Rozmaryn współczuje przeżyć. Niestety jest jeszcze wiele oddziałow położniczych, gdzie kobieta pomimo juz i tak ciężkiej dla siebie sytuacji traktowana jest jak intruz. Ja wiem i rozumiem, ze poród to fizjologa, coś naturalnego, ale nie jest to najłatwiejsza rzecz jaką kobiety mają do wykonania. Kobiety są rożne, mnie lub bardziej wytrzymałe na ból, jedne cierpią w ciszy inne krzyczą.
Ja swój pierwszy poród wspominam bardzo traumatycznie, właśnie przez położne. Dopiero ostatnia ( a przeszłam przez trzy zmiany) pomogła mi. Wiem, ze moja współpraca nie była najlepsza, ale jak można komuś zaufać, jak słyszy się teksty typu, nie przesadzaj, bez przesady aż tak nie boli, porównywanie do innych kobiet, wymyślanie od panikar itp. Do szpitala trafiłam w niedziele około 22, urodziłam w poniedziałek o 16. Nie spałam od niedzieli rano, a same wiecie jak się śpi w końcówce ciąży. Wiec tu napewno zmęczenie zrobiło swoje. Koncówki porodu, nie za bardzo pamiętam, zasypiałam między skurczami. Nie chcę straszyć pierworódek, bo wiem ze troszkę i ja dałam ciała, głownie tym, ze nie współpracowałam z położnymi. Ale uważam, ze czasem położne nie potrafią pracować z " trudnymi" pacjentkami i czasem powinny się mocno zastanowić zanim cos powiedzą.
Teraz idę do porodu z innym nastawieniem, wiem co mnie czeka. Zamierzam współpracowac , ale nie dam się juz krytykować jak cos będzie nie tak. Na pewno jestem silniejsza
Napisane na iPhone w aplikacji
Forum BabyBoom