Cześć
jesteśmy rodzicami żywej jak srebro 5.5 latki, o którą staraliśmy się 3,5 roku (w trakcie 3 straty
).
O rodzeństwo dla córki staraliśmy się od kiedy młoda skończyła pół roku. Po 2,5 roku zrezygnowaliśmy. Miałam dość pilnowania, wkurzenia ciągłego nabuzowana hormonami przy cyklach stymulowanych.
W lipcu mam 40 urodziny
i zrobiłam sobie mega prezent
Cud. Miesiączka miała przyjść 29 kwietnia. Dzień później zrobiłam test i wyszły gruuube krechy. W życiu takich nie miałam. Następnego dnia poszłam na betę: 1832
dwa dni później była już 3938.
Termin porodu to z OM 3 lutego
Na wizytę umówiliśmy się na 20 czerwca u lekarza, który odbierał poród naszej młodej. Do tej pory oszaleje!
W ciąży z córką wymiotowałam praktycznie od początku do dnia porodu. Tutaj zero. Jedyny objaw to tkliwość piersi.
Wiem, że każda ciąża inna ale jakoś się stresuje.
Cieszę sie, że mogę tu być i mam nadzieje, że nie przyjdzie mi sie żegnać.
Trzymam za nas wszystkie kciuki!!!!