reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak nie zwariować ze stresu przed kolejną CP?

Byłam u lekarza, dostałam luteinę i heparynę, a o plamieniach powiedział że to są plamienia z szyjki macicy, że mam jakieś naczyńka na wierzchu i że nawet od razu po badaniu krwawię i że taka moja uroda. W środę mam się zgłosić z nową beta bo chce jeszcze skonsultować z i innym lekarzem bo mówi że mam jakąś jamkę
 
reklama
Byłam u lekarza, dostałam luteinę i heparynę, a o plamieniach powiedział że to są plamienia z szyjki macicy, że mam jakieś naczyńka na wierzchu i że nawet od razu po badaniu krwawię i że taka moja uroda. W środę mam się zgłosić z nową beta bo chce jeszcze skonsultować z i innym lekarzem bo mówi że mam jakąś jamkę
Spokojnie, trzeba być dobrej myśli
 
To wiesz jak nie zwariować? 😂

To Ci tutaj odpiszę, żeby było zgodnie z tematem - według mnie. Nie da się nie zwariować.
Jedyne co to można sobie maxymalnie zadbać o swoje zdrowie psychiczne i to co Ci pomaga.

Ja jestem zadaniowa więc u mnie to było przebadanie nas - bo mieliśmy takie możliwości. A potem maxymalne zadbanie o ciąże, czyli np. ja swoją wyłapałam jak beta była 1.4 potem regularne badania bety i progesteronu, a następnie USG - oczywiście stresowałam się większość ciąży bo wyszły inne kwiatki, ale ten pierwszy etap 3-6 tydzień dzięki chodzeniu praktycznie co 2 dni do "lekarza" miałam bardziej pod kontrolą :)
 
To Ci tutaj odpiszę, żeby było zgodnie z tematem - według mnie. Nie da się nie zwariować.
Jedyne co to można sobie maxymalnie zadbać o swoje zdrowie psychiczne i to co Ci pomaga.

Ja jestem zadaniowa więc u mnie to było przebadanie nas - bo mieliśmy takie możliwości. A potem maxymalne zadbanie o ciąże, czyli np. ja swoją wyłapałam jak beta była 1.4 potem regularne badania bety i progesteronu, a następnie USG - oczywiście stresowałam się większość ciąży bo wyszły inne kwiatki, ale ten pierwszy etap 3-6 tydzień dzięki chodzeniu praktycznie co 2 dni do "lekarza" miałam bardziej pod kontrolą :)
Dla mnie to jednak jest trochę wariowanie by co dwa dni być u lekarza i tak schizowac, bo mnie to nakręca. Raczej miałam nadzieje na jakaś receptę która sprawi ze nie będzie myślenia o tym non stop, stresowania się etc - słowem oczekuję cudu, kwiatu paproci, świetego Graala. Poza badaniem krwi i wizytami u lekarza nie widzę innych opcji by to kontrolować a z drugiej strony strasznie będę to przezywac i ciężko mi będzie po prostu żyć, chociaż mąż mnie trzyma w ryzach
 
Dla mnie to jednak jest trochę wariowanie by co dwa dni być u lekarza i tak schizowac, bo mnie to nakręca. Raczej miałam nadzieje na jakaś receptę która sprawi ze nie będzie myślenia o tym non stop, stresowania się etc - słowem oczekuję cudu, kwiatu paproci, świetego Graala. Poza badaniem krwi i wizytami u lekarza nie widzę innych opcji by to kontrolować a z drugiej strony strasznie będę to przezywac i ciężko mi będzie po prostu żyć, chociaż mąż mnie trzyma w ryzach
Najgorsze jest właśnie to że dla nas każde ukłucie jajowodu, plamka krwi to są nerwy, sama mam ochotę robic testy ciążowe codziennie by zobaczyć czy ciąża jest, badać betę co chwilę.. ale nawet jak będę mieć wszystko pod kontrolą, to nie uspokoi to stresu :( nastawienie jest od razu negatywne. Co prawda wiem, że na razie do 1000 bety i tak niczego się nie dowiem, ale wtedy jest stres że po prostu poronię na wczesnym etapie.
 
Najgorsze jest właśnie to że dla nas każde ukłucie jajowodu, plamka krwi to są nerwy, sama mam ochotę robic testy ciążowe codziennie by zobaczyć czy ciąża jest, badać betę co chwilę.. ale nawet jak będę mieć wszystko pod kontrolą, to nie uspokoi to stresu :( nastawienie jest od razu negatywne. Co prawda wiem, że na razie do 1000 bety i tak niczego się nie dowiem, ale wtedy jest stres że po prostu poronię na wczesnym etapie.
Ja poszłam na betę jak mnie znów zemdliło, więc już mi ostro na łeb to weszło. Jakby nie spojrzeć to jest trauma a odliczanie jest ciężkie, bo i tak niewiele można powiedzieć na bardzo wczesnym etapie i wszystko sie może zdarzyć. Zazdroszczę tym które sie jaraja dwiema kreskami i nie maja takich wizji z powtórka z rozrywki i nie maja ptsd
 
Ja poszłam na betę jak mnie znów zemdliło, więc już mi ostro na łeb to weszło. Jakby nie spojrzeć to jest trauma a odliczanie jest ciężkie, bo i tak niewiele można powiedzieć na bardzo wczesnym etapie i wszystko sie może zdarzyć. Zazdroszczę tym które sie jaraja dwiema kreskami i nie maja takich wizji z powtórka z rozrywki i nie maja ptsd
Moja koleżanka z pracy tak właśnie ma, zrobiła test, pozytywny - umówiła się do lekarza tam po dwóch tygodniach - wszystko okej, zarodek jest, serduszko bije i tyle. Żadnej bety żadnego progesteronu nic.
Ja dziś znów zrobiłam betę. Powinnam wczoraj teoretycznie, ale myślę że kalkulator i tak mi wyliczy poprawnie.. Ale właśnie wcześniej nawet przy niskiej becie to mnie mdliło i tak dalej. Tym razem nic.
 
Moja koleżanka z pracy tak właśnie ma, zrobiła test, pozytywny - umówiła się do lekarza tam po dwóch tygodniach - wszystko okej, zarodek jest, serduszko bije i tyle. Żadnej bety żadnego progesteronu nic.
Ja dziś znów zrobiłam betę. Powinnam wczoraj teoretycznie, ale myślę że kalkulator i tak mi wyliczy poprawnie.. Ale właśnie wcześniej nawet przy niskiej becie to mnie mdliło i tak dalej. Tym razem nic.
Ja bym tylko chciała wiedzieć od jakiej bety lekarz widzi czy pęcherzyk jest w dobrym miejscu. Ostatnio widziała przy becie koło 500, ale nie wiem czy to kwestia tego ze jest tak dobrym lekarzem, ma doświadczenie, czy każdy inny by od tej widział? Ogólnie to strasznie się nakręcam I ciężko to wyłączyć
 
reklama
Dla mnie to jednak jest trochę wariowanie by co dwa dni być u lekarza i tak schizowac, bo mnie to nakręca. Raczej miałam nadzieje na jakaś receptę która sprawi ze nie będzie myślenia o tym non stop, stresowania się etc - słowem oczekuję cudu, kwiatu paproci, świetego Graala. Poza badaniem krwi i wizytami u lekarza nie widzę innych opcji by to kontrolować a z drugiej strony strasznie będę to przezywac i ciężko mi będzie po prostu żyć, chociaż mąż mnie trzyma w ryzach

Tak, dlatego to trzeba dobrać do siebie - dla mnie trzymanie ręki na pulsie było spoko Czułam, że mam kontrolę nad tym.
 
Do góry