reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Maj 2011

ja już im powiedziałam że mają dać spokój...że całe życie dawałam sobie radę bez nich...panika porodowa rosła u nich w miarę wzrostu brzucha...zimą nikt się nie przejmował że odgarniałam z brzuchem śnieg przed domem, że nosiłam wiadra z węglem by w piecu napalić...ale teraz???jakaś masakra...generalnie zawsze daję im bezpośrednio do zrozumienia że przesadzają..nabijam się wręcz z nich...ale nie dociera - klapki na oczach...powiedziałam że ze szpitala odbiera mnie mąż...że przy porodzie nie chcę żadnej mamy widzieć..niech siedzą na korytarzu i czekają...mój mąż raczej nie będzie przy porodzie - samej tej akcji - bo nie wytrzyma...jeśli zechce to looz ale nie widzę żeby się do tego aż tak garnął i matki myślały że One będą mogły być...rozczarowanie było...bo wybrałam bliską kuzynkę u której ja byłam przy porodzie jej synka...
Jak się wkurzę to zabronię i tyle.

A wy jak rodzicie same czy będziecie miały towarzysza w postaci męża/partnera...czy tylko mój jest taki że stroni od tych tematów....chacha jak na szkole rodzenia był temat połóg to mój wyszedł z sali blady od samego słuchania co mi będzie wyciekać :D...na temacie poród naturalny dał radę - ale wygląd twarzy i minę miał nie tęgą. Nie zadał żadnego pytania...miałam wrażenie że jak otworzy usta to zwymiotuje :D
 
reklama
Ja się wahałam czy dopuścić mojego do porodu, ale bardzo chciał - chodzi ze mna na szkołe smaruje brzuch, goli, głaska plecy, chrapie jak mam skurcze w nocy ^^ naoglądał się porodó i tych ładnych i tych brzydkich i teraz sobie nie wyobrażam że mogło by go nie być przy porodzie. Z resztą już sobie troche podzieliliśmy zadania na poród, ma mi przypominać o siusianiu co 30 min, narzucać rytm oddychania jeśli bede tego potrzebować, no i on się bedzie komunikował z personelem w razie jak ja bym furii dostała albo doła złapała.
 
Z tymi hormonami to nam położna na szkole rodzenia powiedziała, że po porodzie to też jeszcze będzie burza, bo inne hormony dojdą do głosu, ale że to się uspokoi tak po mniej więcej 6 miesiącach. Na to stwierdzenie zapadła cisza na sali i jeden tatuś skwitował: "o ja pierd****lę" Więc to chyba przypadłość wszystkich ciężarówek ;-)
:-D:-D:-D
normalnie sié umiaam... hahah

przyszam sprawdzi czy poziomki juz po. ale jednak nie ... mam nadziejé e szybko sie rozpakuje:tak:
trzymam kciuki&&&&&&&&&

nawet powiem wam szczerze ze nie czytaam tak do konca .. takie dugie posty dzisiaj piszecie:szok:
a ja w bibliotece wiec na szybko was tylko tak z tymi krotszymi postami podczytaam.. reszta zajme sie w domu jak bede miala tam lapka od sasiada:-p na spokojnie zawsze lepiej...

powiem tylko o hormonach ... u mnie to samo co u was laski:-D
moj nie moze ze mna nieraz wyttrzymac bo sie czepiam byle czego:-p
ale melia z tym talerzem to dowalilas najlepiej.. hehe

dzisiaj cos malo czuje ruchy , nie wiem czy mala odpoczywa po ostatnich dniach , czy nie ma juz tyle miejsca,. troszke sie boje:-(

mamy ladna pogode wiec pojde z mala na plaze moze dzidiza sie rozrusza:tak:

oki to ja lece do domku .. i bede pozniej
 
Ja się wybieram z M na poród. Na początku sam nie wiedział czy chce iść ze mną czy nie, ale jakoś dojrzał do decyzji i powiedział, że idzie ze mną. Też smaruję mi brzucholka, goli, masuje plecki i stopy, chodzi po mleko w środku nocy :-D Ogólnie kochany jest.
 
Mój mąż napewno nie będzie. To wiem od samego początku a to dlatego że nawet ja nie jestem do tego przekonana. Nie wiem nawet czy posiedzi ze mną przez ten czs jak się akcja będzie rozwijała.
Moja mama i siostra by chciała ale ja strasznie reaguję ja się nade mną ktoś rozczula. Wtedy to normalnie w histerię wpadam więc może lepiej dla wszystkich będzie jak zostawią mnie w sokoju.
W szpitalu sa bardzo fajnie położne, a jak trafię na te ze szkoły rodzenia to już wogóle super.

Vi spokojnie - maleństwu pewnie już ciasno jest.
 
Ostatnia edycja:
Mój będzie ze mna przy porodzie, ale nie wiem czy do końca, dałam mu pozwolenie by w razie czego w czasie partych czekał na korytarzu. Co więcej w moim szpitalu można być nawet przy cesarce na którą się zanosi, oczywiście nic nie widać. I chciałabym żeby był wtedy ze mną ale tu trudniejsza sprawa jest. Mam nadzieję że się zdecyduje.
 
Mój mężuś na początku był przeciwny, a ja nie chciałam go namawiać więć zostawiła temat zawieszony w przestrzeni. Później coś wspominał, że na początkowej akcji to może ze mną posiedzieć bo to długo i w ogóle. Poszliśmy na szkołę rodzenia a tam położna w pierwszym zdaniu powiedziała, że nie ma innej opcji i wszystko jasne że wszyscy obecni panowie będą przy porodzie, więc M stwierdził że został postawiony przed faktem dokonanym i nie ma wyjścia. Jest kochany i uczestniczy we wszystkim co się teraz dzieje, więc pewnie by żałował jakby nie poszedł ze mną do końca. Bierzemy oddzielną salę do porodu tak więc wolałabym żeby był ze mną, a nie sama do sufitu będę stękać...
Jak to wyjdzie - czy da radę do samego końca zobaczymy w praniu ale bardzo w niego wierzę :)
 
Żelka - weź sobie ciepłą kąpiel albo prysznic i powinno po jakimś czasie przejść. To pewnie takie przepowiadające skurcze wieć się nie denerwuj.


Mój mąż też chodził ze mną na szkołe rodzenia. Kąpiel wyszła mu chyba nawet lepiej niż mi. Fajne jest to że nie będzie się bał malucha. Ale konsekwentie podtrzymuje że przy porodzie nie będzie i ja to szanuję.
Żołnierz wojska polskiego i taki słabiutki. A jak mu przyjdzie na wojnę jechać - no masakra. Kobiety same będziemy musiały bronić granic :-)
 
reklama
Ale się rozpisałyście dziewczyny......

Ja dzisiaj z rańca byłam na badaniachkrew i mocz. Jutro wyniki
Potem pojechałam na ktg, no i zapis wyszedł tak sobie bo tetno maluszka było troche wysokie 160-180, maluszek podczas badania był strasznie ruchliwy. Średnia po 40 min. wyszła 164. Lekarz oglądał mówił, że nie mam sie czym martwić, dla spokoju mam przyjechać jeszcze po południu. Kurczę trochę sie martwię. Ja jak wchodze do tego szpitala to od razu włącza mi sie stres nad którym nie potrawfię zapanować, samo bycie pod tym ktg jest dla mnie stresujace, nie potrafię się uspokoić. położne zbadały moje tętno i miałam 122, więc powiedziały mi że dlatego też u maluszka jest wyższe. Mam nadzieję, że wszystko po kolejnym ktg będzie dobre, jak coś to jadę do mojego lekarza niech sam zerknie na zapis.
 
Do góry