Witam się wieczorno-porannie
Miałam napisać o
ludziach widmo. W zeszłym tygodniu, pod koniec mój A odebrał tel. w sprawie kupna mieszkania. Zadzwoniła miła pani, wypytała co i jak, powiedziała, że są z Krakowa i sprzedali właśnie dom i są zainteresowani. I kiedy mogą przyjechać obejrzeć mieszkanie bo ona ma tu brata i chce koło niego. No ok. Powiedziała że im pasuje koniec przyszłego tygodnia (czyli bieżącego już) i żeby (tu uwaga!) umówić notariusza
Mój A mówi do niej, że tak bez oglądania?! A ona że tak, bo są w zasadzie zdecydowani tylko kiedy możemy się wyprowadzić. Ok. No to mój A umówił tego notariusza na wszelki wypadek na piątek (czyli dzisiaj) z nastawieniem lekkim, że nas ktoś w konia robi! No ale numer do kobiety się wyświetlił, jak do niej oddzwonił to faktycznie odebrała. W tygodniu zadzwoniła jeszcze kilka razy o coś dopytać, a to wymiar ściany a to powierzchnia czegoś tam, a to odległość od okna... Mówiliśmy sobie, cholera chyba jakaś schizofreniczka czy coś. W czwartek rano dzwoni zapytać czy do tego notariusza ma zabrać gotówkę czy może być przelew...
Mówię do mojego, że oni chyba nie istnieją, że to jakiś program w stylu "mamy cię".
Mieli przyjść w czwartek koło 17. O 17 telefon (myślę sobie: odwołują spotkanie), spóźnią się 15-20 minut. Minęło ustalone 20 minut, cisza. Minęło pół godziny, cisza. Myślę sobie: podpucha. 17:40 pukanie. Kurcze! Istnieją!!! Wchodzi starsza para plus jeden pan. Brat. Pooglądali, pogadali, pomierzyli. Czynsz im za duży. W międzyczasie wyszło, że oglądali już inne mieszkania. No życie. Poszli i zapowiedzieli, że dadzą znać najdalej rano czy biorą bo trzeba notariusza odwołać jakby coś. Acha, warunek kupna taki, że wyniesiemy się do końca przyszłego tygodnia.
Po 2 godzinach telefon. Biorą!!! Dzisiaj był notariusz. Mamy tydzień czasu na wyniesienie się, ulokowanie w nowym domu
Meble kuchenne montują nam we wtorek. Blaty nie wiem kiedy bo musi wpaść kamieniarz na pomiary. Posprzątane mam w zasadzie jedynie na górze. Nie pytajcie kiedy znajdę czas na internet! Zapomniałam przypomnieć, że w niedzielę robimy chrzciny więc i to trzeba ogarnąć. Ja chyba nie zdążę tyłka podcierać z pośpiechu!!!
A teraz opowiem coś od czego umrzecie ze śmiechu. Dostałam @ To akurat nie jest śmieszne bo na ten tydzień jak znalazł
Wyobraźcie sobie, że przez cały dzień nie znalazłam chwili żeby podejść do sklepu po podpaski. Skończyły się. Tamponów też zero. A mnie zalewa po nocach... No i co zrobiłam? Ukradłam Matiemu pampersa!!! Obcięłam gumki i rzepy i jest!
Do rana wystarczy a jak nie to ukradnę drugiego! Nie wiem co zrobię rano, żeby dotrzeć do drogerii tylko
Teraz idę przekonać swojego syna, że może jednak czas spać. Ostatnio łaskawie chodzi spać koło 2 w nocy. Nie wiem co mu się stało. A jak on uśnie to Paula zaczyna koncert kaszlu i idą w ruch inhalacje i syropy. Kiedy ona z tego wyrośnie bo ja się zastrzelę :-
-
-(