Sojnabig Ja to miałam wrażenie ze synem mój mąż był do tad, dokąd pieniądze oddawał jej i czas po pracy w pierwszej kolejności musiał poświęcać jej, a dopiero mógł wrócić do domu do mnie i do dziecka. Ale takie apogeum wszystkiego przyszło z pół roku po urodzeniu małego, kiedy mój mąż pracował ciężko fizycznie na dachach,na upale..38stopni.
A ona potrafiła zadzwonić po 19, żeby w tej chwili przyjechał i jej coś w polu zrobił. A mąż normalnie mało udaru nie dostał. I się pyta co ma zrobić - no to powiedziałam swoje zdanie mężowi " ze jeśli pojedzie teraz znów,a parę dni temu mówił jej ze w tygodniu nie da rady, to że tak będzie nagminnie, pozatym jest jeszcze drugi syn". Mąż jej przekazał żeby po drugiego syna dzwonila,a nie tylko on. To szwagierka potem mówiła do mnie - "wiesz co teściowa kiedys zrobiła? Po 19-tej dzwoni ze mój A. ma w tej chwili zostawić swoją pracę w polu (40h mają ) i przyjechać jej kropic coś na 1h". Wysmiala teściowa i nikt jej nie pojechał pomoc. I kontakty wtedy co raz bardziej zanikaly. I wnuka ostatni raz widziała jak miał nie cały rok.