Witam nową majówkę! Prosimy o udzielanie się :-)
U nas z sikaniem było w sumie też dość długo. Pierwsze siku na nocnik było jak Paula miała może z pół roku. Tylko co z tego skoro takie sikanie jest bezmyślne. Siedziała na nocniku to w końcu siku zrobiła, a na nocniku lubiła siadać nawet w ubraniu i potem nawet mówiła, że tu siusiu ale do końca nie wiedziała tak naprawdę, że siku to siku i kiedy czuje parcie. Z tego co pamiętam to maluchy zaczynają kojarzyć przyczynowo-skutkowo dopiero grubo ponad roczek jak mają. Wcześniejsze zmuszanie może da efekt a może nabawi nerwicy. To nie żłobek gdzie panie sadzają na nocnik na godzinę i potem dzieci sine pupki mają. W końcu przyszedł moment, że Paula zaczęła korzystać za naszej dorosłej ubikacji, z nakładką i podstawką (nocnik jej nie pasował kompletnie!). Ale wszystko przez to, że chodziła z nami do ubikacji i patrzyła co my tam robimy - wręcz przed spuszczeniem wody zaglądała co tam jest. Najpierw robiła kupę (jak się zdarzyło do pampersa to histerii dostawała) a siku potem. Faktem jest że na noc i do samochodu (generalnie do spania) dawałam pampersa bo się nie budziła z potrzebą - ale to się wykształca jeszcze później! Czasem nawet kilkulatki szkolne śpią tak mocno, że siku ich nie wybudza. Zresztą ja sama wiem po sobie jak to jest jak chce się siku i człowiekowi śni się, że już jest w toalecie i może sikać a tu nagle popuści do piżamy trochę - miałam wtedy tyle lat, że już podstawówkę zaczęłam
Potem przyszedł moment nagle, że i do spania skończyło się zakładanie pampersa i raptem kilka razy przydarzyło się posiusiać i dramatu nie było bo zawsze jej mówiliśmy, że to "wypadek" i nie ma się co martwić, bo to znaczy, że mocno spała i napewno coś miłego jej się śniło i dlatego się nie obudziła. Do tej pory wspomina "wypadki" i mówi, że już jej się nie zdarzają, "bo już nie jest bobasem"
A smoczek to porzuciliśmy jak miała pół roku. U nas to w ogóle było szczególnie bo Paula jest po rozszczepie podniebienia - smoka nigdy nie umiała zassać. Ale do spania ciumkać lubiła i podkładaliśmy pieluchę żeby nie wypadał. Od początku biegaliśmy po poradniach, ortodontach, logopedach i wszyscy powtarzali, że pół roku to dobry wiek żeby smoka zabrać bo wtedy zanika potrzeba ssania a wykształca się już nawyk. I na nas wręcz wymuszali - chociaż nie musieli bo ja też byłam za tym żeby się go pozbyć. Paula skończyła pół roku i przyszedł termin operacji a po niej 10 dni zakazane używanie smoczka, jedynie do picia bo nawet jedzenie łyżeczką. I bałam się momentu odstawienia a tu zero stresu. Lekko mniej spokojny sen ale to raczej nowe miejsce i okoliczności ponieważ ona NIE SPAŁA nigdy ze smoczkiem a jedynie zasypiała, potem pilnowaliśmy żeby zabierać. Z picia z butelki też zrezygnowaliśmy jak miała rok. Potem był bidon, kubki - też zalecane przez specjalistów do których biegaliśmy. Ona generalnie zawsze lubiła nas naśladować. Nawet mam filmik jak jako kilkumiesięczny bobas siedzi mi na kolanach i miesza moim widelcem w moim obiedzie - bo tak trzeba :-)