reklama
marzena9
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Październik 2005
- Postów
- 2 976
tak, niestety zima nam nie pomaga. Zwłaszcza jak nie śpią w garażu. A potem pozamarzane zamki, uszczelki, biedne aku i lakier zżerany przez sól.
A co do przygód na drodze to Wam opowiem trochę śmieszną historię z tego lata jak pojechaliśmy po szwagierkę nad morze. My z opolskiego i w nocy, zaraz za Łodzią czyli w połowie drogie zapaliła się kontrolka aku więc zjechaliśmy na pobocze a tam spod maski woda się leje! Była jakoś 22 w nocy. To już wiedzieliśmy, że nad to morze to my nie zajedziemy. Zaraz milion telefonów. Laweta do domu 1700. Nasza kobyła do holowania się nie nadawała bo jak nie ma ładowania to wspomaganie nie działa ani nic. Nasz asistance zapewnia holowanie do najbliższego warsztatu czyli w Łodzi ale samochodu zastępczego już nie. Niewiele nam to daje bo to była sobota. A poza tym naprawiać samochód u nieznanego mechanika i to jeszcze BMW (czyli drogo). Zadzwonił kumpel, że po nas przyjedzie ze sztywnym holem i wtedy jest łatwiej jechać bo mniej trzeba działać naszym samochodem. Laweta podrzuciała nas do tej Łodzi na stację benz i czekamy jakoś ze 3 godziny aż kumpel przyjedzie. Po jakiś 2 godzinach on dzwoni, że mu się coś z samochodem dzieje i pali się kontrolka zawieszenia Ale że ma plan! Dojechał do nas i mówi, że on ma lepsze asistance bo nowszy samochód i jemu zabiorą lawetą samochód do najbliższego warsztatu ale dadzą zastępczaka i tym zastępczakiem pojedziemy nad to morze, a w drodze powrotnej zabierzemy oba nasze zdechlaki bo on wie co mu się zepsuło i da się z tym jechać ale nad morze to lepiej nie. I tak też zrobiliśmy. Podróż trwała zamiast kilkunastu godzin to dwa dni ale wesoło było niemożliwie! Zwłaszcza, że ten zastępczak to było clio
A co do przygód na drodze to Wam opowiem trochę śmieszną historię z tego lata jak pojechaliśmy po szwagierkę nad morze. My z opolskiego i w nocy, zaraz za Łodzią czyli w połowie drogie zapaliła się kontrolka aku więc zjechaliśmy na pobocze a tam spod maski woda się leje! Była jakoś 22 w nocy. To już wiedzieliśmy, że nad to morze to my nie zajedziemy. Zaraz milion telefonów. Laweta do domu 1700. Nasza kobyła do holowania się nie nadawała bo jak nie ma ładowania to wspomaganie nie działa ani nic. Nasz asistance zapewnia holowanie do najbliższego warsztatu czyli w Łodzi ale samochodu zastępczego już nie. Niewiele nam to daje bo to była sobota. A poza tym naprawiać samochód u nieznanego mechanika i to jeszcze BMW (czyli drogo). Zadzwonił kumpel, że po nas przyjedzie ze sztywnym holem i wtedy jest łatwiej jechać bo mniej trzeba działać naszym samochodem. Laweta podrzuciała nas do tej Łodzi na stację benz i czekamy jakoś ze 3 godziny aż kumpel przyjedzie. Po jakiś 2 godzinach on dzwoni, że mu się coś z samochodem dzieje i pali się kontrolka zawieszenia Ale że ma plan! Dojechał do nas i mówi, że on ma lepsze asistance bo nowszy samochód i jemu zabiorą lawetą samochód do najbliższego warsztatu ale dadzą zastępczaka i tym zastępczakiem pojedziemy nad to morze, a w drodze powrotnej zabierzemy oba nasze zdechlaki bo on wie co mu się zepsuło i da się z tym jechać ale nad morze to lepiej nie. I tak też zrobiliśmy. Podróż trwała zamiast kilkunastu godzin to dwa dni ale wesoło było niemożliwie! Zwłaszcza, że ten zastępczak to było clio
wisienka87
Fanka BB :)
No to wesola wycieczka nad morze. My do tej pory mielismy duzo szcescia do samocodow i rzadko sie psuly. Nad tym obecnym jakies fatum... Trza go jak najszybciej opchnąć
poziomki
mama 00 08 11 13 15
poziomki - tesciu tez obstawia, że to wlasnie jakis tam pasek, ale niestety nie dalo sie do niego dostac bo w Vitku akumulator pod siedzeniem kierowcy i trzeba pol samochodu rozebrac zeby sie tam dostac...
marzena - tesciu wzial ze soba zapasowy akumulator bo takowy posiadal ale sek w tym ze jakiegos tam ladowania nie bylo a generalnie akumulator sam w sobie dobry byl.
Na szczescie moj P. jest juz 40 km ode mnie wiec niedlugo bedzie. Bez niego to bym chyba nie usnela;-)
wisienka ale pasek klinowy o którym mowa jest przy alternatorze(przy silniku) ale vitek ma pokrywe silnika i nie tak łatwo się do niego dostać;-)
marzena dobrze że nie zimą
Ostatnia edycja:
_Roszpunka_
szczęśliwa mamusia :)
wisienko wpsółczuję masakra jak przed świętami jakies nieplanowane wydatki
my musimy kartę do auta naprawić , ale czekamy do stycznia bo teraz kasy brak
marzena to naprawdę podórz musiała być wesoła.. hihih
my musimy kartę do auta naprawić , ale czekamy do stycznia bo teraz kasy brak
marzena to naprawdę podórz musiała być wesoła.. hihih
wisienka87
Fanka BB :)
poziomki- napewno masz racje,niestety motoryzacja to moja slaba strona. Moj P. mowil cos wlasnie ze duzo z tym roboty, mowil tez cos o tym ze akumulator jest pod siedzeniem. A ja sobie widocznie to zmiksowalam i wyszlo co wyszlo )
poziomki
mama 00 08 11 13 15
Od czego masz męża
wisienka87
Fanka BB :)
No mężulek pojecie to ma. Tylko ja cos zawsze poprzekrecam Tak go widocznie slucham, jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam ;-)
Ja już mowie ladnie dobranoc i ukladam sie do snu. Kolorowych snow Wam życze
Ja już mowie ladnie dobranoc i ukladam sie do snu. Kolorowych snow Wam życze
poziomki
mama 00 08 11 13 15
kolorowych:-d
reklama
marzena9
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Październik 2005
- Postów
- 2 976
wisienka ale pasek klinowy o którym mowa jest przy alternatorze(przy silniku) ale vitek ma pokrywe silnika i nie tak łatwo się do niego dostać;-)
marzena dobrze że nie zimą
Zimą to katastrofa by była! Tak to chociaż spać w samochodzie można i w dupsko nie zimno a w zimie to tragedia, fakt. Zimową przygodę też mieliśmy z pierwszym samochodem jak byłam w ciąży pierwszej i wracaliśmy z Lublina od rodziny i w Lublinie nam hamulce padły. Mechanik coś tam naprawił i wydawało się ok, więc my tu w drogę a za parę kilometrów to samo, pedał w podłodze i nic. Śnieg walił tak, że ledwo dało się jechać ale jechaliśmy powoluśku bo i tak hamulce nie przydałaby się wcale w taką pogodę. Wystarczało silnikiem. I dojechaliśmy.
My w ogóle mamy tendencję do przygód życia w samochodach, zwłaszcza jak ja w ciąży jestem. Moja siostra z narzeczonym wtedy jeszcze mieli przylecieć z Anglii na sylwka i mieli lądować w Pradze. Śniegu nawaliło wtedy, że szok ale postanowiliśmy po nich jechać. Ja się czułam dobrze, zresztą to był jakoś 4 miesiąc więc luzik. Zajechaliśmy na lotnisko bez problemu, pogoda ładna a tu nagle na tablicy zaczęły się przy lotach pojawiać napisy z nazwami dziwnych miast a przy odlotach że odwołane. Coś tam po czesku pitolą przez głośniki, że pogoda. Popłoch się zrobił na lotnisku i zamieszanie ale wywnioskowaliśmy, że lotnisko zamykają i przekierowują wszystkich. Za chwilę telefon od siory, że wylądowali ale nie tu gdzie trzeba tylko gdzieś w Niemczech w jakimś Numbergu czy coś. My do samochodu po atlas a tam faktycznie jest takie coś jakoś 270 km od Pragi. Siostra mówi, że podstawią im busiki i ich dowiozą do tej Pragi ale najwcześniej za kilka godzin. No i co robimy? Decyzja, że jedziemy po nich bo tak to cholera wie kiedy ich dowiozą. Okazało się, że na południu Polski były już mega śnieżyce i szły na Czechy i dalej. Pojechaliśmy, dojechaliśmy a teściowa histerii dostawała bo w tw trąbili, że drogi zamykają bo jest tragicznie, a my tu sobie jedziemy, ja w ciąży i tyle kilometrów ale u nas śniegu nie było! Byliśmy zdecydowani, że jak coś się zacznie źle dziać to staniemy przy pierwszym motelu i tyle. Zdecydowaliśmy, że wracamy powoli okrężną drogą ale przez Niemcy autostradami. I dalej zero śniegu! Dojechaliśmy bez problemu do Polski, od granicy do Wrocławia dalej bez śniegu. Śnieg spotkaliśmy zaraz za zjazdem z autostrady ale to już prawie pod domem było. Za to faktycznie tragedia!!! Dojechaliśmy do mieszkania, położyliśmy się spać jakoś o 7 rano a o 11 mieliśmy wstawać i zbierać się w góry na Sylwestra i jak wstaliśmy to samochodu na parkingu już widać nie było bo napadało równo z maską! W 4 godziny. Okazało się, że ta śnieżyca szła za nami cały czas tak godzinę. My wyjechaliśmy z Pragi a tam godzinę potem paraliż, w Niemczech to samo. Dopiero jak koło zrobiliśmy to spotkaliśmy śnieg. Dziekowaliśmy wtedy Bogu, że pojechaliśmy po tych biedaków my a nie czekaliśmy w tej Pradze bo busiki owszem wyjechały z Niemiec ale z Pragi to chyba dopiero za dwa dni. Utknęlibyśmy w Czechach na amen! A oni tam zostali bez kasy bo jak wylądowali to kantor zamknięty już był a bankomat zepsuty. I mieli jedynie małą butelkę wody i zero jedzenia. Podróż życia!
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 345 tys
- Odpowiedzi
- 113
- Wyświetleń
- 6 tys
- Odpowiedzi
- 259
- Wyświetleń
- 29 tys
Podziel się: