reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Maj 2011

Bo żeby dziecko czegoś oduczyć to trzeba pracy i czasu! Dużo więcej niż żeby czegoś nauczyć. A czasem sprytu, sposobu. Wiecznie jej bujać nie będą bo w końcu nie dadzą rady. Albo dziecko samo się oduczy. Nic za nią nie zrobicie. Sama musi dojrzeć do tego, żeby rozpocząć pracę. A pewnie świetnie wie, że będzie ciężko.
 
reklama
bubbles pisałam o obrazie tam gdzie nie zaglądałaś pewnie jeszcze;-) to musisz nadrobic:-p

co do postępów gratuluję ... ja się ciesze że odstawiłam małą do własnego pokoju jak miała pół roczku no a w moim łóżku to nie było mowy żeby spała.. ja mam swoje ona swoje;-) brałam ją tylko pirzez 3 pierwsze miesiące na karmienie o 3 nad ranem i spała z nami do 6 później znów u siebie(ale to z mojego lenistwa bo nie chciało mi się jej odnosić tylko przy karmieniu zasypiałam)
a jeśli chodzi o bujanie
to bujałam ją przez 2 miesiace jak odstawiłam całkiem od cyca i nie chciała sama przy butli zasnąć , ale szybko ją oduczylismy jak się 2 kreski na teście pojawiły:-D:tak:

ale się tu gwarno zrobiło w nocy:-p


edit :
marzena dlatego lepiej wcale nie uczyć niczego .. ja nie uczyłam spania u mnie , smoka... i nie musiałam oduczać :-D choć wiem ze czasem takie są ostatecznością i nic się nie poradzi

a już dobija mnie usypianie i bujanie w wózku... matko jedyna
 
Ostatnia edycja:
Jeśli usypianie na rękach czy spanie z rodzicami nie koliduje z normalnym życiem, to nie widzę w tym nic złego. Pod warunkiem, że wszystkim pasuje.

Mi nie pasowało od początku ale start mieliśmy do doopy jak Marzena (tylko inny problem zdrowotny) i niestety poszło siłą rozpędu. Zuza zasypiała bardzo długo (45 minut) a śpiąca była nieznośna i bardzo pobudzona, koniecznie musiała trzymać mnie za ucho więc musiałam leżeć koło niej w naszym łóżku, po czym spała 25 minut jak z zegarkiem w ręku. I tak wiele razy w ciągu doby. W domu musiała panować idealna cisza, zrywała się na dźwięk lecącej muchy i już nic zrobić nie mogłam, tak była absorbująca. Nie przespałam ani jednej całej nocy przez kilka lat.

Na początku była w swoim pokoiku, w swoim łóżeczku, nakarmiłam przewinęłam, położyłam do łóżeczka. Niestety spała krótko, bardzo niespokojnie, od razu krzyczała, nie zasypiała sama, po tygodniu wstawania co godzinę i niedosypiania zaczęłam robić się niebezpieczna dla niej i dla siebie z przemęczenia. Którejś nocy już jej nie usłyszałam, tak spałam mocno. Oboje. Nie wiem jak długo płakała, ale dostała chrypki, kompletnie zdarła gardełko. Nie będę opisywać jak podle się z tym czułam, dla młodej mamy tak zawieść własne dziecko to wielki ból.
Musiałam się poddać, wzięłam małą na jedną noc do łóżka, położyłam ją na swoim brzuchu (brzuchem do brzucha) i była to pierwsza przespana noc. I tak zostało.

Są dzieci tak jak moja pierworodna, które z jakiegoś powodu śpią bardzo niespokojnie, rzucają się po łóżku, mają bogate sny, są nadpobudliwe, nadaktywne. To trudne dzieci. Książkowe czy tradycyjne metody nie działają w ich przypadku.

Któregoś dnia, gdy była już na tyle duża i rozumna, że spaniem z nami zwyczajnie nas wykorzystywała a ja miałam serdecznie dość, położyłam ją do łóżeczka, wyjaśniłam, kupiłam przytulaka i więcej do siebie nie zabrałam. Owszem, dwie noce nieprzespane, próbowała wszystkiego, płaczu, pisku, wrzasków aż w końcu nastała błoga cisza.

Potem było kolejne przejście ze spaniem we własnym pokoiku. Wtedy już umiałam być asertywna wobec własnego dziecka i miałam większe pole do popisu. Dorosłe łóżko, lampka nocna, nowa pościel i stanowcze NIE. Podziałało.
 
no też właśńie ..
dlatego pisszę że nie zawsze się tak da...;-)
moja np zasypiała też przy cycu na moim łóżku lub na rękach ale jak ja przełożyłam do łózeczka to spała dalej az nie zgłodniała wtedy ją brałam cyc i obie spać i tak przez 3 mesiące, poźniej jeść w nocy nie chciała już więc na noc znów ją usypiałam przy cycu no i do łózeczka i do rana:-p jak wiedziałam że śpi całą noc to całe łózeczko przetransportowałam do niej do pokoiku..

a w dzięń jak miała drzemki starałam się nie być cicho , nie móić szeptem , żeby wąłśńie nie budziął się co każdy szelest , robiłam ciasto mikserem , gadaliśmy głosno , odkurzałam , jak się obudziła to trudno , jak nie to nie (ale rzadko ją coś budziło) mój D wbijał gwoździe do sciany bo zawieszaliśmy zdjęcia a ona nawet nie drgnęła...:-p
raz coś mi spadło ciężkiego a ona nic.. heh

teraz jest trochę wrażliwsza, ale nie aż tak;-)
 
No dokładnie! Czasem się nie da inaczej bo człowiek padnie na ryj za przeproszeniem. Są przeróżne dzieci i trzeba być elastycznym. Jedne genialnie śpią od razu same, bez smoczków i przytulanek a inne będą całą noc niespokojne i potem my stajemy się nerwowi a to się udziela znów dziecku i staje się nerwowe a jak nerwowe to źle śpi i kółko się zamyka. Ale przychodzi taki czas, że z dzieckiem da się już do czegoś dojść. Bo zaczyna myśleć i rozumieć. No głupi przykład tego naszego łóżka dla Pauli. Dostała nowe i tak się poczuła już duża że obciachem było spać ze starymi. Ale do główki jej jeszcze nakładliśmy, że jest już taka duża i dzielna, że może spać sama itd., potem oczywiście wielkie hurra jak przespała noc i nie przyszła i konsekwentne NIE jak się obudziła raz na czas i przyszła przytulić do nas ale potem ją odprowadzaliśmy do siebie i nie było kłopotu. Tylko trzeba dojrzeć jako rodzic do zmian...

Kamcia bo w dzień to w ogóle niby nie zalecają, żeby zaciemniać pokój i być cicho. Dzień to dzień a noc to noc. W nocy ma być stosunkowo ciemno i cicho. I rytuały, święte rytuały, żeby dziecko nawet maciupkie nauczyło się rytmu domu i rodziny. Paula była taka, że drobne nawet odstępstwa od rytmu dnia ją bardzo irytowały i wieczorem był kłopot ze spaniem. W swoje chrzciny przespała cały dzień bez chwili czuwania ale każdy wiadomo do niej się pchał i widocznie pomimo snu była tego świadoma, że coś się dzieje. Wieczorem, po powrocie do domu dała nam taki koncert że myśleliśmy już że jest chora i na pogotowie chcieliśmy jechać. Dopiero powrót do rytuałów przy zasypianiu ją wyciszył, widocznie była tak umęczona całym dniem i jego innością, że nie potrafiła sobie z tym poradzić.
 
Ostatnia edycja:
o tak rodzice też muszą dojrzeć do takich spraw;-)
bo jak nieraz czytam że matka pisze że ma np 3 letnie dziecko i ona się boi jak to będzie jak będzie samo spało , albo że ona to luboi się do dziecka przytulać i z nim spać w takim wieku:szok: to mnie trafia..
rozumiem jak to problem jest u dziecka bo się budzi bo to czy tamto..
ale nie u matki ze ona nie chce odstawić dziecka do własnego łózka... yyy nie na miejscu;-)

albo dziecko umie wołac wszytsko włącznie z cukierkami a nie umie zawołać kupy bo rodzicom wygodniej dac pampersa... a dziecko ma 3 lata(znam przypadek) i cały dzie w pampersie masakra jakaś...
jeszcze na noc .. to też zrozumiem , bo w nocy dziecko się nie czuje..
ale żeby w dzięn nie powiedzieć że chce siku , a umie soczek wybrać czy chce malinowy czy pomarańczowy:-p
to po prostu lenistwo rodziców bo nie chce m się poświęcić czasu na sadzanie na nocnik i naukę
 
Niestety trzeba zdać sobie sprawę, że z odpowiedzialności za dziecko i ciągłego uczenia czegoś do nastu lat a nieraz i dłużej nie można się zwolnić.
Chyba, że ktoś dziecko hoduje nie wychowuje :confused2:

Ach coś jeszcze. Dlatego, że miałam tak duże problemy z samodzielnością emocjonalną mojej córki, jestem bardzo sceptycznie nastawiona do chust. Nie dla każdego one są, najwyraźniej.
 
Nie używaliśmy chusty i nie mieliśmy potrzeby. Nie zależało mi w przypadku Pauli na ciągłym kontakcie z nią bo świetnie zajmowała się sobą w łóżeczku czy leżaczku. Gadała do siebie, bawiła się sobą albo grzecznie spała. A skoro tak to po co miałam ją nosić przy sobie np. w domu? A spacery w wózku też były wygodne bo bardzo je lubiła. Ale to nie znaczy, że teraz chusta się nie przyda.

Zaraz uciekam bo mnie zad już boli od siedzenia i szyjka gniecie. Jak ja miałabym wysiedzieć w biurze teraz 8 godzin? To już starość. W pierwszej ciąży pracowałam do maja a urodziłam w połowie czerwca ale nawet w maju mogłabym pracować spokojnie gdyby nie moje nastawienie, że już dość oraz fakt, że mnie położyli do szpitala na chwilkę. A teraz mnie szczyka pika i ciągnie!!! I w wygodnym fotelu wysiedzieć nie mogę...
 
moja była w chuście noszona ale się nie przywiązała za bardzo;-) łatwo było ją odchustowac i nie brakowało jej tego...
aha w domu jej nie nosiłam wogóle w chuście , bo też się zajmowała sama sobą , na spacery różnie , jak na miastto to z chustą na plażę to ze spacerówką
czasem z chustą jak mi się chciało wiązać albo jak szłam tylko do pobliskiego sklepu

no nic ja zmykam spać jutro na zakupki jade rano.. więc musze zasnąć:sorry: żeby jutro nie chodzić jak zombie

dobranoc
 
reklama
Wy to macie siły, żeby tak po nocka siedzieć :-) Ja o pierwszej w nocy to już sie na siusiu budziłam hehehehe

Witam się kawusiowo :)
Za oknem ponuro, ale w sumie mam sporo energii, chyba jeszcze mnie trzyma po wizycie i zakupach (w odpowiednim wątku będzie na chwilkę to co upolowałam dla Antka).
No to idę pisywać co to się działo wczoraj :)
 
Do góry