Szczęśliwakobieta
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Listopad 2020
- Postów
- 437
Jeżu oby liczę ze w tym nowym tygodniu mnie weźmieMyślisz, że może to oznaczać, że wkrótce będzie po wszystkim i spotkamy się z naszymi dziećmi?
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Jeżu oby liczę ze w tym nowym tygodniu mnie weźmieMyślisz, że może to oznaczać, że wkrótce będzie po wszystkim i spotkamy się z naszymi dziećmi?
Kaszel i katar w trakcie porodu to by była masakra Nie dałabym rady oddychać na skurczach. Po cc kaszel to też masakra. Człowiek się boi, że rana się rozejdzie. Stosuj wszystkie babcine sposoby jakie znasz, byle do dnia porodu być w miarę zdrowym. Trzymaj się w dwupaku jeszczeNie pisałam długo bo choroba strasznie dała mi w kość, ale na szczęście okazało się że przyczyną gorszej formy nie był covid. Miałam wirusowe zapalenie gardła, kaszel nadal mam ale choć mogę już mówić. Dziś już pomyślałam, że pomimo iż daleko od idealnego zdrowia to dałabym radę urodzić. Na szczęście mały w czasie mojej gorszej formy dzielnie siedział w brzuchu. W sumie trochę dziwię się że taki kaszel, przy jednoczesnym spinaniu brzucha i rozwarciu nie doprowadził do porodu. Teraz zastanawiam się czy jeszcze w czwartek dane mi będzie iść na wizytę do ginekologa czy już do tego czasu moje dziecie zdecyduje się opuścić brzuszek. Co by nie było to już wszystkie jesteśmy blisko porodów, co prawda mamy z terminem na koniec listopada jeszcze chwilę dłużej muszą poczekać, ale też już bliżej niż dalej
Ja mam większy zimowy na 68 nozki razem po synku i wydaje mi się ze to super bo wygodne dziecko sobie nozki nie ma skrępowane (używałam tak przy synku). To tak jakby śpiworek czy kołderka.My kupiliśmy kombinezon „misiek” ale to nie jest zimowy, raczej jesienny i otulacz do fotelika do tego... na razie zimowego nie kupujemy. Zobaczymy po porodzie kiedy zima się rozkręci i jaki rozmiar wtedy będzie potrzebny
Ja teraz sprawdzałam będzie 17 stopni. A mała idzie do fotelika. A do fotelika mam taki dedykowany od Maxi cosy coś termo. Wiec ubieram ja w pajac w którym jest normalnie, na to taki pajac ocieplony polarkiem ale wciąż cienki, wtedy do tego fotelika i zawijam zapinam guziki, czapka taka jesienna cieńsza (No bo ten termo od Maxi cosy tez ma cześć chroniąca głowy od zimna). I jakby wiało to rzucę kocyk polarowy. Pamiętajcie dzieci jak dorośli niektóre wola ciepło a niektóre zimno, sprawdzamy kark. Do tego foteliki są z pianki a pianka grzeje (latem zgrzewa dzieci niemilosierdnie)wiec tez jakby ze względu na fotelik to tez trzeba uważać.Czyli ubieracie w ten pluszowy kombinezon i śpiwór tylko?
Ja córkę to ubierałam w pluszowy kombinezon, zimowy i kocyk
Ja używałam bebilon ProfuturaDziewczyny, a czy na wszelki przypadek kupujecie jakiejś mleko żeby dokarmiać i nie szukać po nocach po sklepach jakby z karmieniem był problem? Polecacie jakieś?¹
To działa ponoć źle na psychikę, bo jak się pojawia problem masz w głowie ta puszkę na półce i pokarm ma jeszcze większy problem by się wyprodukować. Wiem że to brzmi jak to totalne wariactwo i jak mi to doradczyni laktacyjna powiedziała to właśnie tak pomyślałam. Tyle że potem w praktyce dopiero się dowiedziałam że rzeczywiście psychika odgrywa największą rolę. Zawsze można być szczęściara z której mleko tryska i nie ma się problemów to wtedy nawet ta puszka nie przeszkadza. Ja wcześniej nie kupiłam i teraz też nie ryzykuje, bo teraz wiem że jestem jeszcze bardziej podatniejsza na kryzysy. Mleka zawsze miałam na styk i mleko szło z obu piersi na raz do końca.Dziewczyny, a czy na wszelki przypadek kupujecie jakiejś mleko żeby dokarmiać i nie szukać po nocach po sklepach jakby z karmieniem był problem? Polecacie jakieś?¹
Ja dokładnie z tego samego powodu nie kupuję mleka na „zaś".To działa ponoć źle na psychikę, bo jak się pojawia problem masz w głowie ta puszkę na półce i pokarm ma jeszcze większy problem by się wyprodukować. Wiem że to brzmi jak to totalne wariactwo i jak mi to doradczyni laktacyjna powiedziała to właśnie tak pomyślałam. Tyle że potem w praktyce dopiero się dowiedziałam że rzeczywiście psychika odgrywa największą rolę. Zawsze można być szczęściara z której mleko tryska i nie ma się problemów to wtedy nawet ta puszka nie przeszkadza. Ja wcześniej nie kupiłam i teraz też nie ryzykuje, bo teraz wiem że jestem jeszcze bardziej podatniejsza na kryzysy. Mleka zawsze miałam na styk i mleko szło z obu piersi na raz do końca.
No właśnie nie mam doświadczenia, dlatego zapytałam. Mam taki charakter, że lubię być przygotowana na wszystkie możliwości i też to chciałam zabezpieczyć, żeby później się nie denerwować, że dziecko głodne, a ja nie mam czym nakarmić...Ja dokładnie z tego samego powodu nie kupuję mleka na „zaś".
Jak jest pod ręką, to łatwiej się skusić...