Też czasami nie czuję się sobą. Jak córka dotkliwie przeżywa skok, to czuję, że moje ja zostało zredukowane do bycia cycem.No właśnie. Przecież nie zabronię mężowi życia. A sama nie organizuję zbyt wielu atrakcji... jakaś bezwolna jestem. Nie jestem sobą. Znów ostatnio sporo płaczę. Ale pisałam jakiś czas temu że zorientowałam się, że moja depresja
reklama
Ja mam podobnie z koleżankami. Albo zauważyłam, że nagle ich zrobiło się mniej jak ja urodziłam xDBardzo mi przykro, dziewczyny. Powinniście zawalczyć o siebie i udać się do psychologa na rozmowę. Są tacy co specjalizują się w depresji poporodowej.
Ta idea wiosek fajna.
A ja wam powiem, że mimo iż mój mąż rozumie dużo spraw, bo jest empatycznym człowiekiem i mnie wspiera, to i tak bywa że czuję się samotna. W ogóle czasem mam wrażenie że dziecko nam popsuło to i owo, ale potem mi to mija. Rozmawiamy dużo, czasami sporo się kłócimy i mówimy nieprzyjemne rzeczy... On się mnie ostatnio pytał czy może pójść na jedno wydarzenie. A ja na to, żeby mnie nie pytał o to. Nie chcę wyjść na jakąś zaborczą. Z drugiej strony on też potrzebuje odskoczni. Obecnie ma zawodowo dużo i stresuje się. Po czym nie poszedł, bo chyba stwierdził że się wkurzę. Bo mnie w głębi serca wkurza to siedzenie w domu. Był czas, że bałam się wyjść sama z córką, ale to przeszło, bo widzę że daję radę (więc rozumiem jak ktoś się boi, ale im więcej będzie się wychodzić i korzystać z pogody tym łatwiej to przyjdzie, naprawdę). Tylko po prostu jestem jakaś uwiązana. Niby mogę robić to i owo, ale np ostatnio zostawiłam go sama z mlekiem i córka miała zły dzień i nie chciała pić. Musiałam ja być...
Pocieszam się, że będzie coraz cieplej i łatwiej będzie się wygrzebać z domu. Tylko znów jak ona ma zły dzień to mi się odechciewa wszystkiego...
Niby mam koleżanki, ale one są zajęte albo mają większe dzieci albo są bezdzietne albo są daleko dziwne to wszystko jest.
No tak, to rozumiem.. ale w sumie za chwilę będą chodzić te nasze maluchy i wydaje mi się, że wtedy więcej da się z nimi porobićKubuś będzie zostawać z tatą chyba dopiero po rozszerzeniu diety nie toleruje butelki. Mój mąż rozumie, że mogę być zmęczona i jak jest w domu, to się zajmuje synkiem, przewija, nosi itd. Ale z drugiej strony on ma swoje życie i plany, w których ja nie uczestniczę - nie pójdę z nim oglądać meczu z kolegami, na ryby też nie pojedziemy z dzieckiem, jest całe mnóstwo rzeczy których z dzieckiem się nie da. Oczywiście coś tam się da, jakieś spacery - jak jest pogoda to wsiadamy w auto i podjedziemy gdzieś. Kuba bardzo szybko zaczyna się męczyć i marudzić. Ja z kolei jestem lękowa, boję się tego marudzenia. Podziwiam was, że tak dużo jeździcie, zwiedzacie - Kuba nieraz wytrzyma w wózku 1.5 godziny, a nieraz tylko pół godziny. Wzięty na ręce wije się jak piskorz
Depresja była przy pierwszym. A na reprezentacje pojechał przy drugim. Jak rodziłam drugie, to mąż pytał czy się wyrobie przed 21, bo finał Ligii Mistrzów ma byćMnie zaskoczyło w szpitalu, jak w dniu porodu ojciec dziecka odwiedzający matkę oglądał na sali mecz w telefonie, a w tym czasie matka tuliła dziecko/przewijała itp. Mój mąż patrzył na to z dezaprobatą. A tamten się go zapytał, czy chce znać wynik
Pół biedy, jak się okazuje po twoim doświadczeniu, że to robił przy dziecku, a nie będąc gdzieś daleko
Dobrze, że mają wspólne hobby. Miałaś depresję - może właśnie m.in. też dlatego
Urodziłam o 20:15.
- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2022
- Postów
- 3 842
Wychodzi na to, ze te nasze odczucia nie są aż takie różne, jedynie zależy kto ma jakie dziecko no i czy ma skłonność do smuteczków. Ja miałam takie skłonności już przed ciążą i dlatego nie dziwi mnie, że teraz tak się czuję, ale to nie jest łatwe. Można powiedzieć, że byłam w grupie kobiet zagrożonych depresją poporodową no i mnie trafiło. Rozmawiałam z psychologiem dwa razy (dwie różne osoby). Nic mi to nie dało.
Więc tak, czekam aż synek będzie większy, może będzie bardziej współpracował. Bo mnie najbardziej męczy to, że on tak dużo postękuje i popłakuje, jest bardzo często niezadowolony. Wiem, że potem ta opieka jest trudna, bo dziecko się dużo rusza, otwiera szafki itd. Ale jeśli będzie to robić z uśmiechem, to chyba dla mnie to będzie łatwiejsze. Jak on narzeka, to ja się nieraz czuję taka pusta w środku, jakbym nagle nie umiała do niego mówić.
Że małżeństwo inaczej funkcjonuje, to osobna kwestia. Ja jestem często podenerwowana, skupiam się na dziecku albo na sobie albo jestem właśnie jakby zazdrosna o tę męską wolność. Mąż mi tłumaczy, że to niestety naturalne że ja jestem na razie bardziej uwiązana, i ja to na rozum wiem. Ale kurczę ja też chcę beztrosko wybyć z domu i się nie oglądać za siebie!
Więc tak, czekam aż synek będzie większy, może będzie bardziej współpracował. Bo mnie najbardziej męczy to, że on tak dużo postękuje i popłakuje, jest bardzo często niezadowolony. Wiem, że potem ta opieka jest trudna, bo dziecko się dużo rusza, otwiera szafki itd. Ale jeśli będzie to robić z uśmiechem, to chyba dla mnie to będzie łatwiejsze. Jak on narzeka, to ja się nieraz czuję taka pusta w środku, jakbym nagle nie umiała do niego mówić.
Że małżeństwo inaczej funkcjonuje, to osobna kwestia. Ja jestem często podenerwowana, skupiam się na dziecku albo na sobie albo jestem właśnie jakby zazdrosna o tę męską wolność. Mąż mi tłumaczy, że to niestety naturalne że ja jestem na razie bardziej uwiązana, i ja to na rozum wiem. Ale kurczę ja też chcę beztrosko wybyć z domu i się nie oglądać za siebie!
- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2022
- Postów
- 3 842
Rozmawiałam, dwa razy. Za pierwszym razem totalnie się rozkleiłam, i potem czułam się jak idiotka. Za drugim razem powiedziałam, że moja depresja to już przeszłość - ta pani w ogóle nie wzbudziła mojego zaufania, nie czułam że mogłaby mi jakkolwiek pomóc i nie miałam ochoty się przed nią otwierać.Koniecznie psycholog.
Ja też płaczę. Płakałam więcej na początku, bo właśnie myślałam że się nie nadaję i że może nie powinnam mieć dzieci. Ale przeszło mi to. Tak jak mówię, wg mnie tego macierzyństwa trzeba się uczyć...
Ja do teraz mam takie poczucie, że się nie nadaję na matkę. Ale potem sobie myślę, że nie nadaje się na matkę niemowlaka - jak będzie starszy, to sądzę że będę miała fun z macierzyństwa
Dla mnie takim momentem jest wieczorne usypianie. Nawet jeśli się przedłuża, co bywa irytujące, to przynajmniej nie ma tego marudzenia. Leżymy sobie w ciszy i ja wiem, że już za chwilę będę miała ze 3 godziny wolności.Dla mnie kąpiel przed spaniem, kiedy córka już wreszcie zaśnie na nocny sen, to jest taka chwila myślenia, że kolejny dzień odhaczony, a teraz miękka pościel i spanko, regeneracja. A jutro inny dzień zupełnie.
Ja nie ściągam mleka już, tzn.czasem w nocy jak mi się chce butelkę przyczepić, a coraz częściej mi się nie chce karmię Klarę przed moim wyjściem i idę, np. na paznokcie. Mama trochę się denerwuje jak ją tak zostawiam z nią ale widzi, że Klara nie wola jeść jak mnie nie ma. No ale wiadomo, że ja nie wychodzę też wtedy na dłużej niż 2 godzinki. A jak jadę na rzęsy, to zwykle mąż mnie odwozi, bo mam kawałek i on idzie na spacer albo gdzieś jedzie, a Klara śpi w aucie Ja po prostu chce mieć zrobione to i to, bo lubię i tak od lat heheKubuś będzie zostawać z tatą chyba dopiero po rozszerzeniu diety nie toleruje butelki. Mój mąż rozumie, że mogę być zmęczona i jak jest w domu, to się zajmuje synkiem, przewija, nosi itd. Ale z drugiej strony on ma swoje życie i plany, w których ja nie uczestniczę - nie pójdę z nim oglądać meczu z kolegami, na ryby też nie pojedziemy z dzieckiem, jest całe mnóstwo rzeczy których z dzieckiem się nie da. Oczywiście coś tam się da, jakieś spacery - jak jest pogoda to wsiadamy w auto i podjedziemy gdzieś. Kuba bardzo szybko zaczyna się męczyć i marudzić. Ja z kolei jestem lękowa, boję się tego marudzenia. Podziwiam was, że tak dużo jeździcie, zwiedzacie - Kuba nieraz wytrzyma w wózku 1.5 godziny, a nieraz tylko pół godziny. Wzięty na ręce wije się jak piskorz
Jeszcze muszę ogarnąć jakieś treningi ale to na spokojnie, figura "po ciąży " poczeka
Miały.. nie wiem jak Maszak, ale znam dużo opowieści z tych wiosek właśnie..Zastanawiam się czy @maszak czy inne doświadczone mamy przy pierwszym dziecku nie miały takich myśli, dołów i zwątpienia...
Moja mama nie miała wsparcia w swojej mamie. Babcia już nie żyje, ale faktycznie do końca była taka o.. Moja mama zaszla w ciążę w wieku 25 lat i bała się powiedzieć o tym swojej mamie a rok później zaszla w ciążę z moją siostrą, to już w ogóle dramat. Czaicie? A najlepsze, że moja mama i tato mają wykształcenie pedagogiczne, pracowali w przedszkolach.. a ona i tak się wtrącała, że to źle nas wychowują Mama na nas przeniosła lęk. Ale my z siostrą przerobiłysmy to, żeby być lepszymi matkami niż babcia czy mama. (Siostra nie ma dzieci, ale kocha Klarę jak wariatka haha)
- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2022
- Postów
- 3 842
Ja też już nie odciągam. Mam w pełni ustabilizowaną laktację i całe mleczko idzie na bieżąco prosto do buzi już niedługo będziemy podawać stałe pokarmy, zobaczymy jak to pójdzie. Wtedy będę gotowa też ewentualnie podać mm, ale w sumie Kuba nie do końca rozumie o co chodzi z butelką - albo robi z niej smoczek, albo się awanturuje. Kilka razy zjadł, a ile powietrza przy tym się nałykał... a zamrożony zapas wylałam bo jakieś śmierdzące to mleko.Ja nie ściągam mleka już, tzn.czasem w nocy jak mi się chce butelkę przyczepić, a coraz częściej mi się nie chce karmię Klarę przed moim wyjściem i idę, np. na paznokcie. Mama trochę się denerwuje jak ją tak zostawiam z nią ale widzi, że Klara nie wola jeść jak mnie nie ma. No ale wiadomo, że ja nie wychodzę też wtedy na dłużej niż 2 godzinki. A jak jadę na rzęsy, to zwykle mąż mnie odwozi, bo mam kawałek i on idzie na spacer albo gdzieś jedzie, a Klara śpi w aucie Ja po prostu chce mieć zrobione to i to, bo lubię i tak od lat hehe
Jeszcze muszę ogarnąć jakieś treningi ale to na spokojnie, figura "po ciąży " poczeka
Paznokcie zawsze sama sobie robiłam, ale przyznaję że na razie straciłam na to ochotę. Przychodzi wieczór i nie mam siły ani ochoty na nic.
G
guest-1693758626
Gość
Witam się wieczorowa porą
Powiem Wam dziewczyny że mała spisała się na medal
Troszke w Kościele na początku zapłakała ale dlatego że organista pojechal ostro z głosem
Fakt nasza mała nie jest przyzwyczajona do głośnych dźwięków.
Na sali super dziecko fakt że nie za bardzo chciala jeść ( minus że nie było miejsca takiego w ciszy żeby móc nakarmić) ale w końcu zjadła. Dwie drzemki więc w sumie odleciała na godzinke ( aż dziwne ze usnęła bo ona właśnie lubi ta cisze) już bliżej końca zaczęła marudzić więc zapakowaliśmy zabawki i mała damę i do chaty
Pięknie wyglądaliśmy razem
Powiem Wam dziewczyny że mała spisała się na medal
Troszke w Kościele na początku zapłakała ale dlatego że organista pojechal ostro z głosem
Fakt nasza mała nie jest przyzwyczajona do głośnych dźwięków.
Na sali super dziecko fakt że nie za bardzo chciala jeść ( minus że nie było miejsca takiego w ciszy żeby móc nakarmić) ale w końcu zjadła. Dwie drzemki więc w sumie odleciała na godzinke ( aż dziwne ze usnęła bo ona właśnie lubi ta cisze) już bliżej końca zaczęła marudzić więc zapakowaliśmy zabawki i mała damę i do chaty
Pięknie wyglądaliśmy razem
reklama
- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2022
- Postów
- 3 842
Super a cóż to za uroczystość?Witam się wieczorowa porą
Powiem Wam dziewczyny że mała spisała się na medal
Troszke w Kościele na początku zapłakała ale dlatego że organista pojechal ostro z głosem
Fakt nasza mała nie jest przyzwyczajona do głośnych dźwięków.
Na sali super dziecko fakt że nie za bardzo chciala jeść ( minus że nie było miejsca takiego w ciszy żeby móc nakarmić) ale w końcu zjadła. Dwie drzemki więc w sumie odleciała na godzinke ( aż dziwne ze usnęła bo ona właśnie lubi ta cisze) już bliżej końca zaczęła marudzić więc zapakowaliśmy zabawki i mała damę i do chaty
Pięknie wyglądaliśmy razem
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 398 tys
- Odpowiedzi
- 32 tys
- Wyświetleń
- 2M
Podziel się: