ja już im powiedziałam że mają dać spokój...że całe życie dawałam sobie radę bez nich...panika porodowa rosła u nich w miarę wzrostu brzucha...zimą nikt się nie przejmował że odgarniałam z brzuchem śnieg przed domem, że nosiłam wiadra z węglem by w piecu napalić...ale teraz???jakaś masakra...generalnie zawsze daję im bezpośrednio do zrozumienia że przesadzają..nabijam się wręcz z nich...ale nie dociera - klapki na oczach...powiedziałam że ze szpitala odbiera mnie mąż...że przy porodzie nie chcę żadnej mamy widzieć..niech siedzą na korytarzu i czekają...mój mąż raczej nie będzie przy porodzie - samej tej akcji - bo nie wytrzyma...jeśli zechce to looz ale nie widzę żeby się do tego aż tak garnął i matki myślały że One będą mogły być...rozczarowanie było...bo wybrałam bliską kuzynkę u której ja byłam przy porodzie jej synka...
Jak się wkurzę to zabronię i tyle.
A wy jak rodzicie same czy będziecie miały towarzysza w postaci męża/partnera...czy tylko mój jest taki że stroni od tych tematów....chacha jak na szkole rodzenia był temat połóg to mój wyszedł z sali blady od samego słuchania co mi będzie wyciekać
...na temacie poród naturalny dał radę - ale wygląd twarzy i minę miał nie tęgą. Nie zadał żadnego pytania...miałam wrażenie że jak otworzy usta to zwymiotuje 
Jak się wkurzę to zabronię i tyle.
A wy jak rodzicie same czy będziecie miały towarzysza w postaci męża/partnera...czy tylko mój jest taki że stroni od tych tematów....chacha jak na szkole rodzenia był temat połóg to mój wyszedł z sali blady od samego słuchania co mi będzie wyciekać