Ja pracuje z samymi chlopami, wiekszosc dostaje padaki jak widza kobiete ze wschodniej Europy, ktora mowi im co maja robic. Im sie to w glowie nie miesci. Pracowalam w wielu krajach i naprawde roznica jest tylko taka, co im bardziej przeszkadza: to ze mloda (juz nie
), to ze kobieta, czy to, ze Polka.
I jak mnie kolejny ch** poniza, to juz przestalam sie krepowac (znam swoja wartosc itp i swoja praca naprawde zarabiam na siebie z duza nawiazka) i po prostu pisze oficjalna skarge do szefa.
Teraz mrucze sobie pod nosem "cale szczescie ze ide na macierzynski".
Musze odpoczac od tego calego srodowiska, spedzilam kilka lat na roznych budowach i fabrykach w roznych miejscach, na poprzednim projekcie panowie z budowy wymyslili sobie ze jak beda sie na mnie drzec, to sobie ulza. Pozniej przestali, a potem zamienilam ich zycie w pieklo
Pozostale lata pracuje z biura i mimo, ze lubie ta prace, to mam jej czasem dosc.
A tak swoja droga, jak myslicie: wiem ze jestem w ciazy, ale moj szef mi proponuje awans i podwyzke. Brac? Awans tylko finansowy w wewnetrznej klasyfikacji, zadania mialabym bez wiekszych zmian. Ciagle zarabiam ponizej tego, co powinnam, wiec moze warto przyjac..