reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Majowe mamy 2017

Pinky strasznie sie ciesze ze tak to sie skonczylo ;)

Oby psina wyzdrowiala, tata o 17 jedzie z nim do wet. I mysle ze wtedy lekarz powie czy jest sens leczyc i czy cos to da czy lepiej uspic go i ukrocic mu cierpienie. Nie jestem zwolenniczka sztucznego trzymania przy zyciu, a poki co pies nie je, nie pije, lezy wciaz w tej samej pozycji i nie rusza sie w ogole. Jak jest szansa go odratowac to sie uciesze, ale jak leczenie przedluzy mu zycie o pare dni to mi go szkoda meczyc.



Ja co do porzadkow, przed ciaza dom na blysk. Lubie porzadek. A teraz to jakas masakra, nic mi sie nie chce i tylko odkurze i lazienke umyje raz na tydzien i wsio. Wczoraj przyuwazylam pajeczyne na parapecie w sypialni miedzy wieza eiffla taka mala a ramka ze zdjeciem, lol. Wystroj jak by nie bylo halloweenowy :D o tej porze dynie juz mialysmy powycinane a teraz aby stoja i nie mam weny ich ruszac.


A dzis to leze i kaszle, o tyle ten kaszel meczacy ze powoduje wymioty i mdlosci :/

Napisane na G620S-L01 w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Ja dziś byłam na zakupach ubraniowych. Ileż można chodzić w czarnych leginsach?!
Zakupiłam dżinsy, sukienkę i rajstopy. Wydałam kupę kasy:no2: i to tylko na pół roku.
Mam nadzieję, że uda mi się, albo je przerobić, albo sprzedać po porodzie.
Byłam okropnie głodna, więc zakupiłam w Sabwayu kanapkę i dodali jakieś pikantne warzywo, mnie smakowało, ale nie wiem czy Kruszynce...Jecie pikantne potrawy?
 
No właśnie i potem są takie sieroty. Z winy rodziców.


Kurde wtrąbiłam całą paczkę cheetosów pizzowych i drożdżówkę...ale zdrowo , nie ma co:/

No niestety. Rodzice chcą dobrze a wychodzi calkiem na odwrot [emoji52]


DZIEWCZYNY!!! Sorry że krzyczę witrualnie!!!

Dzwoniłam za wynikami awidalności, mam bardzo wysokie. Poniżej 0,2 jest niska czyli zakażenie niedawne, między 0,2 a 0,3 wątpliwe a powyżej 0,3 wysokie czyli dawne zakażenie i choroba przechorowana i mam nabytą odporność mój wynik to 0,54. W ogóle powtórne badanie IgM wykazało że mam wynik wąpliwy a nie dodatni jak na ostatnim.
Dzidzia jest bezpieczna nie będę miała leczenia antybiotykami!!!

Cudowne wiesci [emoji173][emoji173][emoji173][emoji173]

Gratulację. Czekałam na Twój wpis i trzymałam &. Wczoraj wieczorem jak szłam spać, to powiedziałąm sobie , "nie no nie wytrzymam do rana, muszę sprawdzić , jak jej wyszły badania" Toteż z uśmiechem na buzi i jakimś wewnętrznym spokojem poszłam spać


Szkoda, że u mnie tak się nie zmieniło :zawstydzona/y:


U mnie w domu było podobnie. Sobota dzień sprzątania. Źle to wspominam. Sprzątanie ciągnęło się jak flaki z olejem , a na dworze piękna pogoda i co trochę dzwonek do drzwi "Czy jest Ania? A wyjdzie na dwór" - odp " wyjdzie jak posprząta i zje obiad" Masakra - w sobotę na podwórku pojawiałam się koło 14:00 najwcześniej.

Ja niestety byłam bałaganiarą i jestem. Na szczęście moja bałaganiarska twórczość nie jest na wysokim poziomie. Mój mąż też bałaganiarz ale jego twórczość bogata i wcale mu nie przeszkadza. Szczęście takie, że mnie denerwuje bałagan bardzo szybko. Toteż szybko zaczynam ogarniać. Był moment , że u nas prawie lśniło. To było , jak córa zaczynała raczkować , więc z obawy by nie połknęła kulki kurzu z jakimiś okruchami , sprzątałam 3-4 razy dziennie. Ale teraz wszystko wróciło do normy. Ogólny bałagan bierze się stąd, że ja nie znoszę podziału na " obowiązki domowe kobiety " "obowiązki domowe mężczyzny". Uważam , że facet tak samo jak kobieta ma głowę, ręce i nogi , i nic mu nie odpadnie jak pozmywa, wypierze, ugotuje, zamiecie i umyje podłogę, wytrze kurze, wyprasuje. Tego wymagam od faceta. Mój mąż wszystkie te czynności potrafi ale .... mu się nie chce. Toteż ja na przekór niemu nie zmywam codziennie , nie piorę jego ciuchów, nie prasuję jego ciuchów. W tygodniu jak córa chodzi do przedszkola to nie robię obiadów dla niego. Obiad robię tylko dla siebie. No chyba, że gotuję zupę. Raz w tygodniu strajkuje ze zmywaniem. Jak już nie ma gdzie kłaść naczyń do zmywania, to on w końcu zmywa. Nie jestem typem kobiety, o której się mówi "gospodyni" domu. Dla mnie mieszkanie nie jest moje. Mieszkanie jest nasze i wszyscy musimy dzielić się obowiązkami zamiennie i jeśli od czasu do czasu ma to oznaczać syf w domu , to niech tak będzie, ale ja z przymusu takiego odgórnego nie dam z siebie zrobić sprzątaczki praczki i kucharki. Tym bardziej , że ja nie lubię takiej roli. Mam koleżankę, która uwielbia właśnie być taką gospodynią, u niej zawsze jest czyściutko, pozmywane , ugotowane itd. itd. , typowa kobieta jak z obrazka. Ona się w tym spełnia , jej sprawia to radość. Ja żałuję, że taka nie jestem. Nienawidzę sprzątać, zmywać prasować , prać, myć podłogi. Po prostu tego nie znoszę. Szkoda, że nie mam magicznej różdżki by samo się sprzątało bo jak jest ślicznie czyściutko - to uwielbiam. Dodam , że mam 3,5 letnią córę i u niej w pokoju jedynie odkurzę podłogę i zetrę kurze. Pokój sprząta sama, nieraz pomogę w sprzątaniu , np. włożyć puzzle na półkę , bo nie wygodnie i za wysoko do włożenia itd. Ale zawsze tak jest, że jak nabałaganiła to niech sprząta sama. Sprzątania po sobie zaczęła się uczyć jeszcze przed ukończeniem 1r.ż. W żłobku panie były zachwycone jak ślicznie sprząta a teraz w przedszkolu pani narzeka , że Justynka biega , gada i nie chce sprzątać :rofl2:

A ja wczoraj dość taki intensywny dzionek miałam , zakończony warsztatami "Mamo to ja" . Zawsze jakaś atrakcja. A w piątek idziemy na warsztaty "bezpieczny maluch" . W poprzedniej ciąży też chodziłam na takie warsztaty , wiele się nauczyłam , szczególnie na bezpiecznym maluchu udzielanie pierwszej pomocy. Przydało się w tym roku na wakacjach, mąż ratował 2 letnią dziewczynkę w restauracji i wykorzystał właśnie to o czym mówił pan na warsztatach bezpieczny maluch. Ja zresztą też raz u Justyny musiałam interweniować bo zakrztusiła się jedzeniem. Gdybym nie była na takich warsztatach to nie wiem jak tamta sytuacja by się zakończyła .

Ja tez nie jestem taka Panią domu. Zawsze mowie ze jak bede bogata to zatrudnie sprzątaczke i kucharke [emoji23] nie lubie sprzatac ale lubie miec porzadek wiec sprzatam.
Za gotowaniem tez nie przepadam ale gotuje bo lubie jesc porzadnie a nie smieciowe jedzenie. Czasem zamawiam obiad z restauracji, ale to raz na jakis czas.

Moj maz z wlasnej inicjatywy rzadko cos zrobi w domu, zwykle musze mu powiedziec, czasem kilka razy - ale zrobi [emoji4] zawsze mowie ze jak obydwie osoby w małżeństwie pracuja to w domu powinno tez oboje robic. Czemu kobieta pracująca mialaby wszystko ogarniac ? Gdybym nie pracowala to bym mu odpuscila ale dopoki pracuje musi mi pomagac [emoji4]

 
Ja dziś byłam na zakupach ubraniowych. Ileż można chodzić w czarnych leginsach?!
Zakupiłam dżinsy, sukienkę i rajstopy. Wydałam kupę kasy:no2: i to tylko na pół roku.
Mam nadzieję, że uda mi się, albo je przerobić, albo sprzedać po porodzie.
Byłam okropnie głodna, więc zakupiłam w Sabwayu kanapkę i dodali jakieś pikantne warzywo, mnie smakowało, ale nie wiem czy Kruszynce...Jecie pikantne potrawy?
Ja nie jem bo nie lubie. Ale ostatnio gdzies czytalam ze dzieci w brzuchu nie lubia ostrych rzeczy. Ale zaszkodzic chyba nie zaszkodzi [emoji4]

 
Ja nie jem bo nie lubie. Ale ostatnio gdzies czytalam ze dzieci w brzuchu nie lubia ostrych rzeczy. Ale zaszkodzic chyba nie zaszkodzi [emoji4]

Jak byłam z młodszym to przed wywołaniem porodu miałam zalecenie głodówki. A dziewczyna z sali obok z takimi samymi zaleceniami wcinała KFC z kubełka. Były tam dziewczyny z cukrzycą ciążową. To było 10 lat temu a zapadło mi w pamięć. Coli też staram się nie pić, bo wiadomo, ale czasem muszę. Kawy nie piję wcale, wcześniej też nie za dużo piłam, ale Colę piłam a teraz jedną na miesiąc.

A z tymi pikantnymi potrawami to nie wiedziałam. Dobrze, że ta kanapka aż tak.pikantna nie była.
 
Ja nie jem bo nie lubie. Ale ostatnio gdzies czytalam ze dzieci w brzuchu nie lubia ostrych rzeczy. Ale zaszkodzic chyba nie zaszkodzi [emoji4]

Kurde, ja to prawie wszystko mega pikantne. Bardzo lubię pikantne i słone, dla wielu za słone. Moze Maluszek się nie pogniewa, że jadłam jak zwariowana te ostre potrawy :(
 
Z tego co czytalam można bez obaw jeść pikantne potrawy. Nie mają wpływu na dziecko. Niektóre jak czosnek dodają smaku wodom plodowym, dziecko przyzwyczaja się do stosowanych w danym kręgu kulturowym/ preferowanych przez mamusie smaków.

Sól to inna sprawa, nie wiem jak wpływa na bobo, ale na twoje zdrowie może mieć wpływ np. ciśnienie.

Napisane na HTC Desire 820 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Kurde, ja to prawie wszystko mega pikantne. Bardzo lubię pikantne i słone, dla wielu za słone. Moze Maluszek się nie pogniewa, że jadłam jak zwariowana te ostre potrawy :(
Czytalam ze z jednej strony nie smakuje ale z drugiej poznaje smaki. Lubi slodkie a ostrego nie. Ile w tym prawdy nie wiem. Moze sie przyzwyczai do ostrego i tez polubi[emoji16]

 
reklama
ja lubię ostre, ale takie nie za bardzo, lekko pikantne.
Z tym kfc, ja zjadłam przed porodem Martynki ;) w domu miałam skurcze już ale byłam taka głodna, że wysłałam męża po zingera hahaha zjadłam i pojechałam rodzić ;)
 
Do góry