jak nie karmie cyckiem, to odciągam pokarm i tak w koło. Młody marudny. Tzn może to kwestia tego, że jeszcze nie przyzwyczaił się do domowej rutyny, ale jeśli nie śpi i nie je, to ryczy. Ryczy przy zmianie pieluch, przy przebieraniu, przy toalecie i po przebudzeniu. Ponadto jest ciągle żółty. Wczoraj byłam z nim na pobraniu krwi ( to była traumaaaaaa ) i ma 12,57 bilirubiny, no ale póki co to jeszcze norma. U wcześniaków ponoć żółtaczka fizjologiczna trwa dłużej, niemniej stresuje mnie to strasznie i codziennie mu temperature mierze. We wtorek idziemy na pierwszą wizytę do pediatry i dostanę pewnie masę skierowań: do okulisty, kardiologa, na powtórne usg główki i bioderka. Jestem też ciekawa ile waży. Wypisali nas z wagą 2580 g więc straszna z niego drobina. Ech ciągle się póki co zamartwiam i chyba tak będzie póki się Młody nie odżółci i nie dobije do tych nieszczęsnych 3 kg.

Ech tyle moich smętów.

Gratuluję Dziewczynom, które już doczekały się pociech :-) Reszcie z Was życzę cierpliwości w oczekiwaniu.
Aaa i zapomniałabym. Podziękowania dla Kroczek za przekazywanie informacji o mnie i informowanie mnie co u Was słychać :happy:

Kochana bedzie dobrze, 3mam kciuki za to, zeby maly juz nie mial zoltej skorki i zeby mniej plakal, a i zeby karmienie sie unormowalo! trzeba przejsc ten okres! przytulam!
 
No laski, ja każdej szczerym sercem życzę takiego porodu jak ja miałam i tym bardziej takiego dzieciątka... mówiłam, że będzie tak leniwe że nawet płakać mu się nie będzie chciało ;)
Powiem wam, że nastawienie duuużo daje, ja z foleyem latałam, jak to za przeroszeniem się mówi, jak z piórkiem w dupie ;) się wszyscy ze mnie śmiali że się cieszę jak dziecko w gwiazdkę ;) nie powiem, skurcze po oxytocynie to była najgorsza część programu, no ale trzeba to było przetrwać, ja obrałam taktyktę "nie ma mnie, nie ruszam się, nie oddycham" i jakoś przetrwałam, dopomógł lek przeciwbólowy po którym ponoć się odpływa i jest się na haju ale tylko godzinę działa. A moim przypadku nie odleciałam, tylko zastanawiałam się czy nie podali mi przez pomyłkę pawulonu, bo mi ciało zwiotczało tak, że nie mogłam później utrzymać gazu :p no a część z partymi to już ekspres aczkolwiek u mnie to było i tak ponoć długo po miałam krótkie skurcze i postępy były zbyt wolne w związku z czym musiałam zostać nacięta i lekarz musiał wycisnąć nieco małego. Ale nie powiem żeby było to tragiczne przeżycie.
Zdecydowanie gorzej było po, mimo że fizycznie czułam się ekstra :-) Ale było minęło, jesteśmy w domu i jest super!

A dzieciątko jakie mam idealne i grzeczne... :-) Tylko nie wiem jakim to cudem, mimo że ma 57cm długości to nie mamy ani jednego dobrego ubranka, wszystko wielgachne :angry:

no to super, ze wszystko juz za Wami! a 57 cm to spory dzidziak i jak troche za duze, to nie ma co plakac, gorzej jakby bylo odwrotnie :szok:
 
I się przywitam a co :)

Co prawda już południe ale musiałam odespać swoje.. A ciężko było bo kurcze się przeziębiłam, kaszle jak gruźlik, zobaczę jak będę się czuła później bo może pójdę do rodzinnego zapytać co mogę na gardło brać żeby Maluszkowi nie zaszkodziło... Ale na razie pocę się jak świnia i nie mam samochodu żeby podjechać do lekarza a spacer sobie daruję bo mieszczę się tylko w cieniutką kurteczkę, taką bardziej wiatrówkę i to pewnie przez to mnie tak wzięło.. ahh

Viltutti Kochana jesteś tak pozytywną osobą, że można z Twojego nastawienia tylko brać przykład :-) Gratuluję grzecznego Synusia !!!
 
Hej Kobitki :-)!!!

Ja dziś mimo pobudek do toalety co 2h spałam jak zabita, jak bym rok nie spała...:-D dobrze, że mąż przed 11:00 zadzwonił bo inaczej biedny mój pies poszedłby na spacer jak on z pracy by wrócił czyli po 13:00, bo nie wiem czy sama bym wstała :szok:... A i rano mnie taki skurcz łydki złapał jak nie wiem co!!! Aż się dołek na palec zrobił tak ściągnęło ją do środka :szok: no masakra jakaś....

Zovitka wytrwałości życzę i oby Olaf jak najszybciej załapał rytm dnia i żebyście się razem sobą tylko cieszyli a nie smucili :tak:...

Viltutti no Ty to w czepku urodzona normalnie jesteś:tak::-)!!! Nie dość, że wszystko poszło po Twojej myśli to jeszcze teraz synuś cud miód no tylko zazdrościć i liczyć, że nam też się tak uda :tak:. I suuuper że wreszcie coś napisałaś bo już się o Ciebie martwiłyśmy pomału;-)
 
Viltutti - super wieści:-) Ciesze się, że się tak dobrze z synem dogadujesz:-). No i poród naturalny okazał się nie taki zły ;-). Oby tak dalej.

Zovita - mi w szpitalu powiedziano, że żółtaczka może schodzić do 12 tygodni. Emma, mimo że to już miesiąc od narodzin dalej ma delikatną żółtaczkę, kazano nam obserwować kolor moczu czy nie robi się pomarańczowy i obserwować białka oczu czy się nie zażółcają. Jak narazie wszystko w porządku.
A co do marudzenia, może u was jest podobnie jak było z Emmą, w szpitalu złote dziecko, zero płaczu, jadła i spała, a już pierwsza noc w domu jak dla mnie straszna. Dziecko nie śpi, spina się w sobie, płakała i marudziła, tylko jedzenie dalej było bezproblemowe. Podejrzewaliśmy, że ma kolkę , nawet kropelki zaczęłam podawać, położona która przyszła do nas na wizytę zasugerowała , że to zbyt duży zbieg okoliczności, transfer ze szpitala i od razu problem, i że Emma po prostu może mieć problem z przystosowaniem się do nowego miejsca, że takie maluszki są bardzo wrażliwe na bodźce albo brak tych, do których były przyzwyczajone i trzeba dać im czas na przystosowanie się do nowych warunków. I u nas to chyba prawda, bo przecież wzięliśmy Emmę ze szpitala gdzie był spory hałas od inkubatorów, monitorów oddechu i serca i innych urządzeń do domu pod laskiem, w którym jest bardzo cicho. Widzę jednak w ostatnim tygodniu ogromną poprawę. Córcia w zasadzie je i śpi, trzeba ją tylko porządnie odbić, bo ma małe problemy z gazami, i jak robi kupkę to ją pionizuję bo idzie jej szybciej, puszcza więcej gazów i się tak nie wysila. A przebierania też nie lubi, zwłaszcza wkładania rzeczy przez głowę. Zasada - trzeba to zrobić szybko i zdecydowanie, tak samo jak szybka zmiana pieluchy. Im krócej wystawiamy ja na chłodniejsze powietrze tym jest lepiej:-). Za to kąpiele i masaż oliwką uwielbia:-) Acha, i nie lubi spać w łóżeczku, każde tam odłożenie kończyło się płaczem po max 15 minutach niespokojnego leżenia. Wpadłam na pomysł, że przecież w szpitalu mała spała w takim małym, plastikowym koszu, wiec może jej ta przestrzeń wokół przeszkadza. Przez pierwsze trzy tygodnie Emma spała więc w wózku, a teraz mam od szwagierki kosz Mojżesza i jest ogromna różnica. Dodatkowo podniosłam małej materac pod głową bo to jej pomaga na gazy.
Także Zovitko - nic się nie martw, może troszkę ci pomogę moimi obserwacjami, a ty obserwuj małego, i ani się obejrzysz a się dotrzecie :-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Madziolina nie zostaniesz sama, jestem jeszcze ja z niewiadomym terminem cc:baffled:
A, że zaczynam już /dopiero 37 tydz to troche jeszcze poczekam...

Ja dokładnej daty cc też nie mam ale tak czy siak lekarz mi nie wróży dotrwania do niego.

A ja dzisiaj mam chandre.
Pogoda do d... nie ma słońca
Jestem nie wyspana, obudziłam sie o 1 w nocy i do 5 rano przewracałam sie z boku na bok
I dzisiaj mam skurcze, brzuch twardy...
I na dodatek jestem do wieczora w pracy

Przepraszam ale nawet nie mam sił na pisanie

Oliwaka uszy do góry:) Przesyłam fluidki:)

Cześć Dziewczyny,

Nie nadrobiłam jeszcze poprzednich wpisów i nie wiem czy dam radę, ale w wolnej chwili się postaram.
W poniedziałek wypisali nas ze szpitala i póki co docieramy się z Olafem. Muszę przyznać, że lekko nie jest. Dni lecą ekspresem a ja już zapomniałam co to znaczy być wyspanym. Jak nie karmie cyckiem, to odciągam pokarm i tak w koło. Młody marudny. Tzn może to kwestia tego, że jeszcze nie przyzwyczaił się do domowej rutyny, ale jeśli nie śpi i nie je, to ryczy. Ryczy przy zmianie pieluch, przy przebieraniu, przy toalecie i po przebudzeniu. Ponadto jest ciągle żółty. Wczoraj byłam z nim na pobraniu krwi ( to była traumaaaaaa ) i ma 12,57 bilirubiny, no ale póki co to jeszcze norma. U wcześniaków ponoć żółtaczka fizjologiczna trwa dłużej, niemniej stresuje mnie to strasznie i codziennie mu temperature mierze. We wtorek idziemy na pierwszą wizytę do pediatry i dostanę pewnie masę skierowań: do okulisty, kardiologa, na powtórne usg główki i bioderka. Jestem też ciekawa ile waży. Wypisali nas z wagą 2580 g więc straszna z niego drobina. Ech ciągle się póki co zamartwiam i chyba tak będzie póki się Młody nie odżółci i nie dobije do tych nieszczęsnych 3 kg.

Ech tyle moich smętów.

Gratuluję Dziewczynom, które już doczekały się pociech :-) Reszcie z Was życzę cierpliwości w oczekiwaniu.
Aaa i zapomniałabym. Podziękowania dla Kroczek za przekazywanie informacji o mnie i informowanie mnie co u Was słychać :happy:


Nie ma za co Zovitko:) Nie poddawaj się Kochana niebawem sie dotrzecie i wszystko się ulozy:)
Dzisiaj mam całkowity brak energii :baffled:
Położyłam się na godzinkę, spałam może z 10 minut, ale dobre i to. Później pojechałam do sklepu - samochodem, bo jakoś nie mam dziś siły na spacerki. A teraz wzięłam się w końcu za obiad - dzisiaj fasolowa.
Ogólnie nic mi się nie chce, pogoda niezbyt nastraja do działania.

Moi_pas teraz już sobie przypomniałam. Dobrze, że jesteś pod kontrolą, ale życzę żeby udało Ci się do Twojego szpitala przenieść.
Viltutti super wieści i jaka pozytywna energia z nich płynie :-)
Kroczek mężuś dzisiaj przyjeżdża?
Truskawkowa dobrze, że w końcu zobaczyłaś, zrobisz przegląd i będzie ok.
Madziolina ja jeszcze nie rodzę ;-) W każdym razie tak mi się wydaje. W poniedziałek mam wizytę to się okaże co i jak. Ale mam przeczucie, że na razie nic się nie szykuje.
Zovita wszystko się ułoży, a synek z czasem przywyknie do wszystkiego.

Edysiu mąż przyjedzie jutro bo w poniedziałek jedziemy jeszcze na echo serca Kubusia i musi dzis pozamykac sprawy z praca na weekend:)
 
Do góry