reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopadowe mamy 2022

@martimo a jak się bawicie skarpetkami? 😄
@MamaM. Kuba przebiera ale jakoś się utrzymują 😀
@kamilamhm no widzisz a Kuba ma śmierdzące cały czas, tyle że po kupie nie umieram od tego smrodku. Ale ogólnie to są cuchnące. Już myślałam, czy by mu jakiegoś probiotyku nie zapodać, tyle ze się boję.
Zgadzam się, że jako tako noworodek był łatwiejszy do ogarnięcia w tym sensie, że nie wyginał się jak opętany przy próbach umycia oczek czy wyczyszczenia noska. I miałam więcej czasu na neta. Ale nie miałam w ogóle czasu dla siebie, ciągle się bałam, nie wiedziałam co robię, byłam w gigantycznym stresie. Nie wspominam tego czasu z przyjemnością. Wolę kontaktowe dziecko. 🙂 w ogóle cały czas jeszcze mam takie poczucie, jak Kuba już zaśnie wieczorem, że jestem starą sobą. Kiedy się kładę obok niego, to jakbym wchodziła z powrotem w rolę rodzica. Trochę taki dualizm, jest to niemiłe zwłaszcza że kiedy czuję się bezdzietna to to jest miłe uczucie. A przecież kocham Kubę.
 
reklama
@martimo a jak się bawicie skarpetkami? 😄
@MamaM. Kuba przebiera ale jakoś się utrzymują 😀
@kamilamhm no widzisz a Kuba ma śmierdzące cały czas, tyle że po kupie nie umieram od tego smrodku. Ale ogólnie to są cuchnące. Już myślałam, czy by mu jakiegoś probiotyku nie zapodać, tyle ze się boję.
Zgadzam się, że jako tako noworodek był łatwiejszy do ogarnięcia w tym sensie, że nie wyginał się jak opętany przy próbach umycia oczek czy wyczyszczenia noska. I miałam więcej czasu na neta. Ale nie miałam w ogóle czasu dla siebie, ciągle się bałam, nie wiedziałam co robię, byłam w gigantycznym stresie. Nie wspominam tego czasu z przyjemnością. Wolę kontaktowe dziecko. 🙂 w ogóle cały czas jeszcze mam takie poczucie, jak Kuba już zaśnie wieczorem, że jestem starą sobą. Kiedy się kładę obok niego, to jakbym wchodziła z powrotem w rolę rodzica. Trochę taki dualizm, jest to niemiłe zwłaszcza że kiedy czuję się bezdzietna to to jest miłe uczucie. A przecież kocham Kubę.
A w taki sposób, że jej pokazuję skarpety, że się rozciągają, bo mają gumkę, że mają falbankę (jak jej podałam po każdym pokazaniu to sama próbowała naśladować mnie czyli rozciągać albo macała falbankę), że może być deszcz skarpetek, że mogą być również na rączce, że smakują jakoś, że można nimi rzucać, że można nimi żonglować, że można je podawać... Itd. Też jej spadają i szczerze jakoś nie lubię skarpet i często jej zostawiam gołe stopy, żeby czuła więcej (o ile widzę że jej ciepło). W ogóle ostatnimi czasy pokazuję jej w co ją ubieram, jak to wygląda, bo uświadomiłam sobie, że ona tego dobrze może nie widzieć. Ale też z zainteresowaniem ogląda swoje rękawy i chyba lubi paski ;) jeśli skarpety to daję często jakieś z czapy kolorowe żeby się nimi interesowała. W ogóle stopom dajemy swoje buzie do dotykania (rękom też), mąż brodaty - uwielbia macać brodę, śmieje się wtedy bardzo. W ogóle czułam się dziś jak taka rodzinka śmiejąca się razem z jednej rzeczy. Zaśmialiśmy się z czegoś co zrobiła, a ona z nami nagle w śmiech 🙃😍

Ja ostatni raz czułam się jak sprzed dziecka w sylwestra. Sporo spała wtedy i udało nam się obejrzeć 1,5 filmów. A dziwna jestem, że dopiero niedawno poczułam, że jestem matką. Byliśmy u beznadziejnego lekarza, który niby był pediatrą, ale zero podejścia i córka się rozpłakała. Poczułam, że muszę (i chcę) chronić tę istotkę przed takimi dziadziskami.

Jeśli ktoś stosunkowo długo był bezdzietny i/albo nie wyobrażał sobie szczególnie jakoś tej dzietności to normalne, że czuje się dobrze bez dziecka. Tak mi się wydaje. A tak w ogóle to stanowimy osobne byty, dzieci to nie nasza własność, a i my mamy prawo do swojego życia, spraw, zainteresowań i problemów...
Jak dłużej jestem poza domem bez córki też czuję się dobrze, aaale też po jakimś czasie tęsknię 😍
 
w ogóle cały czas jeszcze mam takie poczucie, jak Kuba już zaśnie wieczorem, że jestem starą sobą. Kiedy się kładę obok niego, to jakbym wchodziła z powrotem w rolę rodzica. Trochę taki dualizm, jest to niemiłe zwłaszcza że kiedy czuję się bezdzietna to to jest miłe uczucie. A przecież kocham Kubę.
Ja właśnie dzisiaj o tym myslalam. Że ja chętnie oddaję córkę mężowi albo moim rodzicom, żeby się trochę pobawili, a ja mam wtedy czas dla siebie. I ostatnio zaczynałam mieć coś na kształt wyrzutów sumienia, ale potem pomyslalam sobie: spędzasz z nią większość swojej doby, to nic złego cieszyć się z czasu tylko dla siebie. I czasem już się nie mogę doczekać, aż oddamy dziecię do dziadków na weekendową noc 😂 choć jeszcze pewnie spooooro czasu upłynie.
Jeśli ktoś stosunkowo długo był bezdzietny i/albo nie wyobrażał sobie szczególnie jakoś tej dzietności to normalne, że czuje się dobrze bez dziecka. Tak mi się wydaje. A tak w ogóle to stanowimy osobne byty, dzieci to nie nasza własność, a i my mamy prawo do swojego życia, spraw, zainteresowań i problemów...
Jak dłużej jestem poza domem bez córki też czuję się dobrze, aaale też po jakimś czasie tęsknię 😍
Podpisuję się pod tym!
 
A w taki sposób, że jej pokazuję skarpety, że się rozciągają, bo mają gumkę, że mają falbankę (jak jej podałam po każdym pokazaniu to sama próbowała naśladować mnie czyli rozciągać albo macała falbankę), że może być deszcz skarpetek, że mogą być również na rączce, że smakują jakoś, że można nimi rzucać, że można nimi żonglować, że można je podawać... Itd. Też jej spadają i szczerze jakoś nie lubię skarpet i często jej zostawiam gołe stopy, żeby czuła więcej (o ile widzę że jej ciepło). W ogóle ostatnimi czasy pokazuję jej w co ją ubieram, jak to wygląda, bo uświadomiłam sobie, że ona tego dobrze może nie widzieć. Ale też z zainteresowaniem ogląda swoje rękawy i chyba lubi paski ;) jeśli skarpety to daję często jakieś z czapy kolorowe żeby się nimi interesowała. W ogóle stopom dajemy swoje buzie do dotykania (rękom też), mąż brodaty - uwielbia macać brodę, śmieje się wtedy bardzo. W ogóle czułam się dziś jak taka rodzinka śmiejąca się razem z jednej rzeczy. Zaśmialiśmy się z czegoś co zrobiła, a ona z nami nagle w śmiech 🙃😍

Ja ostatni raz czułam się jak sprzed dziecka w sylwestra. Sporo spała wtedy i udało nam się obejrzeć 1,5 filmów. A dziwna jestem, że dopiero niedawno poczułam, że jestem matką. Byliśmy u beznadziejnego lekarza, który niby był pediatrą, ale zero podejścia i córka się rozpłakała. Poczułam, że muszę (i chcę) chronić tę istotkę przed takimi dziadziskami.

Jeśli ktoś stosunkowo długo był bezdzietny i/albo nie wyobrażał sobie szczególnie jakoś tej dzietności to normalne, że czuje się dobrze bez dziecka. Tak mi się wydaje. A tak w ogóle to stanowimy osobne byty, dzieci to nie nasza własność, a i my mamy prawo do swojego życia, spraw, zainteresowań i problemów...
Jak dłużej jestem poza domem bez córki też czuję się dobrze, aaale też po jakimś czasie tęsknię 😍
Ja np. wczoraj byłam na paznokciach i zostawiłam Klarę z mamą, drugi raz ale tym razem mała nie spała. Napisałam raz czy wszystko ok i żeby koło 13 nie zapomniała ją wyciszać, bo spanko.

Chodzi o to żeby nie zatracić siebie w tym wszystkim. Z dzieckiem spędzamy praktycznie cały czas, a przecież potrzebujemy też czasu dla siebie i to zupełnie normalne. Nie mam wyrzutów, bo wiem, że wracam do niej, resztę dnia będziemy się bawić, karmić i spędzać czas razem 😍🙃
Może też patrzę na to przez pryzmat wieku. Zdążyłam zrobić wszystko, wybawiłam się, że tak powiem. Tak jakby to właśnie był ten czas. Czas na dziecko. Dlatego nie brakuje mi czasu sprzed ciąży. Może to się zmieni z czasem, może nie. Nie wiem. Wiem, za to, że w piątki robię maseczke na twarz i włosy, a córa słodko śpi w tym czasie 😄 😚
 
Ja np. wczoraj byłam na paznokciach i zostawiłam Klarę z mamą, drugi raz ale tym razem mała nie spała. Napisałam raz czy wszystko ok i żeby koło 13 nie zapomniała ją wyciszać, bo spanko.

Chodzi o to żeby nie zatracić siebie w tym wszystkim. Z dzieckiem spędzamy praktycznie cały czas, a przecież potrzebujemy też czasu dla siebie i to zupełnie normalne. Nie mam wyrzutów, bo wiem, że wracam do niej, resztę dnia będziemy się bawić, karmić i spędzać czas razem 😍🙃
Może też patrzę na to przez pryzmat wieku. Zdążyłam zrobić wszystko, wybawiłam się, że tak powiem. Tak jakby to właśnie był ten czas. Czas na dziecko. Dlatego nie brakuje mi czasu sprzed ciąży. Może to się zmieni z czasem, może nie. Nie wiem. Wiem, za to, że w piątki robię maseczke na twarz i włosy, a córa słodko śpi w tym czasie 😄 😚
mam bardzo podobnie, że nie mam wyrzutów jakoś bardzo ;) a nawet na początku trochę ekstremalnie myślałam: dziecko, ja z tobą spędzam całą dobę, a ty mi na 15 min nie pozwalasz odejść? :p

ty jesteś w stanie zaplanować jej drzemkę i wyciszyć ją do niej o stałych porach??? SZACUN ;)
 
Hmm, no ja bez Kuby za bardzo nie wychodzę. Gdyby jadł z butelki, to pewnie byłoby inaczej, ale tak już chyba zostanie póki nie rozszerzymy diety.
Ja nie jestem w stanie uśpić Kuby o konkretnej godzinie, jego pory spania są w miarę stałe ale tak naprawdę to ja się dostosowuję do niego.

I tak naprawdę to nie tęsknię już do czasu sprzed ciąży, w sensie nie myślę o tym za bardzo, ale jednak czekam aż pójdzie spać, żebym mogła odpocząć. Inna sprawa, że tu u teściowej czuję się lekko spięta żeby coś robić, pomagać, bo tu jest taki sznyt. A i tak ostatnio było spięcie, że wykazujemy z mężem za mały zapał.
 
mam bardzo podobnie, że nie mam wyrzutów jakoś bardzo ;) a nawet na początku trochę ekstremalnie myślałam: dziecko, ja z tobą spędzam całą dobę, a ty mi na 15 min nie pozwalasz odejść? :p

ty jesteś w stanie zaplanować jej drzemkę i wyciszyć ją do niej o stałych porach??? SZACUN ;)
Wiesz co, staram się, a ona chyba już nawet jakby kuma, że o stałych porach ma drzemki. Jak widzę, że trze oczka i ziewa to buch do cyca I łóżeczka albo od razu do łóżeczka jak jadła wcześniej i np. sobie leży. Teraz chyba ma od tygodnia skok i trochę inaczej sypia, np. kolo 12 a potem już o 14 chce. Wczoraj zasnęła tak jak właśnie byłam na pazurach.. :) a potem jak jadła na leżąco ze mną to nam się przysnęło, obudziłam się to było 19:20, a że ja zwykle wtedy ją kąpie i kładę to już odpuściłam toaletę hehe i została na noc w łóżku tak jak spała. Jak się kładłam to się przebudziła, zmiana pieluchy, cyc i sen dalej 🙃
 
reklama
Do góry